Devin w ogóle jest mistrzem dystansu i bardzo dobrze wyważonego humoru. Takie przymrużenie oka mi nie przeszkadza, wręcz bawi (vide jego ostatnia (!) trasa, na której miałem szczęście jeden koncert zobaczyć). Mało komu się to jednak udaje.

Szanuję, gdy ktoś ma dystans do swojej twórczości. Wszystko zależy jednak od poziomu humoru jakim epatuje. Jeśli wplata w swe treści kloaczne żarty, śpiewa swoje piosnki jakiś śmiesznym głosikiem,urządza na koncercie disco przeróbki... to są to żarty nijakie. Ale jeżeli zmyślnie łączy jakieś utwory, ponaśmiewa się z ich treści na przykład wytykając że niektóre teksty napisał bez sensu, jeżeli z klasą rzuca żartami między utworami to jest ok. Na ogół Acid Drinkers na przykład wydawało się zawsze jakieś zabawne przez kreatywność okładek i luz na koncertach, a Nocny Kochanek to raczej wygłupy i pisanie czego popadnie. Chociaż nie do końca o to pytaliście w tej ankiecie to mniej więcej chciałem powiedzieć co wydaje mi się w porządku.

Mi się zdaje, że mniej więcej właśnie o to pytali. Poza tym zgadzam się z tobą. Jeśli żart jest ciekawy, ma coś w sobie to jak najbardziej jest miejsce na takie rzeczy.
Niestety jednak większość nie jest w stanie stworzyć czegoś takiego, a Nocny Kochanek jest przykładem takiego stanu rzeczy. Muzyka dobrze zrobiona, ale jakoś poważna osoba patrzy na to z niesmakiem. Serio, pisać o chlaniu czy o kebabach i na tym budować karierę? Śmiać się wiecznie ze wszystkiego do rozpuku? Ile można?
Niestety taki popyt to i będzie coś takiego powstawać.
Moda na żarty przerodziła się w modę gdzie wszystko musi być pokazane w krzywym zwierciadle. Świetne rzeczy zostały zamienione w parodie.

Czy pytanie powiązane jest z popularnym obecnie zespołem Night Mistress?

To co robi Nocny Kochanek to zwykły prymitywny koniunkturalizm. Trochę ponad miesiąc temu był z nimi wywiad w "Echu Dnia" (największy świętokrzyski dziennik). Jest też na necie, ale trzeba zapłacić za dostęp. W każdym razie, z tego co pamiętam, pytani tam byli o tą przemianę. No i mówili, że mimo iż Night Mistress został zauważony zagranicą, wydany w USA i takie tam, to prawie nic z tego nie wynikało. Nie było powiedziane wprost, ale można się domyślić, że chodzi o finanse. Po prostu dostrzegli okazję, bo jest moda na kloaczny humor i humor na niskim poziomie (vide współczesne polskie kabarety). No i teraz sobie chwalą, że wreszcie mogą żyć tylko z muzyki, mogli zrezygnować ze swoich normalnych prac i tak dalej.

Tylko, że teraz stali się głupawą młodzieżową internetową modą dla studenciaków i licealistów. A w dzisiejszym świecie prawie wszystko co jest modne w necie jest zjebane. Wiadomo, że jako Night Mistress to nie był oryginalny zespół, ale byli dobrym hołdem dla klasycznego heavy. A teraz? Masowa rozrywka. Nie przeszkadzałoby mi to bardzo, gdyby grali tak od początku. Ale nie cierpię, gdy zespół celowo obniża poziom swojej muzyki, dla celów zarobkowych. Gardzę czymś takim. Gdybym był muzykiem, wolałbym zachować poziom twórczości, niż robić ją bardziej prostacką albo popową, za cenę możliwości wyżycia z niej. Lepiej jak muzyka nie jest głównym źródłem utrzymania, a grać na poziomie (tak jak Ankh), aniżeli się sprzedawać. Kabanos to przy NK szczyt wyrafinowania. Zresztą oni idą odwrotnie, tak jakby poważnieli. A co do wulgarnego humoru, to w Polsce jest miejsce tylko na jeden taki zespół. to oczywiście legendarny Dr Hackenbush.

Przecież druga płyta NK jest technicznie bardzo dobra, muzycznie dorównuje temu, co robili w NM. Tylko teksty są jajcarskie.

To się nazywa infantylizm. Jak człowiek dorasta to powinien zacząć być poważny i traktować swoją pracę i swoje dokonania dosyć poważnie. Oczywiście nie mogę narzucić nikomu swojego zdania, ale mi nie mieści się w głowie, by z koncertu, bądź na nim, zrobić sobie "bekę".

Owszem, w niektórych kulturach bywają narzucane takie normy, by z wiekiem stawać się sztywniakiem ;) , ale i tak traktowanie swych dokonań z przymrużeniem oka nie musi od razu oznaczać olewania widzów, którzy zapłacili za bilet na koncert - to nawet w ogóle nie musi być powiązane.