przypomina mi się ziomek, który na jednym z festiwali, nie pamiętam już którym, z uporem maniaka próbował mi wmówić, że jego ulubiony zespół nazywa się Dżudas Prajst.

Pani na religii w podstawówce puszczała nam taki film o tym, jak po heavy metalu młodzież seryjnie odstrzeliwuje sobie głowy (James Vance, Arseface, te sprawy) i tam lektor z uporem maniaka czytał... Dżadas Prajst :))). Pod tą właśnie nazwą poznałem jedną z ulubionych kapel, hehe.

Ech, ci lektorzy z chrześcijańskiego podziemia :) Niedawno widziałem taki jeden film udający, że podejmuje dyskusję z filozofią, i polski lektor uparcie wymawiał nazwisko Dawkins "dałkins", a Hawking "haking". Śmieszą mnie też chrześcijańskie artykuły, w których nazwy metalowych kapel pisane są w cudzysłowie.

W ogóle ta propaganda kościelna w szkole odnosiła skutek odwrotny do zamierzonego. Iluż to młodych "satanistów" ona wychowała? Który tam lepszy kozak nie lubił swojego katechety i chciał mu zaleźć za skórę, ten traktował taki film jak instruktaż. Tylko niepotrzebnie zwierzęta się nacierpiały i kamieniarze na cmentarzach zarobili...

Mój kolega twierdził, że jeden z jego ulubionych seriali nazywa się "Prajzon Brik".

Przynajmniej nie mamy tych problemów, co nasi południowi sąsiedzi, a to Marilyn Monroeova, a to Tarja Turunenova. Bądź tu mądry. Z kolei z naszego podwórka najbardziej sobie cenię sposób wymawiania nazwiska Presley :)

Zawsze miałem problem z Kyuss

Ale jak to? Przecież "Kajus" to klasyk :)

Nie dla kazdego. Moj kumpel za studiow mowil zawsze "Kijus" :)

Na K to jeszcze Krisiun jest trefny z wymową:)