Odkąd dojeżdżam na koncerty samochodem nie piję. To samo na imprezach rodzinnych, abstynencja kierowcy.

Kilka miesięcy temu na koncercie klubowym patrzyłem i nie wierzyłem własnym oczom. Dziewczyna poprosiła o nalanie połóweczki czystej do kubka na piwo i sączyła tak sobie bez popity przez cały wieczór. Niby nic wielkiego, jakbym chciał dałbym tak radę, ale pomyślałem czy chciałbym być z taką laską... Chyba najlepiej spojrzeć z boku na takie sytuacje, można mieć jakieś przemyślenia wtedy.

też tak czasami robię, szczególnie jak jeżdżę do Gdyni na koncerty, bo nie chce mi się tłuc po nocy na dworzec na SKM. Ale koncerty całkiem na trzeźwo są odrobinę mniej atrakcyjne, wydaje mi się ;)
Też zdarza mi się czasem przesadzić, szczególnie jeśli gig jest w piątek/sobotę i jest dużo znajomych.
Niemniej miałem 8 miesięcy przerwy w piciu w ogóle i czuję ogólnie że mi to dobrze zrobiło. Pewnie wątroba się trochę zregenerowała przez ten czas i stąd lepsze samopoczucie.

Death Metal jest jednak najlepszy.

ponura np. doom metal albo jeszcze lepiej, funeral doom metal :-) i ew. gotyk, dobry gotyk