- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Zeppelinians Tribute Band, Olsztyn 12.01.2019
miejsce, data: Olsztyn, Nowy Andergrant, 12.01.2019
12 stycznia 1969 w USA ukazała się pierwsza płyta zespołu Led Zeppelin. Tak się jakoś przypadkowo złożyło, że równo pięćdziesiąt lat od tego momentu jestem na koncercie, na którym zabrzmiała właśnie ta muzyka. Wiadomo, że nie w wykonaniu legendarnej kapeli, ale za sprawą Zeppelinians Tribute Band. Muszę stwierdzić, że nie jestem przeciwnikiem tego rodzaju przedsięwzięć muzycznych, mających na celu granie repertuaru klasyki rocka. Ba, biorąc pod uwagę to, co usłyszałem, jestem jak najbardziej za. Zresztą zawsze byłem tego zwolennikiem, o czym już kiedyś wspominałem. No, ale po kolei. Muzykę Led Zeppelin zacząłem poznawać w okolicach roku 1973. Oczywiście z radiowej Trójki. Początkowo docierały do mnie fragmenty pierwszych czterech albumów i dopiero od "Houses Of The Holy" obserwowałem twórczość formacji na bieżąco, aż do końca, czyli do śmierci Johna Bonhama w 1979 roku i rozwiązania grupy. Nawet miałem nagrany na taśmę magnetofonu ZK-145 longplay "Led Zeppelin II" z oryginalnego winyla i zachwycałem się jego czystym brzmieniem. Takie to były czasy.
Zeppelinians, Olsztyn 12.01.2019, fot. Meloman
Muzyków Zeppelinians (w zasadzie dwóch braci ze składu) znam od 2012 roku z innego projektu muzycznego, ale myślę, że na szczegóły nie ma tu miejsca, bo zajmujemy się konkretnym zjawiskiem. Słyszałem już o nich od jakiegoś czasu i wiem, że kapitalnie oddają ducha Zeppelinów. Pochodzą z Gdańska i grali już w "Andergrancie" w ubiegłym roku w czerwcu, co niestety przegapiłem.
Tego wieczoru koncert rozpoczęli kwadrans po godzinie dwudziestej pierwszej od numeru "Good Times Bad Times" i od samego początku mnie zafascynowali. Wokalista Filip Kamerath wygląda jak Robert Plant za młodych lat i ma podobną barwę głosu. Piotr Augustynowicz na gitarze wygrywa genialne partie niczym Jimmy Page. Nie ma się do czego przyczepić. I tak było do końca, może nawet lepiej, ale o tym później. Repertuar Zeppelinians opiera się głównie na pierwszych czterech płytach Led Zeppelin oraz na albumie "Physical Graffiti". Jeden utwór pochodził także z krążka "Houses Of The Holy". Ekipa przedstawiła swój program w dwóch godzinnych setach przedzielonych dwudziestominutową przerwą.
Zeppelinians, Olsztyn 12.01.2019, fot. Meloman
Tak naprawdę to ja byłem prawie na koncercie Zeppelinów. Większość solówek i riffów oraz śpiew oddawały brzmienie, jakie znam z nagrań w oryginalnym wykonaniu. Piotr parę razy użył także skrzypcowego smyka. Pisałem, że było nawet lepiej, no właśnie. A to za sprawą piątego muzyka, Michała Mantaja, który grał na instrumentach klawiszowych, przez to jeszcze wierniej wszystko zabrzmiało. Wiadomo, że w muzyce Led Zeppelin w niektórych utworach odgrywały one istotną rolę, były w tle, ale tworzyły charakterystyczny klimat. Najwyraźniej słyszeliśmy to w "No Quarter" i w kompozycji "Kashmir", kiedy klawisze symulowały partie smyczków. Natomiast we wstępie "Stairway To Heaven" zastępowały brzmienie fletu.
Wspomnę, iż w grupie jeszcze występują Tomasz Nowik - gitara basowa i Igor Augustynowicz - perkusja. Najbardziej poruszyły mnie wersje: "Dazed And Confused", "Immigrant Song", "Black Dog" oraz w części drugiej wszystko począwszy od "Moby Dick". Solówka perkusyjna też tu była, nawet świetna - a z widowni okrzyki "Igor dajesz!!!". Tak dawał, aż złamał jedną z pałeczek. Na koniec, czyli na bis, poszło "Whole Lotta Love" przemieszane fantastycznie z "How Many More Times".
Poniżej pełna lista utworów, które usłyszeliśmy, w nawiasie tytuł płyty.
Część pierwsza:
Good Times Bad Times (I)
Heartbreaker (II)
Communication Breakdown (I)
Dazed And Confused (I)
Ramble On (II)
The Rover (Physical Graffiti)
Ten Years Gone (Physical Graffiti)
Immigrant Song (III)
Baby I'm Gonna Leave You (I)
Black Dog (IV)
Your Time Is Gonna Come (I)
Część druga:
Rock And Roll (IV)
What Is And What Should Never Be (II)
Moby Dick (II)
Since I've Been Loving You (III)
No Quarter (Houses Of The Holy)
Kashmir (Physical Graffiti)
Stairway To Heaven (IV)
Whole Lotta Love / How Many More Times (II / I)