- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Testament, Ferat, Forgotten Silence, Shaark, Praga "Roxy Club" 25.09.1999
miejsce, data: Praga (Praha), Roxy, 25.09.1999
Żadne słowa nie oddadzą tych uczuć, których doznałem będąc w Pradze. Około godz. 15.00 byliśmy (ja + koledzy) na miejscu, koncert miał się zacząć o godz. 20.00, więc mieliśmy trochę czasu na nabycie biletów, zwiedzanie Pragi i posilenie się. Właśnie podczas tych spacerów, piękno Pragi podziwiał również sam Chuck Billy w towarzystwie ekipy technicznej, oczywiście widząc go wpadliśmy w szał, zaczęliśmy się głośno zachowywać, aż nawet Chuck to zauważył, było nam trochę głupio, ale podeszliśmy i się przywitaliśmy, zamieniając z nim parę słów, kolega który był odpowiedzialny za posiadanie aparatu fotograficznego (którego nie zabrał ze sobą) ma to wypominane po dziś dzień... Wydaje mi się że to była kara za alkohol spożyty podczas podróży.
Po zwiedzeniu Pragi (czyt. barów, knajp i pubów) udaliśmy się do klubu Roxy, gdzie można już było spotkać Czechów oczekujących na wejście, którzy wyglądali dla nas bardzo śmiesznie, większość z nich nie miała z przodu głowy żadnych włosów, ale za to nadrabiali okazałą tylnią płetwą, niebieskie jeansy, kamizelka, białe skarpetki i sandały - idzie boki zrywać.
Roxy to bardzo mały klub, pojemność maksymalna to jakieś 2000 osób, szatnia, kible i 2 bary, w których można podczas koncertu nabyć alkohol - u nas nie spotykane.
Koncert zaczął się punktualnie, na scenie pojawili się kolesie z Shark, ich muzyka przypomina dokonania Korn lub Fear Factory, także pasowali do gwiazdy wieczoru jak System Of A Down do Slayera, zagrali z pół godziny i ustąpili miejsca zespołowi Forgotten Silence, mieszanka doom, death i black z panienką na wokalu. Trzeci zespół to Ferat - byli dla mnie najlepszym o z supportów, taki techniczny death-grind w amerykańskim stylu z dwoma wokalistami, najbardziej mnie porwali wykonywaniem "Season`s In The Abyss" z repertuaru Slayera, po tym kawałku zeszli ze sceny, a techniczni zaczęli zwijać niepotrzebny sprzęt, zaczęły się przygotowania do występu gwiazdy wieczoru...
Byłem nastawiony bardzo pesymistycznie do tego koncertu, wiedząc, że nie ujrzę za bębnami mojego boga Dave`a Lombardo, brak Jamesa Murphy`ego też nie poprawiał mi humoru, a najbardziej obawiałem się tego, że zagrają tylko 50 min., tak jak miało to miejsce w Polsce. Humor mi poprawili techniczni Testamentu, częstując piwem wszystkich stojących przy barierkach, chyba nigdy jeszcze tak bardzo nie smakowało mi piwo tak jak wtedy, nie był to jakiś cwaniacki gest ze strony technicznych, oni naprawdę chcieli nam trochę ująć cierpień, na polskich koncertach też nigdy nie zaobserwowałem takiego zachowania.
Godz. 22.40, gasną światła, na scenie dym, z głośników znajome intro rozpoczynające płytę "The Gathering" i zaczynamy młyn, na początek "D.N.R.", potem "Down For Life", jako trzecie "Demonic Refusal", dalej nie pamiętam, na pewno było "Into The Pit", "Disciples Of The Watch", "True Believer", "Souls Of Black" - poprzedzone krótką solówką DiGiorgio na basie, charakterystyczną dla tej piosnki, było "Practice What You Preach", "The Legacy" dla mnie najmocniejszy punkt koncertu, na bis poszło "Dog Faced" i "New Order".
Podsumowując, było zajebiście, na bębnach grał niejaki Steve Jacobs, a drugim gitarzystą był Steve Smyth. Bardzo podobało mi się zachowanie Chucka Billy`ego na scenie, bardzo się wczuwał w atmosferę, stanowił wielki żywioł odzwierciedlający teksty piosenek, na twarzy było widać wielki ból jaki płynie z przekazu, o naszym kochanym Indianinie można powiedzieć Bruce Dickinson thrash-metalu - i to wcale nie jest przesadzone.
Skończyli grać o 00.10 czyli 1,5 godz. z zegarkiem na ręku, trochę lepiej niż w Polsce, czyżby w Czechach lepiej płacili???
Opisując koncert w kilku słowach: "Byłem w piekle, było mi tak gorąco, wszystko mnie tak bolało..., było mi zajebiście!!!!!!!!!!!!!!!"
P.S. Pozdrowienia dla Kerego, Fida, Szały i Daniela Drozdka.
Materiały dotyczące zespołów
- Testament
- Ferat
- Forgotten Silence
- Shaark