hahaha. ta, wczoraj.. 3 dychy w plecy

Praktycznie zawsze wychodzę z domu bez biletu i muszę się po niego wracać

Mi osobiście nie, ale kumpel, z którym jechałem na ISIS w zeszłym roku zostawił go w domu, na szczęscie pomykaliśmy autem, więc nie straciliśmy aż tak dużo czasu ;)

Jechałem w zeszłym roku z kumplem na AFI, więc nocowałem u niego, żebyśmy razem jechali i jak jedliśmy kolację to zaczęliśmy mowić o biletach i zorientowałem się, że zostawiłem go w domu, więc musiałem jechać po niego godzinę co radykalnie skróciło nasz czas snu, przez co na koncercie byla lekka skatunga, lecz przeżyliśmy i był to jeden z lepszych koncertów moich.

Trzeba byc mlotkiem, zeby zostawic bilet w domu.. czekajac na koncert pare tygodni...

Ja prawie na sonisphere w zeszłym roku bez biletu pojechałem, na szczęście zauważyłem jego brak chwilę po wyjściu z domu ;)

Pojechałem,miałem bilet a koncert odwołany.(przeniesiony na inny termin o 3 m-ce.Żal.)Teraz mogę zgubić ten bilet:)

A co, organizatorzy mieli wziąć z tylnej części ciała twój numer telefonu i zadzwonić 'przepraszamy, koncert odwołany'? Jest internet, informacja o przeniesieniu nie wyskoczyła na dzień przed koncertem, sprawdza się na przyszłość...

Nigdy nie zapominam biletu zawsze przed wyjściem sprawdzam co jakiś czas czy jest podczas podruzy równiez co 5 minut do kieszei sięgam czy na pewno nigdzie nie wyszedł :D

zdarzyło sie, pojechać na koncert bez biletu.. ale pkp;) w sumie wyszlo troche taniej, niż (jakbym zapomniał)bilecik na gig:)