Przewaznie do snu puszczam sobie jakis ambient, rzadziej metal. Muzyka plynie, ja odplywam, i po godzinie ja spie a sprzet grajacy sie wylacza. Problem jedynie polega na tym, ze zamiast zasypiac, czesto slucham tak dlugo, az dotrwam do konca plyty, wiec spac ide godzine pozniej.

Puszczam codziennie :)

nie puszczam, bo bym zwyczajnie nie mógł zasnąć. zbyt wsłuchuję się w to, co jest grane, przez co mój umysł non stop by pracował

a kogo to obchodzi co was usypia?

Ja do snu puszczam sobie zawsze Hate Eternal. Ostatnio przeważnie ich ostatnią wyśmienitą płytę "Fury And Flames" zajebioza ;D

muzyki w czasie snu zaburza kazda z faz snu. "atakuje" osrodkowy układ nerwowy bodzcami zewnetrznymi przez co regeneracja organizmu jest niemozliwa lub bardzo ograniczona. zdecydowanie bardziej wole zasypiac przy odglosie padającego deszczu lub jak jest ładna pogoda przy "muzyce" swierszczy. Oczywiscie wcześniej solidna dawka kazeiny co by regeneracja byla lepsza i katabolizm powstrzymac czesciowo chociaz

Dla higieny snu - ani muzyki ani telewizora.

zawsze puszczam muze jakos fajniej mi sie spi ;)

Zależy on nastroju, ale smuty przeważnie mnie rozdrażniają. Dobrze śpi się przy ostatnim Esoteric - paraliż gwarantowany. ;]

Zawsze do poobiedniej drzemki czy innego spańska w ciągu dnia :) Najchętniej Dream Theater, bo do tego najlepsza kima jest :D