zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: The Gathering, Naamah, April Ethereal, Warszawa "Proxima" 3.06.2003

1.07.2003  autor: Dodasoer
wystąpili: The Gathering; Naamah; April Ethereal
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 3.06.2003

3 czerwca w Warszawie miał wystapić The Gathering. Mimo wielkiej sympatii dla tego zespołu nie zamierzałem iść na koncert, głównie dlatego, ze ich dwie ostatnie płytki muzycznie raczej do mnie nie trafiały. Dowiedziawszy się jednak o spotkaniu z muzykami w Empiku, postanowiłem się tam wybrać w celu przedlożenia im do podpisu płyty zawierającej ich 3 demówki z 1990 roku - "Downfall - the Early Years".

Pojechałem do Empiku z półgodzinnym spóźnieniem, mimo to i tak musiałem stać z 15 minut w kolejce. Gdy dałem im "Downfall" do podpisania, Anneke się zaśmiała i szturchnęła Rene Ruttena (gitarzystę), by mu pokazać jego zdjęcie z poczatku lat dziewięćdziesiątych, po czym oboje się roześmiali. Po uzyskaniu autografów zrozumialem swoj błąd... zapomniałem wziąć aparatu :(. W ogóle atmosfera była miła, muzycy ciągle uśmiechnięci i sympatyczni. Trochę się podjarałem tym spotkaniem i postanowiłem pójść na koncert. Nie żałuję tej decyzji. Na ulicy w pewnym momencie zaczepił mnie jakiś koleś i pytał jak dojechać do Proximy. Okazało się, że jest z Białorusi i specjalnie przyjechał na koncert Gatheringa. Mówił, że 2 lata temu też był, pokazywał nawet zdjęcia z tego koncertu. Spotkanie takiego fana jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak warto iść.

Cała impreza trwała od 19:00 do 23:00, przy czym The Gathering gral prawie dwie godziny. Pierwszy z supportów - April Ethereal zagrał najciężej. Grają coś jakby doom/death metal z growlingiem i żenskim wokalem. Sami określają swój styl jako dark metal. Ze wzgledu na częste zmiany tempa, pomieszanie motywów bardzo wolnych z nagłymi przyspieszeniami mogą się nasuwać skojarzenia z Opethem. Wokalistka wygladała całkiem niepozornie, ale sympatycznie i śpiewala dość popowo, ale pasowało to do muzyki, zwłaszcza gdy jej śpiew szedł jednocześnie z growlem w tle.

Potem wszedł Naamah. Widziałem tą kapelkę na żywo już wcześniej i zrobiła na mnie podobne wrażenie. Grają oni metal gotycki (coś w stylu Delighta). Muzycznie są nawet nieźli, ale to co mi się nie podoba w tym zespole to głos wokalistki. Jest on koszmarny, słabo słyszalny, a słowa są śpiewane niewyraźnie, psuje wrażenia czerpane z muzyki. Co siekawe, nieźle były ustawione klawisze na tym występie, miejscami sprawiały wrazenie jazzowych.

Gdy Naamah skończył, zapowiedziano niespodziankę. Na scenę weszli wszyscy muzycy z trzech kapel. Okazało sie, że Hans Rutten (perkusista The Gathering) ma urodziny. Wszyscy z publicznością odśpiewali mu "Sto Lat!" (wersja skrócona :)), polał się szampan.

W końcu wszedł na scenę The Gathering. Zagrali naprawdę świetnie. Jedyne, co można im zarzucić to to, że było za mało staroci. Zagrali "Eleanor", "Nightime Birds", "Travel", "Great Ocean Road", "Propably Built in the Fifties", "Amity", "Saturnine". Reszta to były kawalki z nowej plyty "Souvenirs" i "If Then Else", których nie znam z tytułów. Muszę przyznać, że zagrali naprawdę ciężko (ciężej niż na plytach). Wychodzili 2 razy na bisy.

Anneke udowodniła, że ma świetny kontakt z publicznością i zawsze dobry humor (bez przerwy się uśmiecha). Ma doskonałą mimikę twarzy, ruchy oczu, wszystko to idealnie współgra z muzyka. Swoim zachowaniem na scene dokladnie potrafi oddać emocje płynące z każdego kawałka. Jako ciekawostkę mogę dodać, że przy trzech kawałkach (nowych) grała nawet na gitarze, a przy jednym na tamburynie. Przy pierwszych bisach Anneke wyszła z Hansem i powiedziała, by znów zaśpiewać "Happy Birthday". Nie wychodziło to za bardzo publiczności, więc powiedziala by zaśpiewać po polsku. Publicznosć odśpiewala pełną wersje "Sto Lat!" (z "Gwiazdką Pomyślności" i przyśpieszoną koncówką "Sto lat, sto let (hej!)" :)). Bardzo się to spodobało Gatheringowi, sądząc po ich minach, Anneke rzuciła jeszcze tekst, że publika lepiej umie śpiewać od niej :).

Jak dla mnie momentem kulminacyjnym koncertu było zagranie "Eleanor". Po paru dźwiękach wskazujących, że to coś z "Mandylion", publiczność wpadła w euforię. Pod sceną zrobiło się nawet brutalnie, wiec czym prędzej się tam udałem :). W sumie takie ostrzejsze pogo było jeszcze przy "Saturnine", którego refren Anneke odśpiewywała razem z publicznością. Genialnie wyszły im "Travel" i "Nightime Birds", wzbudzajace na koncercie jeszcze głębsze emocje, niż podczas odsłuchiwania ich z płyty.

Cieszę się, że w ostatniej chwili zdecydowałem się na koncert. Nowe kawalki, mimo, iż ich dobrze nie znałem, brzmiały znakomicie (głównie dlatego, że były ostrzej zagrane niż w studio). Tym koncertem The Gathering umocnił swoją niezachwianą pozycję na scenie metalu klimatycznego. Mimo, iż ewolucja zespołu nie idzie w pożądanym przeze mnie kierunku, na koncertach sprawdzają się znakomicie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?