Brać stopery to jak iść do sklepu i kupować czerstwe bułki...

porozmawiamy za parę lat jak zaczniesz odczuwać częściową utratę słuchu.
Po jednym z pierwszych koncertów które zagrałem miałem szereg zabiegów u oftolaryngologa. Teraz na każdym koncercie który gram lub na którym się bawię mam przygotowane w kieszeni stoppery i nie widzę w tym nic frajerskiego że ludzie dbają o swoje zdrowie.

że tak jeszcze nawiążę do komentarzy po koncercie Metallica na Śląskim. Przy scenie było owszem - głośno, ale ci co siedzieli twierdzą, że momentami wogóle nic nie było słychać. Osobiście twierdzę, że nikt nigdy wszystkim nie dogodzi. Jeden z głośniejszych koncertów na którym byłem to chyba spodek - Iron Maideen ok 2000r. Koncerty "halowe" są duuużo bardziej wypełnione dźwiękami niż "napowietrzne"

Oczywiście. Inaczej sprawa wygląda, jak koncert jest organizowany w hali, a inaczej na powietrzu. Wiatr m.in. opóźnia dźwięk, no i może sprawiać, że jest on niewyraźny.
Ale marudy były, są i będą :p
Osobiście uważam, że na koncertach powinno być głośno. Rock i metal to muzyka, której nie słucha się cicho. Dziwią mnie więc odpowiedzi, które uwzględniają dziwne waciki w uszach :p
No ale wszystko to kwestia "gustu".
Stay heavy \m/

Jak dla mnie koncerty deathowe (Behemoth, Vader itp) sa o wiele za glosne. Tam sie po prostu zabija ludzi dzwiekiem i jazgot jest taki, ze nie slychac kompletnie nic. Niektore kawalki znam perfekcyjnie, a i tak nie wiedzialem w ktorym sa miejscu w danej chwili...

kwestia nagłosnienia