Po jednej trwającej 20 lat jak u Scorpions, Kiss czy Judas Priest a prawdopodobnie rozpoczętej właśnie Slayer.

Jeszcze apropos legend. Zacny do tej pory Festiwal Legend Rocka chyba zaczyna zgrzytać. Ma bowiem wystąpić...Thirty Seconds To Mars. Fajna mi legenda. Chociaż w sumie disco polo już gościło w Dolinie Charlotty, więc czemu nie TSTM. Niestety imprezy nurtu disco polo zhańbiły już chyba wszystkie legendarne i najważniejsze miejscówki w Polsce.Ja jednak wierzę, że - parafrazując antykomunistyczne hasło - zenek Rocka nie pokona.

Dobrze, że będzie też Status Quo i Foreigner.

To chyba zachęta dla młodszego pokolenia, rok lub dwa lata temu był Korn. Aczkolwiek najlepsza wymiana pokoleniowa była gdy Riverside grał przed Yes, miałem nadzieje na częstsze takie zestawy

Zaznaczyłem ostatnią opcję, z myślą o rockowych legendach aby grały jak najdłużej, bo następców nie widać. Np jak kilka lat temu Judas Priest ogłosili ten swój słynny Epitaph Tour, a potem chyłkiem się z tej deklaracji wycofali. Jak oczywiście pamiętamy nie była to deklaracja końca kariery jako takiej, ale deklaracja takiego przystopowania w działalności, końca grania tras, granie tylko rzadkich okazjonalnych koncertów, pewnie też ograniczenie działalności studyjnej. I chyba wtedy rzeczywiście mieli to na myśli, ale przyjście Richie'go niespodziewanie tchnęło tyle nowej energii i entuzjazmu w zespół, że znużenie i marazm poszły w cień. Podobne jak zdezorientowanie po odejściu KK.
Wiadomo, że tzw ostatnie trasy to najlepszy chwyt marketingowy w rocku, bo każdy chce zobaczyć jeszcze raz swoją ulubioną kapelę. No i mimo, że Judas Priest zmienili zdanie i koncertują i nagrywają w najlepsze, ja nie czuję się oszukany. Wręcz chciałbym być tak oszukiwany, bo nie chce aby kiedykolwiek przestali grać, albowiem to mój absolutny top. Podsumowując - jeśli zespół jest zajebisty, to nie mam nic przeciwko, aby grał całym latami pożegnalne trasy. Może kiedyś disco polo przeminie, a Halford dalej będzie dumnie pejczem strzelał. ;D

Nawet mi nie przeszkadzało, że trochę ponad 8 miesięcy po Metal Hammer Festival 2011 zagrali w tym samym miejscu (Spodek) i z identyczną setlistą. I tak byłem i było mega.

Po zakończonej śmiercią wszystkich muzyków.

Wtedy wchodzą hologramy ; )

Rzeczywiście - jak "Bleeding Gums" Murphy w "Simpsonach".