Oczywiście, zawsze jak jest jakiś "mocniejszy" koncert to włosy latają a i do pogo się wejdzie! Wspaniała forma rozrywki, zwłaszcza robiąc z innymi ludźmi "mur" headbangujących :D

Przecież nie będę podskakiwał jak gimnazjalista :P Rządzi headbanging, najchętniej powolny i głęboki, z takim zaangażowaniem, że tracę równowagę :) Przy czym nie jest to grzywowanie, bo mam krótkie włosy.
Przy okazji odsyłam do "Słownika terminów muzyki rozrywkowej" Adama Wolańskiego, według którego headbanging polega na "uderzaniu się pięściami we własną głowę w rytm muzyki". Tego nie uprawiam... :)

Również nie mogę spokojnie ustać na koncertach =) Poskakać lubię, ale niekoniecznie z gimnazjalistami, bo zauważyłem, że obecnie często skacze się, nie zważając na grany rytm.
Podobnie, jak koledzy, włosy niestety mam już krótkie, nie zmienia to faktu, że odcinek szyjny pracuje, jak dawniej. Ostatnio dobrze było tydzień temu na koncercie trasowym Corruption, Carnal, Lost Soul =D