wychowałam sie na wsi- może dlatego nie jestem w stanie powiedziec czy 20 lat temu swieta tez były od pazdziernika do kwietnia... Za to wiem jak fajnie było, kirdy naprawde czuło się, że to czas świąteczny, coś innego niz zwykle... ten zapach domu.... a teraz od pazdiernika do kwietnia - boze narodzenie a od kwietnia do czerwca- wielkanoc... beznadzieja!!

To jest kompletnie zrypane i psuje cala atmosfere. Niby jedno drobne zjawisko, ale obserwujac ludzi i rozne zachowania, nowe style i nawyki mam wrazenie ze swiat kompletnie runie za kilka lat. Ewidentnie zmierzamy ku samozniszczeniu. Porypani black metalowcy (nie przecze, ze sa tez obok nich normalni) na pewno maja powody do radochy.

W ogóle mam to w dupie, nie lubię świąt i towarzyszącej im nerwowej otoczce. Mikołaje i choinki są w sumie fajne.

tak ja to widzę:
cała ta machina świąteczna działa mniej więcej od 2 tygodni przed Halloween, po Wszystkich Świętych zaczyna się Mikołaj, potem Boże Narodzenie, cały okres karnawału, po karnawale "nadchodzi" Wielkanoc. Tak więc od połowy października do połowy kwietnia mamy kolorowo - daje to w sumie 6 m-cy

A ja mam to gdzieś. Co to za różnica? I tak przez cały rok w sklepach można natknąć się na jakichś przebierańców i pierdółki wiszące na ścianach. ;)

ale mikołaj to nie to samo co gwiazdka
ja tam atmosfery świąt w ogóle nie czuję i takie wczepianie jej na siłę nie bardzo mi się podoba

Przy czym Mikołaj jest już 6 grudnia, czyli za półtora tygodnia, czyli już blisko, czyli o zakupie prezentu już od jakiegoś czasu myślę.