- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: "Trutnoff Open Air Festival 2015", Trutnov 20-23.08.2015
miejsce, data: Trutnov, 20.08.2015
miejsce, data: Trutnov, 21.08.2015
miejsce, data: Trutnov, 22.08.2015
miejsce, data: Trutnov, 23.08.2015
Jubileuszowa, 30. edycja "Trutnoff Open Air Festival" już za nami. Za każdym razem, gdy spędzam tu jeden z ostatnich weekendów wakacji, jestem zdziwiony, jak mało osób z naszego kraju bierze udział w tym wydarzeniu. Bardzo blisko granicy, ciekawe zespoły, dobra organizacja, stosunkowo tanie bilety nie są w stanie przyciągnąć zbyt wielu naszych rodaków. Na szczęście to nie mój problem, żałować powinni ci, którzy nie korzystają.
Monkey Business, 20.08.2015, fot. BD
Festiwalowa scena główna w Trutnovie gościła już wielu wielkich wykonawców, wspomnę tylko o genialnym zeszłorocznym koncercie Patti Smith. Ponoć ważnym wydarzeniem był jej koncert na katowickim "Offie", my za to mogliśmy obejrzeć kameralny występ "na bojisti". W 2015 roku główną gwiazdą był zespół The Prodigy, ponoć najdroższy skład, jaki został sprowadzony w historii tej imprezy. Z tego też powodu złamano wieloletnią tradycję i po raz pierwszy trafiły do sprzedaży bilety jednodniowe (dotychczas jedyną możliwością uczestnictwa był zakup czterodniowego karnetu).
Kozak System, 21.08.2015, fot. BD
W tym roku dużo uwagi poświęcono wojnie na Ukrainie (stąd występ bardzo energetycznego Kozak System), a na bilecie znalazł się zakaz wjazdu dla prezydenta Putina. Na głównej scenie wspominany był Pierre Brice, niedawno zmarły aktor znany z roli Winnetou z popularnej w latach 60 serii filmów o przywódcy Apaczów. Brał udział w kilku festiwalach, podobnie jak Vaclav Havel, którego duch unosi się nad festiwalem (jest na plakacie, biletach, można kupić jego książki itp.). Ciekawe, czy u nas doczekamy się polityka, który będzie symbolem i opiekunem rockowego festiwalu?
Matisyahu, 20.08.2015, fot. BD
Może kilka słów o tegorocznych kapelach. Gwiazdą pierwszego dnia był Matisyahu (po naszemu Mateusz), czyli Chasyd grający reggae. Troszkę się obawiałem o jego formę koncertową, bo jakby coraz spokojniejsza i bardziej wyciszona ta jego muzyka, ale na szczęście dał wyborny koncert. Pełen rockowej energii, przesiąknięty dubowym basem, z łatwością wyśpiewujący swe najlepsze piosenki. Ale, jak się okazało, to nie on zgromadził największą publikę tego dnia. Czeski zespół Monkey Business, grający mieszankę funky i popu, z ciekawą ciemnoskórą wokalistką dla wielu festiwalowiczów był większym wydarzeniem od Matisyahu. Ciekawe zjawisko, charakterystyczne dla trutnovskiego festiwalu - zespoły nam praktycznie nieznane gromadzą o wiele większą publikę niż gwiazdy.
Kozak System, 21.08.2015, fot. BD
Piątek był bardzo spokojny, dwa najciekawsze koncerty to Iva Bittova a Cikori (legendarna czeska śpiewaczka tym razem w jazzowym repertuarze) i bardzo klimatyczny Dan Barta & Illustratosphere. Gwiazda dnia, czyli Kozak System, to po prostu energetyczny folk z Ukrainy, ma takie granie wielu fanów, ale ja do nich nie należę.
Gojira, 22.08.2015, fot. BD
W sobotę czekaliśmy na Gojirę, po drodze zaliczając amerykańskie New Found Glory (pop punki z Kaliforni jakich wiele), świetny metalowy Vladivojna La Chia czy też kolejny czeski zespół, który zgromadził wielkie tłumy - David Koller Band. Klasą samą w sobie okazał się Ondrej Havelka & His Melody Makers, czyli starszy pan nieśpiesznie wyśpiewujący swoje i nie swoje piosenki w towarzystwie big-bandu. Mocno spóźniona Gojira wyszła i dała takiego łupnia, że dosłownie bolało. Technicznie bardzo sprawnie, nagłośnienie rewelacyjne, obłędne światła, samą muzykę też bardzo szanuję (zwłaszcza starsze płyty), ale koncert mnie nie porwał.
The Subways, 23.08.2015, fot. BD
Ostatniego dnia na szczęście było bardzo ciepło, w spokoju obejrzałem koncert kolejnej czeskiej legendy, awangardowego Uz Jsme Doma. Szczelnie wypełnili trzecią z festiwalowych scen, czyli "undergroundowy stan". Ta kapela gra już 30 lat, ma na koncie kilkanaście płyt i niezliczone kolaboracje. Cały czas wierni swoim ideałom dorobili się dużej i oddanej publiki. Chwilę później na głównej scenie pojawiło się Sto Zvirat i ludzie zwariowali. Mieszanka reggae, punka i ska okraszona dęciakami spowodowała eksplozję radości, tańców i chóralnych śpiewów. I kolejna gwiazda, czyli brytyjskie indierockowe trio The Subways musiało uznać wyższość miejscowych kapel nad zagranicznymi. Choć trzeba przyznać, że to był dobry występ, sprawdzony schemat trzyosobowego rockowego zespołu, dziewczyna i chłopak na wokalach, dobre tempo i melodie, nie mam zastrzeżeń.
The Prodigy, 23.08.2015, fot. BD
No i na koniec Prodigy. Zaczęli od lekkiego spóźnienia i ponoć strasznie gwiazdorzyli za kulisami, nie chcieli też żadnych zdjęć (oczywiście na festiwal można było wnieść wszystkie aparaty świata, nikomu na bramce nie przeszkadzały plecaki wypchane sprzętem fotograficznym). Zaczęli od "Breathe", porywając tłum do zabawy - i utrzymali takie tempo przez cały, osiemdziesięciominutowy występ. Słychać było, że niedawno nagrali nową płytę, bo właśnie z "The Day is My Enemy" pochodziło wiele utworów, sprytnie poprzeplatanych największymi przebojami. Można narzekać, że dziadki, że coraz słabsze płyty, że cała ta muzyka już się mocno postarzała, ale po co? Ten zespół daje jeszcze genialne koncerty i tyle!
The Prodigy, 23.08.2015, fot. BD
P.S. Przeczytałem na czeskim portalu, że na festiwalu było obecnych około 15 tysięcy ludzi i nie zanotowano żadnych poważnych incydentów. Policja potwierdza, że jest to najspokojniejsza impreza masowa, jaka ma miejsce w naszych okolicach. Kolejny powód, żeby za rok też tam pojechać.