Zależy ile bym na nich pił XD

Na 3-dniowym festiwalu, już w trzeci dzień od rana mam trochę dość ;)
Ale to festiwal.
Czasami zdarza się że przez 3 dni chodzę na koncerty klubowe i jeśli za dużo nie piję, to jest całkiem spoko

przecież na tym polegają festiwale, żeby chodzić na kilka koncertów dziennie przez wiele dni

Wydaje mi się, że moje rekordy to: koncerty przez trzy dni pod rząd, dwa koncerty w ciągu dnia, pięć koncertów w ciągu tygodnia, sto parę koncertów w ciągu roku. Obecnie pewnie bym ponad pięć koncertów dzień w dzień wytrzymał, ale co trzeci powinien być w jakiejś filharmonii, żebym mógł usiąść i prawie cały przespać ;)

100 koncertów w roku to sto koncertów z kilkoma kapelami, czy jak idziesz na koncert 4 kapel to liczysz to jak 4 koncerty ?

Dobre pytanie. Powinny być osobno liczone festiwale i klubowe koncerty, bo to inna kategoria. 100 klubowych w roku nie wyobrażam sobie. No może jako dźwiękowiec, albo ochroniarz.

Jeden koncert jako składający się z występów iluś kapel, przy czym np. dwudniowy festiwal liczę jako dwa koncerty. Ale taki rok tylko jeden miałem - zwykle to 20-30 rocznie.

Bardzo dobry wynik, trudny w Polsce do uzyskania ze względu na
omijanie nas przez wiele zespołów. Pewnie wliczone w to są wyjazdy poza PL. Poza tym koszty + urlopy.

Jak dla mnie to zwykle jest tylko kilka mega ciekawych wydarzeń w roku plus kilkanaście wartych zobaczenia (takich co to można pójść teraz lub zobaczyć przy innej okazji).

A po co komu zagraniczne zespoły? Śpieszmy się kochać lokalne kapelki - tak szybko odchodzą!

Co do urlopów, pomaga brak stałej pracy. Co do kosztów, pomagają m.in. znajomości w klubach oraz koncerty ze wstępem wolnym.

Tak już mam, że głównie słucham zagranicznych kapel. A drugi grzech, to raczej chodzę na koncerty, gdy zespół ma już w dorobku kilka płyt.