- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Yattering, Luna Ad Noctum, Lithanian, Mistera, Abyss, Wrocław "Klub Madness" 17.06.2001
miejsce, data: Wrocław, Madness, 17.06.2001
Na koncert przybyliśmy spóźnieni, przedzierając się przez hałdy błota. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że organizatorzy niespodziewanie "sprezentowali" nielicznie zgromadzonej publiczności koncerty zespołów Abyss i Misteria. Nasze spóźnienie uniemożliwiło nam wysłuchanie niespodzianek, lecz nastrój na sali wskazywał na miłe przyjęcie obu kapel.
Klub Madness znajduje się niedaleko dworca głównego we Wrocławiu. Trafić do niego nie jest jednak tak prosto, jak by się mogło wydawać. Głównie dlatego, że lokal znajduje się bardzo na uboczu i nie jest zbyt dużym obiektem - może pomieścić nie więcej niż 300 (subiektywne zdanie autorów) osób.
Pierwszym dużym zaskoczeniem było dla nas nagłośnienie. Akustycy wykonali kawał dobrej roboty - w wyniku czego występy kapel należały do jednych z najlepiej słyszalnych, jakie mieliśmy okazje wysłuchać w tym roku. Należy dodać, że spory udział miał w tym jeden z braci-bliźniaków, grających w zespole Lithanian, który jest studentem akustyki na Politechnice Wrocławskiej.
Po Abyss i Misteria pojawiła się na scenie wrocławskiego klubu mało znana grupa Lithanian. Po chwili przygotowań związanych z problemami technicznymi usłyszeliśmy pierwsze dźwięki gitar. Chłopcy po koncercie żalili się, że mieli kłopoty z jednym z multiefektów i w związku z tym musieli grać jedną gitarę na standartowych ustawieniach. Naszym zdaniem wypadło to lepiej niż w wersjach oryginalnych, które znajdują się na płycie zespołu "For you... I will wait". Lithanian ciężko przyporządkować do konkretnego gatunku muzycznego. Jest to praktycznie niemożliwe, ponieważ ich muzyka jest połączeniem kilku różnych nurtów heavymetalu, a co bardziej zdeterminowani mogą się "dosłyszeć" elementów charakterystycznych dla blacku, a nawet gotyku. Szczególną uwagę przykuwały solówki gitarowe, utrzymane w zimnym i "kosmicznym" klimacie, swoim tempem znacznie odbiegały od reszty utworów. Po zagraniu kilku kawałków zespół postanowił zintegrować się z publicznością i zorganizował konkurs, który polegał na rozpoznawaniu granych przez nich fragmentów utworów. Były to bardzo znane kawałki takich kapel jak Tiamat czy Metallica. Potem Lithanian zagrało jeszcze kilka utworów ze swojej ostatniej płyty, a cały występ zakończyło coverem "The Final Countdown". Występ trwał około 35 minut i zaliczyć go można do bardzo udanych.
Po dość długiej przerwie i mozolnym strojeniu, na scenę wkroczyła Luna Ad Noctum. Muzycy z Luna Ad Noctum postarali się o stworzenie odpowiedniego nastroju. Użyli w tym celu między innymi makijaży, które można było podziwiać na ich twarzach. Niewiele blackmetalowych kapel pozostało przy charakterystycznym make-upie i zdecydowanie jest to coś, co wyróżnia Lunę w podziemiu. Po długim intro, atmosferę zburzył "Moonlit Sanctum" - utwór z demo zespołu o tym samym tytule. Luna Ad Noctum pokazała swoją prawdziwą ostrą, brutalną muzykę graną na bardzo wysokim poziomie. Po wykonaniu kilku kawałków nastąpiła króciutka przerwa spowodowana problemami z perkusją. Nie wybiło to jednak Luny z rytmu i koncert po chwili został wznowiony. Zagrane zostały również utwory pochodzące z ostatniej płyty Luny "Lunar Endless Temptation". Coś, co dziwiło publiczność to fakt, iż muzycy każdy utwór zaczynali stojąc tyłem do niej, co jest zachowaniem dość nietypowym i momentami dezorientowało. Widzowie jednak nie zawiedli i mimo zaskakująco niskiej frekwencji - rozpętała pod sceną miniaturowy młynek. Uwagę zwracał wokalista zespołu, który odstawiał za mikrofonem mały show, prezentując przy tym doskonałe opanowanie materiału. Zespół pozostawił po sobie niedosyt.
Wreszcie nadszedł czas na występ głównej gwiazdę wieczoru - Yattering. Pomimo tego, że była to najbardziej oczekiwana kapela, w klubie nie pozostało zbyt dużo osób, co było dla nas dużym zaskoczeniem, choć pora była późna (około 1 w nocy). Kolejnym była informacja, której udzielił na wstępie Svierszcz (wokalista). Okazało się, że jeden z muzyków nie dotarł (i nie dotrze) do Wrocławia z powodu zbliżającej się sesji egzaminacyjnej. Mówiąc krótko - został w domu i uczył się. Mimo to pozostali muzycy Yattering byli pewni siebie. Zespół był bardzo rozluźniony i chętnie odpowiadał na rzucane przez publiczność teksty w trakcie montowania sprzętu na scenie. Pomimo "dziur" w składzie występ "kosił z nóg". Yattering zagrał głównie utwory z płyty "Murder's Concept", ale pojawiło się też kilka z poprzedniego krążka - "Human's Pain". Dodatkowo muzycy zaprezentowali fragment zupełnie nowego materiału, który znajdzie na najnowszej płycie zespołu. O Yattering napisano już tak wiele pochlebnych słów, że ciężko było by zrelacjonować taki występ nie powtarzając po znanych autorytetach polskiej sceny metalowej. Ich show można porównać do wstrząsów sejsmicznych - po jednym potężnym uderzeniu, następuje kilkanaście wstrząsów wtórnych o podobnej sile. Mimo późnej pory wokalista wydusił z publiki siódme poty, pił piwo z wybrańcami znajdującymi się pod samą sceną i zaskakiwał tempem granych partii przez siebie solówek.
Koncert bardzo udany, chylimy czoła przed organizatorami. Szkoda tylko, że przyszła 1/3 spodziewanych fanów...
Materiały dotyczące zespołów
- Yattering
- Luna Ad Noctum
- Lithanian
- Abyss