- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Yattering, Tenebris, Nightshade, Warszawa "Przestrzeń Graffenberga" 12.04.2002
miejsce, data: Warszawa, Przestrzeń Graffenberga, 12.04.2002
Koncert Yattering, Tenebris i Nightshade był pierwszą imprezą metalową w nowootwartym warszawskim klubie "Przestrzeń Graffenberga" i z całą pewnością nie ostatnią.
Pierwsi na scenie pojawili się muzycy Nightshade. Widziałem ich bodajże trzeci raz i także tego wieczoru zrobili na mnie dobre wrażenie. Trzydziestominutowa dawka niezłego death metalu, miejscami trochę kombinowanego, operującego w średnich i szybkich tempach, z przyzwoitym brzmieniem mogła się podobać, jednak w trakcie występu Łodzian tłumów nie było, więc na ciepłe przyjęcie trudno było liczyć. Jak zwykle dobrze spisał się wokalista Hevi, mocny punkt zespołu. Niestety był to, jeśli się nie mylę, jego przedostatni występ w szeregach Nightshade, a ostatnim miał być koncert następnego dnia w rodzinnym mieście zespołu. Warto też dodać, że obecnie grupa występuje pod nazwą Nihilist.
Chociaż Tenebris, kolejny reprezentant Łodzi, nie grał jako ostatni, był niezaprzeczalnie, zresztą nie tylko w mojej opinii, gwiazdą tego wieczoru. Doskonały set, w większości oparty na starszych kawałkach z "Only Fearless Dreams" czy "Catafalque", a wśród nich chociażby znakomity "Atmosphere", zapierał dech w piersiach. Kilkadziesiąt minut muzyki utrzymanej w specyficznej death metalowej konwencji, zawierającej dużo pokręconych, czasem pozornie nieuporządkowanych dźwięków, trochę klimatu, trochę jakby jazzowych zajawek, a wszystko to sprawiało wrażenie chaosu kontrolowanego. Z jego kontrolą Łodzianie dają sobie znakomicie radę, przy czym szczególną uwagę zwracała bardzo dobra gra basisty. Z nowych rzeczy mieliśmy okazję usłyszeć niesamowitą trzyczęściową suitę "The Comet", będącą świadectwem rozwoju Tenebris. Nic dodać, nic ująć, coś cudownego. Zespół naprawdę potrafił stworzyć doskonałą atmosferę w "Przestrzeni Graffenberga", co z pewnością udzieliło się także publiczności. Cała ekipa naprawdę jest w świetnej formie i już nie mogę się doczekać nowego albumu, który z pewnością będzie czymś niesamowitym.
Znając Yattering z kilku poprzednich występów, spodziewałem się dobrego koncertu. Tym razem niestety jednak się zawiodłem, ekipa Śvierszcza wypadła trochę nudnawo, choć środkowa część ich występu należała niewątpliwie do ciekawszych. Pomimo iż zachowanie Yattering na scenie było typowe, takie do jakiego zdążyli już przyzwyczaić - Zombek tradycyjnie już bębniący tyłem do publiki, Śvierszcz mający dobry kontakt z ludźmi, a wszystko zagrane całkiem sprawnie - to zabrakło jednak czegoś porywającego, szalonego. Niezłe nagłośnienie zdecydowanie nie wystarczy. W "Przestrzeni Graffenberga" usłyszeliśmy tego wieczoru głównie utwory z płyt "Murder's" Concept" i "Human's Pain", w tym chyba nieodłączny już element repertuaru w postaci "Anal Narcotic", a także kilka nowych kompozycji z niewydanego jeszcze albumu "Genocide". Po czterdziestu minutach zespół zrobił sobie kilkuminutową przerwę, w czasie której Zombek zniknął ze sceny. Na długo jednak sił mu nie starczyło. Yattering zagrał jeszcze dwa niezłe kawałki. Szkoda, że ich występ był tylko przeciętny, naprawdę widziałem ich w lepszej dyspozycji.
Impreza udana, otwarcie klubu również do takich można śmiało zaliczyć, czekam na więcej dobrych koncertów w "Przestrzeni Graffenberga". Miejmy nadzieję, że będzie ich sporo.
Materiały dotyczące zespołów
- Yattering
- Tenebris
- Nightshade