od jakiegos czasu "stare" zespoły graja całe swoje płyty w jakas rocznicę albo np. Iron Maiden grał utwory tylko z pierwszych płyt-i to jest ok,ale wydawnictwa typu the best off sa bez sensu..

Wszelkie rocznice to po prostu chwyt marketingowy i niech będzie, że to wyciąganie pieniędzy od fanów, ale jeśli dany koncert albo wydawnictwo wnosi coś nowego to "łaj not"? Nie widzę w tym nic złego. Dobrym przykładem jest rocznicowa płyta Vadera XXV na której było kilku gości a stare numery zostały zagrane w innym składzie niż pierwowzory. Albo ten koncert Metallicy na 30 lecie - ma z tego wyjść DVD. Bardzo udany pomysł. Nie ma co idealizować, że na rocznicę to zespoły i ich managmenty będą się rozckliwiać i polewać wódeczkę fanom. Jak komuś nie pasuje to olewa rocznicowy koncert lub płytę i po problemie. Prawdziwy problem wystąpiłby wtedy, kiedy na takie koncerty rocznicowe byłby obowiązek chodzenia i wspólnego śpiewania jak na cześć towarzysza stalina (specjalnie z małej litery piszę tego ch...)

Naprawdę nie rozumiem tych 29% ludzi (odp. numer 2).

Jeśli są to rocznice równe, np. 10 czy 20 to super. niektóre jednak zespoły mają z tym problem :P

Jest taki zwyczaj, że solenizant (czasami jubilat lub jeszcze inny "rocznicowiec" - zależnie od lokalnej tradycji i wychowania) stawia wódkę, a w zamian oczekuje (ale nie wymaga) życzeń lub prezentów.
W przypadku muzyków wygląda to zwykle tak, że dają płytę lub koncert, a w zamian - nie ma wyboru - musimy zapłacić, i to całkiem podobnie jak za zwykłą płytę lub zwykły koncert.

Standardowe "Wszystkiego najlepszego" odbieram jako życzenia nie od serca. Standardowe rocznicowe płyty i koncerty odbieram jak wódkę proponowaną mi, gdy nie chcę pić.

Koncerty - odpowiedź 1
Wydawnictwa - odpowiedź 2
:)

O właśnie!
Pozdro ;)