Jestem w stanie trawić mięso, to mi wystarczy. Poza tym człowiek nie jest mięsożerny, tylko wszystkożerny. A od zjedzenia surowego mięsa się nie rozchorujesz, natomiast w przypadku surowych ziemniaków czy fasoli już nie byłbym tego taki pewien.

Czy rozchoruję się od tatara lub carpaccio? Niekoniecznie.
Czy mogę złapać jakiegoś pasożyta i mieć przez niego jakieś dolegliwości? Tak, ale zwierzęta mięsożerne też mogą.
Wierzę, że kiedyś człowiek jadł więcej surowego mięsa, ale zmienił nawyki. Gdybym jadł to, co człowiek jadał tysiąc lat temu, mógłbym się rozchorować. Gdyby człowiek sprzed tysiąca lat jadł to, co my jemy teraz, mógłby bardzo szybko umrzeć. Zresztą wystarczy przejechać tysiąc kilometrów i już trzeba będzie uważać na zemstę faraona. Tak działa układ pokarmowy - nie u każdego tak samo.

gównio prawda, człowiek jest z przyrodzenia mięsojadem, a tak w szczególe to ścierwojadem. Jak jeszcze nie miał czym zabijać i nie umiał tego, to czekał aż drapieżniki się nażrą i żerował na szczątkach, a często kościach, obfitych w szpik kostny, do którego nie mógł się dostać prawie żaden drapieżnik. Z czasem po rozpoczeciu używania ognia do obróbki termicznej człowiek zaczął zjadać inne, dotąd niejadalne w postaci surowej produkty, czyli roślinne. Trwało to tyle ile trwało, a przewód pokarmowy się do tego dostosowywał i w końcu uzyskał taką długość jaką ma teraz. Co nie zmienia faktu, że człowiek może żyć jedząc praktycznie samo mięso, i produkty zwierzęce - ja tak robię. Witaminy są nawet w podrobach, więc uzyskiwanie ich z roślin to też już mrzonka. Powoli świat staje na nogach i coraz więcej lekarzy tak uważa. Od jedzenia mięsa się nie umiera, nie głupieje i nie choruje. Tak samo od warzyw i owoców się nie zdrowieje, pięknieje etc. Natomiast jak wpierdalasz cokolwiek naszpikowane chemią, sterydami, pestycydami - to zdechniesz tak czy siak bolesnie i powoli. Czyli tak zdechniemy, bo dostępu do innej żywności nie ma, lub większości nie stać, lub jest do niej utrudniony dostęp, tak jak do czytej wody pitnej.

Ostatnio coraz częściej słyszę, że białka zwierzęce sprzyjają powstawaniu nowotworów, a roślinne - ich zwalczaniu. Jestem sceptykiem, ale nie mam powodów, żeby w to nie wierzyć.

Doprawdy nie ma czym się szczycić ani również nie wydaje mi się to stosownym tematem do żartów. Gehenna jaką fundujemy zwierzętom na co dzień w imię nikomu nie potrzebnego do szczęścia 'mięska' jest absurdalna i tragiczna.

Uno.
Popatrz do lustra na swoja twarz, zęby, otwórz brzuch i popatrz na wnętrzności. Kim jesteś? Drapieżnikiem, więc... jesteśmy mięsożercami.

Po drugie primo.
Niech każdy będzie kim chce być, byle by innemu nie wciskał na chama swój świat i wynosił się na piedestały że jest z innej planety. Każdy ma swoją własną.

Skoro taki z ciebie drapieżnik to chciałabym zobaczyć jak polujesz. Wykorzystując swoje 'typowe dla drapieżnika' kły i pazury. Długość układu pokarmowego człowieka jest również przystosowana do trawienia pokarmów roślinnych.

Co do drugiego primo... Chciałbyś żyć w ciasnej klatce, stojąc we własnych odchodach, bez dostępu do światła, świeżego powietrza i naturalnego pokarmu? Taki właśnie świat narzucasz zwierzętom w imię swoich zachcianek. To nie żaden 'światopogląd' lecz raczej jego brak.
Jeśli skutkiem czyichś działań jest cierpienie żywych istot to przestaje to być jego prywatną sprawą.

Człowiek nie ma żadnych cech morfologicznych ani fizjologicznych predysponujących go do żywienia się mięsem. W sposób oczywisty i jednoznaczny jest on plonożerc

A kto to?ci co wegety uzywaja?to czasem bywam w takim razie

Jak można żyć bez mięska. Ale wegetarianie nie są jeszcze tacy straszni, najgorsi są weganie, ci to są dopiero nawiedzeni i zapaleni by innych nawracać na swoją wiarę. Totalni psychole.