zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Zlot 2000 - Perfect i inni, Czechy, Vendryne 22.07.2000

7.08.2000  autor: Sproket
wystąpili: Perfect; Glayzy; The Blissful Creatures; Flegma; Glider
miejsce, data: Vendryne, 22.07.2000

Nie wiedomo skąd, nagle znalazłem się w pociągu relacji Warszawa - Cieszyn z przesiadką w Bielsku-Białej, popatrzeć co ludkowie w Czechach pogrywają - taka malutka miejscowa impreza, ze 2000 ludzi... ale jak się ściąga Perfect jako gwiazdę... a na imprezie więcej naszych niż pepików... Coś mi tu zdecydowanie nie grało, bo o Zlocie żadnych informacji nigdzie nie było, zakupuję więc na bramce bilet nr 000017 (stu tysięcy się spodziewali czy co?) za 150 koron i wchodzę na teren imprezy. Jakiś gość na bramce mi się dziwnie przygląda, ja jemu też, jakbym go już gdzieś widział..., ale najpierw piwooooo... Ledwie zdążyłem sciągnąć plecak i piwko sobie otworzyć, podchodzą dwie panny w zielonych firmowych koszulkach i do mnie z tekstem w typie "bileciki do kontroli", no nie... sklerozę tu wszyscy mają czy jak? Poza tym mi się po raz kolejny wydaje, że już je też gdzieś widziałem... pac!!! No przecież... na bramce stały jak ten bilet kupowałem. I nieważne, że mnie ostemplowali, cobym się świecił pod ultrafioletem. "Porządek musi być", więc stały przy mnie jak kat nad dobrą duszą przez dobre dwie minuty, zanim znalazłem ten cholerny bilet. Po wypiciu n-tego piwa od wyjazdu z Wawy, znalazłem Glayzów, czyli kapelę, która mnie tu sciągnęła przez jakiegoś zielonokoszulkowca z równie zieloną plakietką, wypiłem z nimi dwa kolejne do rozmowy o siedmiu krasnoludkach i dupie Maryni, bo zanim się cała impreza zaczęła to się trochę zeszło - miało być o 16:00 - więc umilałem sobie czas miejsowym browarem marki Bernard - niepasteryzowanym, chmielem waliło aż miło..., nasze "podwójnie chmielone" z reklamówki może się schować. W końcu wyszedł jakiś wąsacz, dla odmiany w czarnej koszulce - widać jakaś szycha - i zapowiedział, że imprezę Polaków w Republice uważa za otwartą, przy okazji mój problem pt. "skąd tu tylu naszych" uległ automatycznie rozwiązaniu. Polonia się bawi, no i OK.

Na scenę wjechała pierwsza kapela Glider i zagrała takiego punka, że rodakom z zagranicy uszy zwiędły. Chłopaki wyglądali tak jak prawdziwe panczury powinny wyglądać, basista z irokezem, pałker z dredami, wokal wyglądem do reszty niezbyt pasował, ale grzał po swojej sześciostrunówce jak należy. Zagrali ze 20 minut, najwyższych lotów toto nie było ale... goście jeszcze nie skończyli podstawówki 8-O, sam fakt, że ich nie zeżarło przed nieco dużą publiką załuguje na uznanie. Rozmawiałem z nimi po koncercie, kolesie mnie rozbroili: "wiesz, jesteś kolejną osobą, która nam mówi, że to co gramy to chyba jest punk, nam też sie tak zdawało, ale nie byliśmy do końca pewni, a gramy ze sobą dopiero od dwóch miesięcy, masz może fajka?" - cóż za wdzięczna zmiana tematu... Następnie w przerwach na zmianę kapel organizacja wymyśliła jakieś konkursy - nagroda: BECZKA PIWA I PIECZONY PROSIAK, mniaammmm...

Kapela druga - Flegma - na scenie faktycznie flegma, ale posłuchałem pół kawałka i mogłem zbierać szczękę z gleby, progresywne granie w klimatach rock-jazzowych, do tego cover Chicka Corei "Spain" i szczęki jeszcze długo po ich występie szukałem - pozostało mieć nadzieję, że Glidersi nią przypadkiem na boisku obok w gałę nie grają. Cholera wie, co punkowcom do głowy przyjdzie. Warto było posłuchać, pierwszorzędny warsztat, doskonałe zgranie i wyczucie klimatu, ta muza po prostu sama niosła i im dłużej grali, tym większy "smiley" pojawiał się na mojej twarzy. Szkoda, że czas gonił, Perfect był zapowiedziany na 20:00 i cała reszta do tego czasu musiała się zmieścić mimo 75 minutowej obsuwy.

Piwo ma to do siebie, że jest moczopędne, więc jak mnie po raz szósty zobaczył gość ze Słowacji, co pilnował interesu za koronę od łebka to powiedział tylko "Nazdar Warszawa!!!, Vy to uz jste preplatili... mate to uz zdarma", więc od 18:00 do końca imprezy miałem kibelek za friko, sympatyczny facet, miło z jego strony, bo w miarę trwania imprezy zaczynałem mieć problemy z odróżnieniem jednokoronówek od piećdziesięciogroszówek...

Następna kapela to The Blissful Creatures, w skrócie T.B.C. (nie mylić z zapaleniem płuc ;), klasyczny rock, no... może niezupełnie - mała poprawka - klasyczny czeski rock trochę unowocześniony, ciężko zdefiniować czym się różni od naszego, ale to się wie, jest w tym graniu trochę takiej regionalnej specyfiki, kto słyszał kiedykolwiek czeskiego rocka, ten już wie o co chodzi, taki niby zwyczajny rock, a jednak jak zacząłem szukać w pamięci jakiegoś odpowiednika to nie znalazłem - i dobrze - niech grają swoje, a nie kopiują. Kapela z całkiem przyzwoitym kobiecym wokalem, posiadaczka wokalu też całkiem, całkiem... więc po koncercie uderzyłem jak w dym do piękniejszej częsci zespołu po parę pytań, ale kobietka się nieco speszyła i jedyne, na co było ją stać to uśmiech od ucha do ucha, więc bardziej zimnokrwiści faceci przejęli inicjatywę. Troszkę się pożalili, że mogli zagrać tylko 20 minut, bo sobie poimrowizować chcieli. Doszło do tego, że oni się bardziej zaczęli interesować tym, co u nas się dzieje w muzyce, a moja rola się ograniczyła do odpowiadania na pytania o polskiej scenie.

A na scenie w Wędryni zaczęło instalować się Glayzy, bardzo fajni ludkowie, dzięki którym w ogóle się tam znalazłem - dik moc za pozvani - troszkę ich dużo było bo aż szóstka, w tym CZTERY kobiety: wokal, gitara solowa(!), klawisze i perkusja (skądś już to znam - czyżby Atropos? he, he) - nie dość, że przyjemność dla ucha, to i oko było na czym zaczepić. Zagrali ostro, z polotem, no i wreszcie się doczekałem jakiegoś ruchu, zarówno na scenie jak i pod nią, jakiś headbanging, jakieś pogo, rączki do góry i skaczemy - zespół wybitnie koncertowy, rozruszali ten kłębiący się poniżej tłumek (miałem okazję po powrocie do domu przesłuchać ich świeżutką - z czerwca br. - płytę "nacogaz", album fajny tylko, że w studio nie są w stanie oddać tego, co zaprezentowali na żywo - mam nadzieję, że dotrą się przy następnym materiale). Zgrabnie pracująca sekcja rytmiczna do spółki z klawiszami dawały całkiem niezły klimat, nieźle wkomponowane wiosła z wah-wah i flangerem (chyba troszkę przesadzili), bardzo pozytywne wrażenie.

Glayzy skończyło grać i na scenie zrobiło się tłoczno, bo pojawił się chór z polskiego gimnazjum w Czeskim Cieszynie: Collegium Inventum, chórzystami się nie zajmuję, ale gdy pod koniec występu śpiewali "Autobiografię" Perfectu, dołączył do nich łysy wioślarz z gitarką akustyczną i zaraz po nim pojawił się Markowski. Pośpiewali trochę razem, po czym na scenie zainstalowali się pozostali członkowie grupy.

Perfekt zagrał tak jak zawsze (i to co zawsze), czyli poprawnie, ale ten zespół najlepsze lata ma już chyba za sobą. W jednym kawałku "gościnnie" wystpiła wokalistka z T.B.C. Troszkę trema ją zjadła, ale nic to.

Po Perfekcie zrobiła się dyskoteka, a właściwie rockoteka - taki wczesny Hades, tyle że pod chmurką, piwko, kiełbaska, kibelek, naukowa dysputa na temat czeskiego podziemia i o tym, co zagra, a co nie na Brutal Assault (Blansko k. Brna 18-19.08), o tym jak się fajnie z metalami z Bielska-Białej wódkę pije za zamkiem, o komercji na tym koncercie (!??) i o tym, że The Fortune zamierza grać progresywną muzę z niebanalnymi tekstami i wszystko taką mieszanką językową polsko-czesko - miejscowo-gwarową, ale nie miałem problemów ze zrozumieniem. Bernard okazał się być dobrym nauczycielem :) Po takiej ilości browaru to bym się i z papuasem dogadał ;)

I jeszcze jedno - CHWAŁA AKUSTYKOWI PO WSZE CZASY - tak nagłośnionego koncertu pod chmurką to już dawno nie słyszałem, RE-WE-LA-CJA!!!

Impreza zaczęła przygasać gdzieś koło 4 rano, w międzyczasie przejęli mnie goście z T.B.C. (niestety bez wokalistki), więc pogadaliśmy sobie do świtu - razem z nimi dotarłem do Cieszyna, pożegnałem się i do domciu, jakieś 400 km...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?