To ja polecę płytę, na którą ostatnio trafiłem, i którą zdecydowanie można uznać za piękną:
Obsequiae - Aria of Vernal Tombs.
A poza tym kwiatki w stylu: Julie London - Around Midnight, tudzież 3 koncert fortepianowy d-moll Rachmaninowa.

Rachmaninow jest super, piszę serio. Akurat z muzyki fortepianowej najbardziej mi podchodzi.

Lubię piękne piosenki o rozpaczy, problemach z alkoholem i samobójstwach ;)

nie wiem jak inni ale ja Sentenced przestałem już słuchać ;) i nie piję... przynajmniej próbuję

Mnie generalnie szkoda czasu na picie. Tzn. może sam czas picia czy imprezowania jest ok, ale potem leczenie kaca to generalnie zmarnowany czas, który można przeznaczyć na wiele innych przyjemniejszych rzeczy. Z tego powodu więc wolę picia unikać. A już najbardziej nie lubię zmuszania mnie do alkoholu na różnych spotkaniach rodzinnych, tekstów typu "ze mną się nie napijesz", picia na rozchodne itp., niestety takie burackie podejście cały czas jest naszą cechą narodową.

ja mam poważny problem z alkoholem.. jestem po prostu alkoholikiem albo trzeźwiejącym alkoholikiem, to lepiej brzmi ;) niemniej nie chce pić.. w ogóle, nawet nisko procentowych alkoholi

tu je Polska tu sie pije

nie wiem co jest złego w wypiciu kilku piwek na koncercie.
Zabawa fajniejsza, a po 3-4 piwkach to i kaca raczej nie ma.

Na koncertach jest ok, dużo lepiej się człowiek bawi dzięki zaprawie alkoholowej a ruch najczęściej powoduje wydalenie alko i potem brak kaca. Ja sobie lubię też czasem w porze ciepłej walnąć browarki czy nawet coś mocniejszego w plenerze na powietrzu. Najgorsze są spotkania rodzinne i picie zimą w knajpach zwłaszcza gdy jeszcze palą papierosy w środku (wtedy kac murowany), choć to na szczęście już wyeliminowano w większości.

3 czy 4 piwka na koncercie, co jakiś czas.. czemu nie? ale ja straciłem już kontrolę nad swoim piciem i na tych 3 czy 4 piwkach zdecydowanie się nie kończy.. i są problemy, piedolę to że to Polska i wszyscy chlają ja po prostu nie chce pić, za to chce normalnie żyć