- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Yellow Horse, Szczytno 14.02.2020
miejsce, data: Szczytno, Czad, 14.02.2020
Kiedy szedłem na ten koncert, mniej więcej wiedziałem, czego mogę się spodziewać, bo formacja Yellow Horse pochodzi z Podkarpacia i prezentuje akustyczny soft rock z elementami country i southern. Tak właśnie - nigdzie nie jechałem, nie dojeżdżałem. Czasami mam taki niesamowity luksus, kiedy występy odbywają się w moim rodzinnym Szczytnie. Tylko jeszcze nie byłem świadomy, że będę świadkiem niesamowitej imprezy z mnóstwem muzycznych niespodzianek nawiązujących do moich lat młodzieńczych, które przypadały na przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Yellow Horse, Szczytno 14.02.2020, fot. Meloman
Ale, gdy wszedłem do pubu i spojrzałem na przygotowane instrumenty, od razu spostrzegłem bardzo ciekawą dekorację sceny. Dwa stanowiska dla perkusistów obwieszone zostały różnymi elementami zaczerpniętymi z kultury indiańskiej. Wśród tych różności: pióropusz wojownika, breloczki, wisiorki, koraliki, jakieś wdzianka wyplecione z białego sznurka, a na stojaku mikrofonu zawieszono stosowne ozdoby o podobnym klimacie.
Muzycy rozpoczęli o 21 od numerów coverowych. Na wstępie poszło coś z repertuaru Traveling Wilburys, potem Toma Petty ("Learning To Fly"). Koncert składał się z dwóch części. W pierwszej, trwającej 50 minut, usłyszeliśmy jeszcze trzy nagrania z debiutanckiego i jedynego kompaktu Yellow Horse, "Lost Trail", wydanego w 2018 roku ("I Still Wonder, My Little Girl, Dear Lord") i kilka znanych kompozycji z twórczości innych zespołów. Wśród nich: "Johnny B" The Hooters oraz dwa przeboje Creedence Clearwater Revival z 1969 roku, a także utwór o miłości w ten walentynkowy wieczór, czyli "All Of My Love" z ostatniej studyjnej płyty Led Zeppelin. Wszystko brzmiało znakomicie: na gitarze akustycznej Dominik Cynar, wokalista Paweł Soja na basie, za mini zestawem perkusyjnym zasiadł Robert Ziobro, a przy wszelkiego rodzaju przeszkadzajkach uwijał się Mateusz Krupiński. Pierwszy set zakończył się piosenką "Cindy" z westernu "Rio Bravo".
Yellow Horse, Szczytno 14.02.2020, fot. Meloman
Najlepsze momenty widowiska miały miejsce w jego drugiej, ponad godzinnej odsłonie, którą band rozpoczął tytułowym nagraniem ze swojego krążka "Lost Trail". Potem artyści zaprosili jednego ze szczycieńskich muzyków do drugiej gitary i z nim wykonali "Runaway Train" z twórczości Soul Asylum. Od tego momentu działy się rzeczy niesamowite i magiczne. Publika ruszyła do tańca i usłyszeliśmy między innymi piosenkę "Country Boy" z albumu Yellow Horse, dalej "Lady In Black" Uriah Heep, "Who Stop The Rain" Creedence Clearwater Revival. Dalej poszła kapitalna akustyczna wersja "Soldier Of Fortune" grupy Deep Purple, następnie wiązanka kilku numerów Breakout z "Kiedy byłem małym chłopcem" w roli głównej i kolejne cztery utwory z promowanego na trasie wydawnictwa: "Lost Trail", "I Got To Go", "Sanayka Stories" i "Burning Love" W sumie usłyszeliśmy na żywo większość pozycji z tej płyty.
Yellow Horse, Szczytno 14.02.2020, fot. Meloman
Bisów było bodajże aż cztery sztuki i wyszły niesamowicie spontaniczne ze względu na gorącą reakcję widowni i udzielający się zespołowi entuzjazm. Wśród tych kawałków wykonawcy zaprezentowali owacyjnie przyjęty nieśmiertelny hit "Knockin' On Heaven's Door" Boba Dylana z ponownym gościnnym udziałem naszego gitarzysty (na imię ma Arek). Jeszcze krótkie rozmowy z artystami na zapleczu pubu (jutro grają w Suwałkach) i około północy trzeba się zbierać. Tym razem nie muszę jechać jakieś kilometry po nocy samochodem. Po prostu, ubieram się, wychodzę z lokalu i za pięć minut jestem w domu. Trzeba doceniać takie chwile, oby ich było jak najwięcej.