- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Tiamat, The 69 Eyes, Ava Inferi, StrommoussHeld, Warszawa "Progresja" 13.02.2009
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 13.02.2009
Piątek, trzynastego... Ile piosenek powstało na temat tego - jakże niezwykłego - dnia... Dla jednych szczęśliwy, dla innych pechowy. Mi zaczął się niezbyt fortunnie, by zakończyć pełnym zadowoleniem.
Chciałoby się powiedzieć: zima znów zaskoczyła drogowców, no i kierowców oczywiście... A wśród nich i mnie. Niestety w związku z niespodziewanym(?) atakiem zimy w środku lutego nie dane mi było zobaczyć otwierającego "Hellhounds Fest" polskiego zespołu StrommoussHeld. Grupę tę poznałam kilka lat temu, kiedy miałam przyjemność przeprowadzić wywiad z wokalistą i gitarzystą formacji - Maelsem. Wtedy też dźwięki tworzone przez StrommousHeld, będące połączeniem symfonicznego black metalu z industrialem oraz elementami elektronicznymi, zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. I pomimo że nigdy nie widziałam tej formacji na żywo, wierzę, że podczas "Hellhounds Fest" wypadła równie dobrze, jak na albumach. Bardzo żałuję, że tak dobry zespół jest tak niedoceniany w naszym kraju. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni.
Właściwy - dla mnie - koncert rozpoczął portugalski zespół Ava Inferi. I choć byłam pełna podziwu dla samej muzyki, a niesamowity głos wokalistki Carmen Susany Simoes momentami przyprawiał mnie o dreszcze, całość okazała się... smętna. Grupa nie sprostała zadaniu supportu - nie rozgrzała publiczności. Zgromadzeni pod sceną ludzie zdawali się być ospali... Nie ujmując nic twórczości Ava Inferi, w skład której wchodzi m.in. znany z Mayhem Blasphemer, wydaje mi się, że lepszym pomysłem byłby jej występ na końcu, jako kapeli zamykającej festiwal i grającej "na dobranoc".
Niewątpliwie większość osób, których tego dnia w "Progresji" było niemało, przyszło przede wszystkim, by zobaczyć dwie inne formacje - The 69 Eyes i Tiamat.
Pierwszą z nich zawsze traktowałam z przymrużeniem oka, nie bawiły mnie bowiem pseudogotyckie stroje i fryzury oraz banalne teksty piosenek. Mimo tego darzę Jyrkiego 69 i resztę The 69 Eyes dużą sympatią. Jakkolwiek śmieszni mogliby się wydawać, tego wieczoru pokazali, że naprawdę potrafią grać, a goth - rockowy koncert pełny był pozytywnej energii.
The 69 Eyes, Warszawa 13.02.2009, fot. Wojtek "reaver" Bauman
Finowie zaprezentowali nie tylko utwory z ostatnich płyt - "Angels" i "Devils" - takie, jak "Never Say Die", "Rocker", "Christina Death", a także "From Dusk 'Til Dawn", "Feel Berlin", "Perfect Skin" czy "Devils". Usłyszeliśmy też największe przeboje - "Gothic Girl", "Betty Blue" i "Brandon Lee". Ten ostatni odśpiewany został chyba przez wszystkich zgromadzonych pod sceną fanów. Zabrakło jednak "Dance d'Amour" i "Wasting the Dawn" - na które tak czekałam...
Świetnie wypadła za to piosenka "Stolen Season" oraz utrzymany w ciężkim, powolnym klimacie utwór "Stigmata". Trwający nieco ponad godzinę koncert uświetnił bis w postaci kompozycji "Lost Boys" - promującej wydany w 2004 roku album "Devils".
Jak to się mówi - do trzech razy sztuka. Mając to powiedzenie gdzieś z tyłu głowy poszłam na koncert Tiamat właśnie trzeci raz. I choć bardzo lubię studyjne albumy grupy, żaden z występów, które widziałam na żywo, nie przypadł mi do gustu. Do teraz...
Tiamat, Warszawa 13.02.2009, fot. Wojtek "reaver" Bauman
Johan Edlund i spółka dali fantastyczny show. Poza tym wokaliście chyba nie zdarza się codziennie obrywać damską bielizną... A tak na poważnie, nagranie nowego materiału dodało muzykom energii, energii by grać. I to było widać!
Koncert rozpoczęły dwie kompozycje, pochodzące z dziewiątej płyty Tiamatu ("Amanethes") "Will They Come?" oraz "Raining Dead Angels". Usłyszeliśmy potem "Until The Hellhounds Sleep Again" i - co było dla mnie wielkim zaskoczeniem - "Do You Dream Of Me", która to "kołysanka" została zanucona przez kilkaset osób.
Nie zabrakło również "Cain" i "Wings Of Heaven", pochodzących z poprzedniego krążka ("Prey") oraz starszych hitów - "Vote For Love", "For Her Pleasure", "Brighter Than The Sun". Ciężkim brzmieniem gitar i pędzącą perkusją, które towarzyszyły piosence "Equinox Of The Gods", muzycy przypomnieli o swoich doom - death metalowych korzeniach.
Set zakończyła kompozycja "Cold Seed". Okrzyki i brawa spowodowały jednak, że Szwedzi wrócili na scenę, by zagrać kolejny utwór z "Amanethes" - "Via Dolorosa". Choć nie da się ukryć, że publiczność spodziewała się czegoś zupełnie innego.
Chyba każda istniejąca dłuższy czas grupa ma przynajmniej jeden przebój, którego ludzie zawsze domagają się na koncertach. Tak też było i w tym przypadku. Perfekcyjne wykonanie "The Sleeping Beauty" usatysfakcjonowało wszystkich. Uczucie to spotęgowała także kultowa kompozycja - "Gaia", po zagraniu której Tiamat bezpowrotnie zniknął ze sceny.
"Hellhounds Fest" okazał się ogromnym sukcesem. Szkoda tylko, że - jak to bywa w przypadku tego typu wydarzeń - czas był nieubłagany. Leciał jak szalony, nie pozwalając fanom w pełni nacieszyć się muzyką ulubionych zespołów.
Zobacz zdjęcia z "Hellhounds Fest", Warszawa "Progresja" 13.02.2009:
- Tiamat,
- The 69 Eyes.
Materiały dotyczące zespołów
- Tiamat
- The 69 Eyes
- Ava Inferi
- StrommoussHeld
A mimo tego, zaluje, ze mnie nie bylo.