A na kajakach to tylko black szanty :)

wczoraj wieczorem trochę włóczyłem się po mieście i słuchałem m.in. nowej płyty Lunatic Soul - Walking on a Flashlight Beam. Duda (jak zwykle) nie zawiódł, dobry krążek

Przemowien Korwina z Brukseli,z domu bez nich nie wychodze:)

Jeśli ruszę się w jakieś góry pagóry, to tylko odgłosy otoczenia. W samochodzie na długie trasy sprawdza mi się reggae, najlepiej po francusku (Pierpoljak)- nie spieszy mi się, nie walę banią o kierownicę, nie klnę (no może prawie) na innych kierujących, nie kumam o czym śpiewają, więc mniej mnie to rozprasza. Choć ostatnio najlepiej mi się jeździ przy płycie "All Your Life" Ala Di Meoli. Za to na przystankach, dworcach itd sieka musi być

Słucham co akurat wędrówka przyniesie, muzyka jak dostępna, przyrody i otoczenia, natłoku własnych myśli, tego co mają do powiedzenia pozostali jeśli są. A w mieście się nie wędruje, przez miasto się prześlizguje ukradkiem... bo to straszne gówno
Proszę Was

Tylko Marduk. Ale muszę mieć całą dyskografię wraz z bootlegami i koncertówkami,bo jedna płyta nie starczy nawet na dojście do pierwszego skrzyżowania. Stej pancer \m/o,o\m/

nocujesz u vikernesa w lesie czy jak?

To ta chatka z filmu Zombie SS :)

obstawiam, że ta z Martwego Zła

podczas długich wędrówek, to tylko dooooooooooom