zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 25 marca 2025

relacja: Weedcraft, Toń, Daffodil Pill, Wrocław 16.03.2025

19.03.2025  autor: Krasnal Adamu
wystąpili: Toń; Weedcraft; Daffodil Pill
miejsce, data: Wrocław, Czasoprzestrzeń, 16.03.2025

Moim ulubionym albumem 2024 roku pozostają "Korzenie" zespołu Toń. W zimowo-wiosenną trasę "Diabły, jelenie, chwasty, korzenie" grupa ruszyła już z odrobiną nowszego materiału. Razem z drugim headlinerem, formacją Weedcraft, opublikowała 14 lutego na platformach streamingowych split "Księgi wieczyste". Dwie warszawskie grupy we Wrocławiu miał wesprzeć lokalny Daffodil Pill, jednak jego niedzielny udział stanął pod znakiem zapytania dzień wcześniej - gdy z powodu choroby perkusisty Adama Chmury odwołano występ w sobotę w Opolu. Czy zobaczę wszystkie trzy kapele, nie wiedziałem do ostatniej chwili.

Wbrew obawom wrocławski kwartet na scenie się pojawił, i to w komplecie. Wokalista Filip Dudek, w zimowej czapce z pomponem, powiedział jednak, że grupa nazywa się nie Daffodil Pill, tylko Daffodil Ill - bo wszyscy jej członkowie są trochę chorzy. Support zaczął od "Lurkin 'n' Surfin", "Evil Waves" i "Gilgamei", stopniowo pogrążając publiczność w psychodeliczno-progresywnym sosie. Po jednym z dłuższych odlotów, w przerwie wokalista poprosił widzów o podziękowania "dla Adama, który wstał z łóżka". Sam zaraz potem chwycił gitarę, z którą nie rozstawał się już do końca setu - dotychczas obsługiwał syntezator i tamburyn. Wkrótce kilka osób pod sceną wyraźnie się rozkręciło w zabawie. Daffodil Pill grał przez trochę ponad czterdzieści minut. Pokazał w tym czasie, że nieźle sobie radzi z klimatami sprzed pół wieku, a także na pewno wprawił część zgromadzonych w dobre humory. Może tylko niektórzy woleliby więcej decybeli - zespół od początku wyraźnie nagłośniony był stosunkowo cicho.

Na ekranie nad sceną wyświetlona została okładka "Ksiąg wieczystych" i nie znikała z niego już do końca imprezy. Z autorów szykowanego do wydania na płytach winylowych splitu najpierw zaprezentował się kwintet Toń: wokalistka Monika Adamska-Guzikowska, gitarzyści Kuba Guzikowski i Robert Wiśniewski, basista Wojtek Górecki oraz perkusista Mikołaj Malanowski, który w listopadzie zastąpił na tym stanowisku Jagodę Podskarbi. Wskutek drobnych problemów technicznych początek występu się przedłużał. W końcu wykonywany przez cały ten czas przez Kubę Guzikowskiego delikatny motyw gitarowy przeszedł we "Wdech/Wydech". Chociaż w porównaniu do dwóch pozostałych kapel Toń jest ponura, zaraz po utworze również ona stała się źródłem akcentów humorystycznych. Robert Wiśniewski poprosił o zmiany w swoich odsłuchach i dopiero wtedy publiczność zaczęła bić brawo, by zaraz potem się śmiać z tego pozornego ciągu przyczynowo-skutkowego. Po chwili Kuba Guzikowski, odpowiadający podczas występu za konferansjerkę, spełnił otrzymaną dzień wcześniej prośbę i skutecznie przekazał dla pewnego widza pozdrowienia od znajomych z Opola.

Przyszła pora na cięższe granie. Zespół uderzył w nas kawałkiem "Las, głaz, ćma". Gdy tylko wszedł growling Kuby Guzikowskiego, rozkręcił się młyn na pół widowni. Niestety słyszalny od tej pory był mankament nagłośnienia, mianowicie wokalistkę często wcale nie tak lekko zagłuszały męskie warczenie lub potężne gitary. "Dziennik. Dzień pierwszy" nie poprawił sytuacji, ale przy bardziej folkowym tytułowym utworze z albumu "Korzenie" problem już nie dokuczał. Kolejną porcję setu dla żądnych siniaków metalowców otworzył ciężki "Nic pomiędzy". W znacznej części powolny, w szybszych fragmentach na nowo wywoływał młyn. Klimat i zabawę jako tako podtrzymał "...A dom niewoli zniszcz i spal", w refrenie którego wokalnie udzielało się już troje muzyków: Monika Adamska-Guzikowska i obaj gitarzyści. Szkoda, że był to też najgorzej nagłośniony utwór wieczoru.

"Wszyscy toniemy" poprzedzony został przez Kubę Guzikowskiego zachętą do udziału w zrzutce na leczenie jego ciężko chorej koleżanki. Następnie otrzymaliśmy "Niesławę" oraz "Odwilż", w trakcie której wrócił młyn. Trwający prawie godzinę set niestety zostawił lekki niedosyt. Znośny przy samym odsłuchiwaniu eklektyzm materiału grupy na żywo sprawdza się gorzej. Momenty, kiedy widzowie mogli ostro poszaleć, i te bardziej nastrojowe, kiedy Monika Adamska-Guzikowska kołysała się w powolnym tańcu, jak i różne pośrednie, nie zostały wystarczająco dobrze wymieszane. Do jakiej publiczności kierowana była muzyka, trudno powiedzieć. Sam repertuar jest świetny, ale zespół musi go chyba jeszcze trochę poszerzyć, żeby móc konstruować zadowalające sety.

Kwartet instrumentalistów zwany Weedcraft zaczął od utworów "Dope Satyr" i "Grzybnia". Przerwy umilały nam pogadanki basisty o zupach i warzywach, nawiązujące do zawartości albumu "Żur". Wśród usłyszanych kompozycji znalazły się - według jego zapowiedzi - "Ziemniak" i "Cebula". Muzyk opisał też swoją pomyłkę przy robieniu ciasta. Do najlepiej przyjętych kawałków należał "Life's Good". Na koniec siedemdziesięciominutowego setu stonerowo-doomowa grupa wykonała "Gałąź nośną". Widzowie chcieli bis, ale zespół szybko odpowiedział, że go nie zagra, tłumacząc się pracą w poniedziałek oraz wykorzystaniem już całego repertuaru. Kapela pożegnała nas ukłonem. Czy był to najlepszy występ wieczoru, można się sprzeczać. Na pewno najlepiej nagłośniony, a także z największą ilością ruchu na scenie, również w niezaplanowany sposób - wskutek problemu z instrumentem jeden z gitarzystów w pewnym momencie tak znienacka pobiegł za kulisy, że basista dopiero po chwili z zaskoczeniem odkrył, że po jego prawej stronie nikogo nie ma. Muzyk wrócił do kolegów również pędem, a przy tym triumfalnie.

Z trzech występów żadnego nie nazwałbym złym, ale też żaden nie wprawił mnie w zachwyt. Toń, pomimo kompozytorskiego i wykonawczego talentu, potęgą koncertową jeszcze nie jest, lecz zakładam, że może się nią stać, tylko musi mieć więcej materiału. Weedcraft robi swoje na zadowalającym poziomie i chyba nie odczuwa potrzeby podnoszenia poprzeczki. Młody Daffodil Pill za to, choć już pokazuje się jako niezła kapelka, ma i pole, i potencjał do doskonalenia się - i oby podążył tą drogą. Wszystkie trzy zespoły warto było zobaczyć.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!