- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Therion, C.E.T.I., Warszawa "Proxima" 28.02.2001
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 28.02.2001
Na ten koncert czekałem ponad 10 lat, wtedy to właśnie usłyszałem debiutancki materiał "Of Darkness...". Co prawda Therion nie pierwszy raz gościł w naszym kraju, ale mi dopiero 28 lutego udało się zobaczyć ich "na żywo".
Liczyłem na dużą frekwencję, ale już dawno nie widziałem tylu osób w "Proximie". Klub dosłownie "pękał w szwach". Może tyle ludzi przychodzi na organizowane w nim pseudorockowe imprezy? Może. Na szczęście pomimo tłoku dość szybko udało mi się naleźć dobrą miejscówkę.
Supportem dla Therion był Grzegorz Kupczyk z zespołem C.E.T.I.. Ich występ nie przypadł mi zbytnio do gustu, choć muszę przyznać, że brzmieli dobrze. Przyjęcie oraz kontakt z publicznośćią także liczy się im na plus. Po około czterdziestopięciominutowym ciepło przyjętym występie nastąpiła dwudziestominutowa przerwa, a ja z niecierpliwością czekałem na Therion.
Koncert rozpoczęło intro rodem z "Odysei 2001", a po nim doświadczyliśmy cudownie wypełnionych prawie dwóch godzin. Świetne brzmienie instrumentów, dzięki czemu utwory z płyt nabrały "kopa", doskonale nagłośniony sześcioosobowy chór, rewelacyjnie. Może czasem było trochę za dużo basu, ale prawie nie zwracałem na to uwagi. Na scenie był Therion i tylko to się liczyło.
Program koncertu składał się w większości z utworów zawartych na "Theli" i "Deggial", przeplecionych trzema bądź czterama utworami z "Vovin". Żałowałem, że nie znalazła się w nim żadna kompozycja choćby z "Leppaca Kliffoth", ale to, co usłyszałem, w pełni mnie usatysfakcjonowało. Nie mogę się oprzeć pokusie przytoczenia większości tytułów: "Seven Secrets Of The Sphinx", "Enter Vril-ya" z pięknymi partiami chóru, "Flesh Of The Gods", "Ship Of Luna", "Crowning Of Atlantis", "The Invincible", a do tego bajeczne wykonania "To Mega Therion", "Nightside Of Eden", "Cults Of The Shadows", "In The Desert Of Set", "Invocation Of Naamah". Czysta poezja. Zresztą cokolwiek bym nie napisał, to i tak nie odda to nastroju tamtego wieczoru. Po prostu genialny koncert.
Pełni szczęścia dopełniły dwa covery na bis, które wykonał jeden z chórzystów, bodajże Andy. Jednym z nich był "Revelation" Iron Maiden, a drugim "Breaking The Law" Judas Priest.
Warto wyróżnić zachowanie na scenie Christofera Johnssona i spółki. Podobały mi się szczególnie, gdy trójka gitarzystów stanęła, opierając się prawie o siebie, równomiernie przechylając się, rasowi heavy metalowcy. A o owacyjnym, gorącym przyjęciu chyba już nie muszę nawet wspominać.
Therion to klasa sama dla siebie, co udowodnił w "Proximie". Warto było czekać tyle lat, żeby ich wreszcie zobaczyć. Muszę przyznać, choć nie sądziłem, że kiedyś to powiem czy napiszę, ale to chyba był nalepszy koncert jaki widziałem w moim życiu.
Zobacz inną relację
Therion, C.E.T.I., Warszawa "Proxima" 28.02.2001
autor: Michał Płocharski