wikipedia - Lista_100_ najlepszych_wokalistów_ wszech_czasów_ według_magazynu_ Hit_Parader,jak spiewa Król każdy wie i za to go Kochamy,wkłada w to całe serce nadrabiając braki wokalne,Gillan też jest wspaniały i nie ma co porównywac ich jako instrumentalistów,bardziej porównywałbym ich za to co sobą prezentują nie tylko na scenie,a tu Król jest tylko jeden Sir.Ozzy..

Ja tam widzę na tej liście jeszcze siedmiu innych przed Ozzem, więc coś mu to królowanie nie wychodzi ;)

Ozzy wielki szacun...ale Ian był zawsze wokal i gardło nr 1 !

Nijak się ma to do pytania, ale przypomniała mi się anegdota, jak Gillan grając z Sabbath "Paranoid" śpiewał (nie jestem pewien czy dobrze zacytuję): Finished with my woman, couse Gillan help with my mind...

panowie, panie... Ozzy do Gillana? cóż za zniewaga dla tego drugiego. dobry żart. trafniejsza byłaby dyskusja np o formie wokalnej Jamesa Hetfielda i Ozziego. Obaj panowie zazwyczaj smiesznie gibią sie za mikrofonem i cos tam do niego skrzeczą. Gillan górą! ave

wspominając koncert Deep Purple z 2011 roku uważam, że każdy z nas powinien zazdrościć Gillanowi takiej formy w takim wieku.
Tak w ogóle to zaczekajmy na płyty Sabbath i Purple, wtedy będzie co porównywać.

Na płytach, to akurat można nieźle wokalem manipulować. Jeśli już oceniać czyjeś możliwości wokalne, to lepiej podczas koncertów.

Niestety obu budzi wielkie zastrzeżenia. Formę i głos to miał nieodżałowany JR Dio, a dalej ma Alice Cooper (ale to wiadomo inkarnacja złej baby, więc zawsze da radę ;-)

Odpowiedź oczywista: Ozzy do dziś potrafi zaśpiewać wszystkie utwory, a Ian nie - od kilkunastu lat nie śpiewa "Child in time" - do dziś pamiętam jak męczył się w Zabrzu 20 lat temu. Choć utwory Osborne'a wokalnie są łatwiejsze do zaśpiewania. Forma fizyczna i sceniczna to już całkiem inna bajka...

Nie do końca jest to prawda, że Ozzy śpiewa wszystko. Już na "Reunion" (rok wydania 1997!) zmienił linię wokalną w "Sabbath Bloddy Sabbath" bo nie dawał rady a teraz już wogóle nie śpiewa tego numeru. Co do Gillana, choć wysokie wrzaski już mu nie wychodzą to ma w śpiewie więcej luzu podczas gdy Ozzy śpiewa bardziej "maszynowo" uzupełniając show swoim super zestawem "louder, louder, i can't fuckin' hear you". Obaj frontmani mają swoje wady i zalety, ale koniec końców Gillan wypada jednak lepiej, zwłaszcza jeżeli nie wypije za dużo przed występem.