A czy ktoś daje lekarzowi rodzinnemu jakieś pieniądze za wystawienie recepty? Czy ktoś płaci w sklepie mięsnym za pokrojenie i zapakowanie szynki pani / panu sprzedawcy? Czy ktoś płaci śmieciarzowi za zabranie śmieci sprzed domu? Przykłady można by było mnożyć w nieskończoność, więc nie do końca jestem w stanie ogarnąć dlaczego miałyby być jakieś uprzywilejowane zawody. Kelner / barman / kucharz czy ktokolwiek inny dostaje pieniądze za swoją pracę i jego obowiązkiem jest obsłużyć klienta kulturalnie i zgodnie z pewnymi standardami. Jeśli ktoś ma pieniądze i ochotę to proszę bardzo niech zostawia napiwki ale nie jestem w stanie zrozumieć "powinności" ich dawania.

Denerwuje mnie ten sztuczny podział na profesje, w których się dostaje napiwki i na te, w których nie. Swego czasu pracowałam w optyku i drobne usługi typu czyszczenie / regulację / dokręcanie i wymianę śrubek a nawet wymianę nosków w okularach robiliśmy za free dla każdego, kto przyszedł "z ulicy" z własnymi okularami. Miło byłoby coś dostać za taką fatygę (zwłaszcza, że w innych salonach bywają to rzeczy odpłatne), ale zdarzyło się tak chyba tylko ze trzy razy - w każdym przypadku darczyńcą okazywała się starsza pani...

10% domyślnie, za szczególne zasługi wedle uznania. Sam kiedyś liczyłem na napiwki i o tym pamiętam.

Niektórzy chcą napiwki za to że w ogóle są w pracy.

A inni już myślą nad opłatami za wstęp do pracy.

Nie rozumiem co napisałeś.

W pewnym sensie przedstawiłeś "roszczeniową" postawę osoby pracującej. "Jak taki ktoś może wymagać wynagrodzenia za samo przyjście do pracy?" Więc odpowiedziałem ci w drugą stronę, też z żartem, który tutaj przytoczę:

Spotykają się dwaj właściciele firm:
- Słuchaj, ty swoim pracownikom płacisz jeszcze pensje?
- Nie.
- Ja też nie. A oni i tak przychodzą do pracy?
- No tak.
- U mnie tak samo. A może by tak pobierać opłaty za wejście?

ok :)
no cóż na to poradzę, że jest jak jest z tymi napiwkami i oczekiwaniem na nie? Ja to zlewam i nie daję dodatkowej kasy. Taki ze mnie sknera.

Na gorąco ze wczorajszego dnia,przychodzi do nas dostawca pizzy,płacę 50zł(pizza za 43zł),a on w bezczelny i chamski sposób pyta-"ile wydać reszty"?Taką kurwę to tylko za łeb i trzasnąć o ścianę...

Przynajmniej pyta dokładnie. Koleżanka kiedyś płaciła w restauracji kartą i kelner spytał ją, czy może sobie doliczyć napiwek. Myślała, że weźmie ok. 5%, i się zgodziła. Dopiero później się zorientowała, że rachunek wyszedł o połowę za wysoki.