- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: XIII Stoleti, Praga "Klub Mlejn" 5.11.1999
miejsce, data: Praga (Praha), Mlejn, 5.11.1999
Wielu zapewne zastanawia się, co takiego tkwi w tym zespole... Na czym polega jego fenomen. Jak to możliwe, że twórczość XIII Stoleti podbiła serca niemal wszystkich wielbicieli mrocznej odmiany muzyki w naszym kraju, skoro nie grzeszy ona ani oryginalnością, ani wirtuozerią. I - w końcu - jak to możliwe, że polskim gotom nie przeszkadza ani czeski język, ani nawet nieco banalny image muzyków XIII Stoleti!
Osobiście, jak wielu innych, po raz pierwszy miałam okazję obejrzeć XIII Stoleti na żywo podczas festiwalu Castle Party w Bolkowie. Koncert spotkał się z niesamowitym odbiorem, który najbardziej zaskoczył chyba... samych muzyków. Okazało się, że XIII Stoleti jest w Polsce zespołem otoczonym już swoistym kultem (oczywiście wśród gotyckiej braci), co jest o tyle dziwniejsze, że żadna z pięciu dotychczas nagranych płyt nie została oficjalnie wydana w naszym kraju. To jednak nie przeszkodziło, by fani zespołu wyśpiewywali wraz z jego liderem - Petrem Stepanem - teksty utworów, domagając się kompozycji nawet z pierwszych dwóch płyt XIII Stoleti "Amulet" i "Gotika", które obecnie stanowią trudny do zdobycia rarytas nawet w Czechach. Niestety - podczas Castle Party zespół mógł przedstawić jedynie część swojego widowiska, ze względu na ograniczenia czasowe. Petr w rozmowie ze mną przyznał, że to była jedynie namiastka prawdziwego koncertu XIII Stoleti. Zatem już w Bolkowie postanowiłam sobie, że nie odpuszczę okazji ponownego zobaczenia Wampirów zza południowej granicy na żywo.
5 listopada wybrałam się na ich koncert do Pragi - jednego z najpiękniejszych moim zdaniem miast w tej części Europy. Po długiej i nużącej podróży pociągiem (czeskim odpowiednikiem Inter City, który, niestety, prędkością raczej nie zadziwiał), dotarłam na miejsce. Klub Mlejn znajduje się na przedmieściach Pragi, jest to duże, bardzo miłe miejsce do grania, z dużą sceną, profesjonalnym sprzętem nagłośnieniowym i oświetleniowym. Tego wieczoru klub Mlejn nawiedziła horda czeskich gotów, którzy wizualnie nieco różnili się od typowych przedstawicieli tego gatunku... Kolorystycznie owszem - królowała czerń, ale to nie przeszkadzało niektórym w noszeniu kurtek z naszywkami Sex Pistols, Exploited czy Kreator oraz znanej wszystkim fryzury "grzywka z przodu, długo z tyłu". Na typowe dla Czechów sandały było niestety nieco za chłodno...
Koncert XIII Stoleti rozpoczął się z ponad godzinnym opóźnieniem. Grupa zaczęła swój występ od jednej z najstarszych swoich kompozycji, dynamicznego "Kniże Temnoty". Po nim nastąpił przebój z ostatniej płyty XIII STOLETI - "Ztraceni V Karpatech" - "Vampires". Następnie nadszedł czas na przepiękne dźwięki klawiszy - znajome intro do jednego z najpiękniejszych utworów zespołu - "Elizabeth". I w tym momencie na sali zawrzało. 300 zgromadzonych osób śpiewało wraz z Petrem Stepanem słowa refrenu, był to niewątpliwie jeden z najciekawszych momentów tego wieczoru. Po wiązance utworów z pierwszej ("Amulet") i ostatniej płyty zespołu (m.in. "Dum Kde Tanci Mrtvi", "Mystery Ana", "Vlci Zena", "Justyna"), Petr wyszedł na scenę w swojej krwistoczerwonej, wampirycznej pelerynie i zaintonował dźwięki coveru Bauhaus - "Bela Lugosi Is Dead". Jest coś niesamowitego w tym utworze, paraliżującego i przerażającego zarazem... Po tej w pewnym sensie instrumentalnej chwili wytchnienia XIII Stoleti ponownie porwało ludzi do szaleńczego, gotyckiego pogo utworami "Candyman", "Amulet" i "Nosferatu Is Dead". Na zakończenie koncertu grupa zagrała jeden ze swoich największych hitów - "Carneval" - bardzo melodyjny, dynamiczny utwór, jak większość kompozycji odśpiewany wspólnie z publicznością. I tak - po około 1,5 h koncertu XIII Stoleti zeszło ze sceny. Publiczność jednak nie dała za wygraną i wyprosiła, a raczej - wymusiła jeszcze kilka bisów - zespół zagrał m.in. "Transylvania", akustyczną wersję "Justyny" i "Ruże A Kriż". XIII Stoleti pożegnało się ostatecznie ponownym zagraniem "Elizabeth". Osobiście nie mogłam przeboleć braku moich ukochanych kompozycji - "Mackbeth" i "Upir z Houslemi Hral". Petr zapewnił mnie jednak, że zespół przygotowuje już te utwory do zaprezentowania na żywo, zatem... być może za rok w Bolkowie dane mi będzie w końcu je usłyszeć...
W porównaniu z występem XIII Stoleti na Castle Party, koncert w Pradze na pewno był lepszy pod względem technicznym - można było odczuć, że jest to autorski koncert zespołu, poprzedzony staranną próbą dźwięku. Również scenografia była bardziej dopracowana - na scenie pojawiły się staroegipskie rzeźby, Petr Stepan kilkakrotnie zmieniał stroje, upodobniając się nieco do Carla McCoya z Fields Of The Nephilim, czy też przypominając potomka samego Księcia Drakuli. Nie bez znaczenia był również fakt, że koncert trwał prawie dwie godziny, co pozwoliło mi niemal w pełni nacieszyć się dźwiękami tej jednej z moich ulubionych "skupin".