Uwielbiam ten argument wege-wojowników: "jak taki z ciebie mięsożerca to sam sobie te mięso upoluj i przygotuj do jedzenia". Jak z Was tacy prawdziwi wegetarianie, to sami sobie sadźcie warzywa i owoce, bez polegania na handlarzach i rolnikach. Pierwsza lepsza polska zima by takich wegetarian z miast mocno zdepopulowała a ci, co by przeżyli, przed kolejną zimą zaopatrzyli się w pokaźne ilości schabowego i mielonych, żeby nie głodować :-) A już zupełnie poważnie: te wegetariańskie bojówki są strasznie cienkie w butach. Nie pójdą robić zamachów na rzeźnie i zakłady mięsne, tylko drą mordę w internetach i wytrącają porządnym obywatelom kotleta z rąk. Zło i niedobro.

Albo jeszcze lepiej: zamiast jeść chleb czy gotowany ryż, niech wcinają ziarna prosto z kłosów :P

Słusznie, jak wierność ideałom, to na całego :-) Nie jestem lekarzem ani dietetykiem, nie wiem ile jest prawdy w tym, że mięso szkodzi a warzywka pomagają, że warzywka są zdrowsze i chronią przed rakiem, ecie-pecie. Może i tak, niemniej stwierdzenie, że człowiek jest li tylko roślinożerny, jest kretyńskie do kwadratu. W dzisiejszych czasach może i można jechać na samych kalafiorach ale bez mięsa nigdy nie przetrwalibyśmy jako gatunek. Do tego nie trzeba wiedzy z książek, to czysto zdroworozsądkowe stwierdzenie. Jak niby ludzie pierwotni, bez pomocy dobrodziejstw cywilizacji i skazani na kaprysy matki natury, mieliby przetrwać okresy zimowe? Faktem historycznym jest, że wieki wieków temu ludzkość trudniła się łowiectwo-zbieractwem. Co mieli zbierać podczas ostrych zim? Przekopywać się przez skutą lodem glebę, żeby dostać się do paru korzonków? Gałęzie by jedli, drewno? Trawy też chyba nie jedli bo do dzisiaj nawet najbardziej radykalni wegetarianie nie żywią się prosto z trawników. Nie, po prostu chapali za dzidy i huzia na mamuta. I na parę dni mieli pełne brzuchy, wystarczająco sił by bronić się przed drapieżnikami, przetrwać zimne noce i przemieszczać się. Mięso dało im siłę by przetrwać. Fakt, dzisiaj mamy całą wygodę cywilizacyjną, która daje nam wybór jeść co mamy ochotę. Ja wybieram mięso i nie życzę sobie zaglądania mi w talerz.
A, jeszcze jedno. Do tych wszystkich, którzy lamentują jak to zwierzątka cierpią z naszych rąk - obejrzyjcie sobie pierwszy lepszy program z National Geographic lub Discovery. Zobaczycie na własne oczy, jaki stres zwierzęta przeżywają w swoim naturalnym środowisku i jakim cierpieniom ulegają z rąk (eee, pazurów) drapieżników. Także, bez spiny, marchewkowa młodzieży.

A ja bym chciał, żeby wszyscy nawiedzeńcy, którzy tak walczą o prawa zwierząt i nie mogą sobie wyobrazić, że zwierzątka są krzywdzone, spojrzeli na zwoje glany (lub też inne skórzane buty), długie skórzane kurtki lub inne skórzane kurteczki oraz tony rzemyków na nadgarstkach i szyjach i zaraz po tym jeszcze raz w swoje oczy w lustrze. I ciekawe co wtedy zobaczą. Bo tak się składa, że znam trochę takich ludzi i jakimś dziwnym trafem 90% z nich właśnie tak się ubiera.

no co ty, przecież oni to mają ze skóry ekologicznej ;-)

Taka ona ekologiczna, że rozkłada się dziesięć razy dłużej, niż normalna ;)

dlatego z prymrużeniem oka panie

Człowiek nie świnia, wszystko zeżre. Tyle w temacie.

Czy robaki żałują ludzi, których żrą? Natura jest okrutna, ale był czas przywyknąć. Smacznego!

LOL! Ja jestem raw weganem!. Dajcie mi jakieś przykłady na to, ze człowiek jest drapieżnikiem. Ma długie jelita, poci się całym ciałem (a nie jak miesozercy językiem). I inne powody. Polecam każdemu zmiane diety, choćby na tydzień a zobaczycie jaka jest różnica. Poza tym. Jesteś drapieznikiem? Mięsożercą? Czemu sam nie zapolujesz i nie zjesz surowego miesa? Bo się rozchlrujesz! A miesozercy nigdy. Zresztą. To jest wybór osobisty. Trzeba pomyśleć o cierpieniu innych zwierząt. Tak. Człowiek to tez zwierzę.