W tym roku pierwszy raz siedziałem na koncercie i to od razu na dwóch (Metallica i Iron M). W tych przypadkach chodziło o zwykłą oszczędność, bo za sobą miałem już kilka koncertów klubowych, następne w planach (w sumie do teraz chyba 8), a rok się przecież jeszcze nie skończył :). Akurat na Iron Maiden cieszyłem się z miejscówki, ponieważ pojechałem do Poznania chory. Sprawa była na tyle poważna, że rozważałem nawet rezygnację z wyjazdu.

W trakcie ostatniego stołecznego koncertu Blind Guardian, podczas wykonywania kultowego "The Bard's Song - In the Forest" praktycznie cała sala usiadła i był mega klimat. Ogólnie jednak preferuję stanie i zabawę.

Siedzenie na koncertach, jest dla starych wyjadaczy. Fan rockowego czy metalowego brzmienia w podstarzałym wieku może nie dać rady tyle czasu stać, albo wywijać w pogo, to zrozumiałe. Ale młodzi siedzący na koncercie? Zero zabawy, a chyba po to idzie się na koncert! I tak rozbraja mnie młodzież siedząca w strefie vip, jestem na koncercie i łapie wifi ehe...
No chyba że idziesz na koncert w ciemno i okazuje się kompletnie nie trafionym wyborem. To wtedy wybacza się siedzenie.

Tak się przyzwyczaiłem, że stojąc okazuję rockowym i metalowym kapelom szacunek. Między występami siadam, czasami siedzę też gdzieś w oddali na występach zespołów mi obojętnych lub nielubianych. Poza tym tylko stanie, ewentualnie z opieraniem się o barierkę, bo nogi i kręgosłup potrzebują czasami odpoczynku.
Pamiętam, jak kiedyś na koncercie Pozvakowskiego wszedłem na salę i zaliczyłem WTF, bo zobaczyłem, że przed sceną ustawiono w rzędach krzesełka. Potem już mnie takie sytuacje tak bardzo nie szokowały, ale zawsze kojarzyły się z bluźnierstwem.
Zdarzają się konflikty pokoleń, gdy starzy chcą siedzieć i patrzeć, a młodzi chcą szaleć pod sceną. Raz np. na koncercie Psychodancing dokładnie pięć lat temu (jest relacja na Rm, cały drugi akapit temu poświęcony) jeden facet chyba grubo po czterdziestce wściekał się, że mu młodsza kobieta zasłania scenę. Wstał od stolika, podszedł do niej, podyskutował, a gdy nie chciała ustąpić (bo wokół niej wszyscy stali, a miejsce miała niezłe), to gość stanął na chama tuż przed nią, żeby jej zasłaniać. Innym razem, koncert SBB, siedzący. Młody chłopak, może podpity, skacze samotnie pod sceną. Pierwszym rzędom to przeszkadza. W końcu wyprowadził go ochroniarz.

Odpowiedź tak ! Po stokroć, bez siedzenia nie ma zabawy :)
Kiedyś nigdy nie siedziałem gdy nie musiałem,
teraz za możliwość wygodnego ulokowania tyłka jestem gotów dopłacić.
Nie wiem dlaczego tak się dzieję, może już psychicznie długie stanie
wykańcza i nogi odmawiają posłuszeństwa.
Mogę przestać góra jeden band ale zadowolony po tym nie będę,
gdy zależy mi na dwóch to muszę siedzieć z wyciągniętymi nogami.
Kiedyś szukałem gdzie gra najwięcej ulubionych kapel, dziś
wolę gdy gra jedna, nie wspominając o tym że lubię mieć hotel.
Jestem głęboko w swojej drugiej setce koncertów i do poświęceń dla nich zdolny już nie jestem. Np już nie wyobrażam sobie
całego dnia na lotnisku Bemowo i maszerowania stamtąd z buta do centrum po koncercie jak jeszcze kilka lat temu, albo
przysypiania po dworcach

Co do koncertów klubowych - tam też można siedzieć, nie wiem skąd przekonanie że nie, jak się dobrze popieści to wszędzie się człowiek zmieści,
jak np ściany w dawnej progresji, poręcze w różnych klubach,
schody, schodki czy skrzynie na sprzęt, niektóre kluby wręcz zachęcają do siedzenia np BlueNote Poznań i wiele innych bądź nawet leżenia jak np MegaClub w Kato i tam gdzie są kanapy.
Leżeć też lubię, zwłaszcza na murawie i gdy mam namiot.
Gdy np rudy książe z GNR trzy godziny się spóźnia to trudno żebym czekał na niego na stojąco i z lektyką.
Największy plus przereklamowanych GCircle na festiwalach to możliwość oglądania koncertu leżąc na plecach na trawie z dosyć bliskiej odległości

Ci do atmosfery to ta z czasów gdy się szalało pod sceną za młodu i nie bolał żaden cios jest i tak nie do odtworzenia zatem celem jest jak najmniej się zmęczyć i sookojnie delektować muzyką.
Czasem na chwilę jestem wrogo nastawiony do ludzi szalejących gdy w czymś mi przeszkodzą ale po sekundzie przychodzi zrozumienie bo też taki sam byłem

Zdarza mi się leżeć gdzieś pod ścianą, ale siedzenia nie uznaję ;)

A ja chętnie bym usiadł i spokojnie podziwiał występujący zespół - bo w tym celu przybyłem. Niestety bliższe obcowanie z artystami jest zazwyczaj okupione przepychaniem się z bandą przepoconych, pijanych troglodytów. Przydałoby się postawić jakiś oktagon typu MMA dla tych zwierzaków, niech tam się prują.

Bywam przepoconym, pijanym troglodytą, choć mniej z tych moshujących, a bardziej z tych wiszących na barierce (trudno się tam nie spocić). Właśnie zakwestionowałeś Pan całą kulturę spożycia muzyki na koncercie metalowym, jaka by ona nie była. Strasznie wysnobowana opinia. Zapraszamy do opery, tam jest kulturka. Niech wac opowie, on częściej chodzi.

heh no tak, nie ma to jak własny domek, jutube, piwko czy herbatha i chipsy, tak można obejrzeć koncert, prawda?

Tylko klimat w domu nie ten. Zespoły mogą wcale nie koncertować, ale rock/metal by umarł zapewne.