Recenzent? Zbyt mało jajeczny aby sam tworzyć muzę.

Paru ulubionych mam, ale więcej takich, którzy się w moich oczach skompromitowali i nie lubię ich czytać.

nazwiska, nazwiska!!!!

Z litości nie podam nazwisk. Ale...
W "Teraz rocku" pracuje pewnie jeszcze taki jeden, który najwyraźniej ma problemy z trudniejszymi wyrazami po polsku, w tym z terminami muzycznymi typu "wokaliza" (ale zauważyłem, że na świecie jest więcej takich ludzi).
W "Metal Hammerze" pracuje pewnie jeszcze taki jeden, który potrafi nieźle pisać o zespołach typu Nyia, Moja Adrenalina, ale o innych kapelach potrafi pisać jawne bzdury - wychodzi na jaw nieznajomość tematu i niedbałość.
Również w MH zdołował mnie kiedyś gość, którego recenzja albumu Exodus w połowie była przeredagowanym wstępem do wywiadu z Exodus zamieszczonego w tym samym numerze. Ta pierwsza połowa i tak dość krótkiej recenzji nie mówiła nic o zawartości albumu, tylko o zmianach składu. Dodatkowo gość jakimś cudem zrobił z Exodus kwartet.
Zapadł mi jeszcze w pamięć redaktor ze starej "Machiny", który niezbyt wysoko ocenił "Jugulator" Judas Priest i debiut Soulfly. Nie miałbym mu nic do zarzucenia, ale później recenzował jeszcze ich kolejne albumy - koncertówkę Judasów i "Primitive" - i w obu recenzjach zwarł stwierdzenie brzmiące mniej więcej tak: "Poprzedni album zespołu niesłusznie oceniłem tak nisko... ale nowy jest już naprawdę słaby". I jak mam wierzyć, że gość w ogóle potrafi sobie o czymś wyrobić zdanie?

Kiedyś w Teraz Rocku, któryś z bodajże Kirmuciów (nie pamiętam czy Michał czy Tomasz) wystawił pięć gwiazdek jakiemuś DVD lub Blue-ray Stevena Wilsona (nie pamiętam czy Porcupine Tree czy inny projekt). Możecie mi zarzucić, że rzeczywiście mało pamiętam z tej recki, ale pamiętam jedno. Dostała 5 gwiazdek, a nie było tam ani słowa (!!!) o muzyce, a jedynie gadanie o techniczno-dźwiękowo-opcjowych zaletach wydawnictwa. Czyli jeśli ktoś nie jest fanatykiem Wilsona to gówno wie z takiej recenzji, bo na dobrą sprawę nie wie co tam na tej płycie właściwie jest.