zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Twin Pigs & Krzysztof Zalewski, Goleniów "Jaskinia" 8.05.2003

27.05.2003  autor: BadBlood
wystąpili: Twin Pigs
miejsce, data: Goleniów, Jaskinia, 8.05.2003

Koncert ten zapowiadany był przez Chilka - właściciela "Jaskini", znanego w branży gitarzysty współpracującego niegdyś z Kasią Kowalską i Urszulą, a obecnie grającego w zespole Eweliny Flinty - jako wydarzenie dużego formatu. O tym jednak, kto w "Jaskini" się pojawi, wiedziała tylko garstka wtajemniczonych. I choć siłą rzeczy, bo przecież trudno czasami utrzymać język za zębami, pojawiały się gdzieniegdzie przecieki, to jednak wiekszość zaproszonych do pubu gości do ostatniej niemalże chwili utrzymywana była w błogim stanie nieświadomości. Pojawiły się nawet pogłoski, rozsiewane przez znanego w odpowiednich kręgach pseudometalowca, jakoby wystąpić miał w "Jaskini" Helloween. Jakież więc wielkie musiało być rozczarowanie siewcy tych plotek, kiedy przy odbiorze specjalnie na ten cel przygotowanej plakietki (którą imiennie otrzymał każdy gość czwartkowej imprezy) okazało się, że po raz kolejny zagra tam dowodzony przez Jarka zespół Twin Pigs, a wspomoże go Krzysiek Zalewski, zwycięzca tegorocznej edycji "Idola". Żarty jednak żartami, oczekiwania wobec tego koncertu były naprawdę duże, a napięcie, ekscytacja tym wydarzeniem rosły z minuty na minutę. Wreszcie nieco przed 20.00 pojawił się w "Jaskini" Krzysiek. Okrzyczany przez niektórych sprawcą odrodzenia polskiego rocka i wielką nadzieją na jego przyszłość, okazał się bardzo miłym, nawet nieco przestraszonym zamieszaniem, jakie wokół niego powstało młodym chłopakiem, nie zmanierowanym jeszcze przez show business i nie odmawiającym żadnej prośbie o wspólne zdjęcie czy autograf. A próśb takich było na tyle dużo, że trudno było z nim zamienić choćby kilka słów. Trudno się zresztą temu dziwić, w Goleniowie, małej mieścinie nieopodal Szczecina, nieczęsto widujemy tak powszechnie rozpoznawane postacie. Zalef spokojny, jakby wygaszony - czasem aż do przesady nawet - robił swoje. Jego "pięć minut" miało jeszcze nadejść.

Dopiero około 23.00 na scenie pojawili się muzycy Twin Pigs, pierwsza atrakcja tego wieczoru. Atrakcja, która pomimo tego, że pojawia się w "Jaskini" bardzo ostatnio regularnie, to ciągle budzi żywe emocje. Nie inaczej było i tym razem. "Chilianowa" maszyna rozpoczęła swój set "Walk This Way" Aerosmith, chwilę później poprawiła "You Really Got Me Now" z wplecionym motywem z "Another Brick In The Wall" i... żeby cokolwiek zobaczyć trzeba było wejść na stół. To już zresztą w "Jaskini" normalne. I jedynym, który się temu dziwił, był Krzysiek, wyraźnie zszokowany reakcją publiczności na to, co się dzieje na scenie. Po prostu zwariował! A Świnie nie odpuszczały. Pojawił się jeszcze spokojny "Ride On" AC/DC, kultowy "Proud Mary" Creedence Clearwater Revival, którego refren (tak samo zresztą jak każdego następnego utworu) tradycyjnie odśpiewała cała sala, "Eye Of The Tiger" Survivor, superhit Bon Jovi "It's My Life", "Mama I'm Coming Home" Ozzy'ego Osbourne'a, kończąc swój występ przegenialnym "High Voltage" AC/DC, który chyba wkrótce zostanie swego rodzaju hymnem "Jaskini", i który na pewno jest najlepszym podsumowaniem tego, co się ostatnio tam dzieje. "High voltage rock'n'roll". I wszystko jasne!

Muzycy Twin Pigs po przerwie wrócili jeszcze na scenę, tym razem w towarzystwie gwiazdy wieczoru - Krzyśka Zalewskiego, który w roli wokalisty zastąpił na chwilę Olka Różanka. Wzorem mistrza Hitchcocka Zalef zaczął od trzęsienia ziemi. Bo "Show Me How To Live" Audioslave to świetny kawałek, a za partie Chrisa Cornella (światowa ekstraklasa rockowych wokalistów, jakby ktoś nie wiedział) mogą brać się tylko ludzie obdarzeni naprawdę świetnym głosem. Krzysiek poradził sobie z tym kawalkiem znakomicie. Potem napięcie, z kolejno granymi "Are You Gonna Go My Way?" Lenny'ego Kravitza, "I'm Gonna Run To You" Bryana Adamsa i "Let It Be" The Beatles, już tylko rosło, osiągając swój zenit przy "Two Minutes To Midnight" uwielbianego przez Zalefa Iron Maiden i kolejnym genialnym kawałku AC/DC - "Highway To Hell". Na widowni szaleństwo, bawili się dosłownie wszyscy. Wreszcie do Krzyśka dołączył Olek i wspólnie odśpiewali kilka kolejnych utworów AC/DC. Wybaczcie, że nie spomnę jakich... nie sposób było się przy nich nie bawić, a sporządzanie notatek było ostatnią rzeczą, o jakiej wtedy myślałem. Po prostu rewelacja! Trudno tu może mówić o objawieniu się postaci, która będzie miała zbawienny wpływ na to, co się w polskim rocku w najbliższej przyszłości będzie działo, bo przecież Zalef nie zaprezentował żadnej kompozycji swego własnego zespołu, Loch Ness, ale potencjał ten chłopak ma naprawdę spory. Ja w każdym razie bawiłem się świetnie.

Podobnie zresztą cały wieczór odebrał Krzysiek, który wyraźnie wzruszony, żeby nie powiedzieć wstrząśnięty reakcją bywalców pubu (po koncercie dokonała się nawet "tradycyjna wymiana koszulek" zainicjowana przez pewnego agenta ubezpieczeniowego) już obiecał, że do "Jaskini" powróci wraz z Loch Ness. Już nie mogę się doczekać!

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?