- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Tankard, Alastor, Neuronia, Warszawa "Progresja" 6.11.2009
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 6.11.2009
Tankard, Warszawa 7.11.2009, fot. Lazarroni
Ile mamy świąt w tym roku w listopadzie? Jest pierwszy listopad, jest jedenasty... Czy coś jeszcze? Szybki rzut oka do kalendarza - chyba nie. Okazuje się jednak, że wtajemniczeni mogli liczyć na jeszcze jeden dzień świąteczny, choć niestety niekoniecznie wolny od pracy. Tego bowiem roku, dokładnie na miesiąc przed Mikołajkami, w Warszawie odbyło się jeszcze jedno malutkie "świętko" - święto złocistego trunku, znanego szerokiemu odbiorcy pod mało tajemniczą nazwą piwa. Ktoś zapyta - jak to, dlaczego? Spieszę z odpowiedzią - wszystko za sprawą wizyty niemieckiej thrashmetalowej grupy Tankard (z angielskiego - kufel). Muzycy tego zespołu tak często poruszają "piwne" tematy w swojej twórczości, że przez wielu fanów określani są wręcz mianem "Królów Piwa". Zanim jednak na deskach "Progresji" pojawili się piwosze, dla chętnych zagrały dwa rodzime supporty - Neuronia i Alastor.
Neuronia, Warszawa 7.11.2009, fot. Lazarroni
Neuronii wcześniej nie widziałem i nie słyszałem, więc większych oczekiwań nie było. Może to i dobrze, bo warszawiacy dali naprawdę przeciętny koncert. Bardzo słabe brzmienie prawie uniemożliwiało poprawną identyfikację gatunku muzycznego prezentowanego przez zespół, dało się też zauważyć wyraźny brak doświadczenia scenicznego. Sprawę próbowali nadrabiać wokaliści, ale same chęci nie wystarczyły. Publika była nieliczna i mocno statyczna - po rzucone ze sceny płyty pofatygowało się niemrawo zaledwie kilka osób. Nie pomógł nawet cover The Ramones "Pet Sematary". A zagrany na skutek kilku okrzyków bis raczej jeszcze dodatkowo zniechęcił, bo jak na pierwszy, notabene mało znany support, to Neuronia grała i tak długo. Pozostaje jedynie grać i nabierać doświadczenia... No i walczyć o lepsze nagłośnienie, bo im tego dnia grali szybciej, tym bardziej ich muzyka zlewała się w jedno i tym bardziej stawała się nieczytelna - tylko w wolniejszych tempach było poprawnie.
Alastor, Warszawa 7.11.2009, fot. Lazarroni
Alastor to już dinozaur polskiej sceny thrasmetalowej, stąd oczekiwania były spore. Już pierwsze dźwięki pokazały, że panowie z niejednego pieca chleb jedli i że bynajmniej nie zapomnieli, jak się gra porządną muzykę. Mocą i ciężarem, które emanowały ze sceny, mogliby obdzielić co najmniej kilka innych kapel. Ale nic dziwnego, skoro ma się tak dobre, soczyste brzmienie, skoro ma się tyle doświadczenia i tak charyzmatycznego lidera. Zagrali m.in. "Nienasycenie", "Może Ty, Może Ja", "Zło", "Nieprawdopodobne" i "Głową W Mur". Wnioskując po reakcji fanów, nie tylko ja zostałem kupiony.
Tankard, Warszawa 7.11.2009, fot. Lazarroni
Krótka przerwa i wreszcie na scenę wychodzą piwosze. Zaczęli od "Morning After", po którym już było wiadomo, że może nie będzie tak mocarnie i selektywnie jak na Alastor, ale będzie na pewno zdecydowanie głośniej. Niemcy zagrali właściwie swoje wszystkie najbardziej znane numery - nie przychodzi mi do głowy ani jeden, którego nie było, a być powinien. Cały koncert był jedną wielką thrashmetalową zabawą - nie było tu może agresji, wyrachowania i pazura Kreatora czy Destruction, ale też w muzyce Tankard nie o to chodzi. Wokalista wiele razy podkreślał, że jest z zespołem po raz pierwszy w Polsce i widać było, że jest bardzo zadowolony z reakcji publiki. Publiki, której przyznaję, było całkiem sporo - może to skutek naprawdę przyzwoitej ceny biletów? Oczywiście nie mogło się obyć bez picia piwa i skromnego polskiego "na zdrowie" wygłaszanego w stronę fanów. Nie zabrakło również staników rzucanych na scenę (sztuk: dwa) i prezentacji mięśnia piwnego przez lidera zespołu, któremu zdarzało się uderzać mikrofonem w swój wcale niemały brzuch niczym w prawdziwy bęben. O stricte imprezowym podejściu do koncertu świadczyły też jego pseudo taneczne ruchy, bardziej pasujące do jakiejś imprezy w stylu latino gdzieś na dalekich i ciepłych Hawajach niż do metalowego koncertu. Niemcy zagrali trzy numery na bis, z których ostatnim był długo wyczekiwany i wywoływany przez fanów "(Empty) Tankard". W nagrodę w refrenach wokalista otrzymał wsparcie licznie zgromadzonych pod sceną gardeł.
Święto piwa można spokojnie uznać za udane. Tankard zaprezentował się może nie rewelacyjnie, ale na pewno co najmniej przyzwoicie. Kto liczył na dobrą zabawę przy kuflu (a raczej plastikowym kubku) chmielu, ten się nie zawiódł. Bardzo dobrze zaprezentował się również Alastor, ani trochę nie odstając od niemieckiej gwiazdy wieczoru.
Osobiście uważam, że w Progresji nie było jednak tak źle (no, ale też nie widziałem tego "z dołu"). W moim przypadku pewną rolę zagrał również stres, ponieważ był to mój pierwszy koncert w składzie Neuronii. Mimo tego cieszymy się, że jakiś tam odzew spod sceny był.
Zarzut, iż niepotrzebnie zagraliśmy bis, jest zupełnie nietrafione - gdyby publiczność się tego (wątło, bo wątło, ale zawsze) nie domagała, albo gdybyśmy dostali sygnał od organizatorów, że już dość - z pewnością zeszlibyśmy ze sceny.
Oprócz tego dzięki za rzetelną recenzję naszej gry, postaramy się wyeliminować wszystkie błędy, o których piszesz. Pozdrawiam!
P.S. Zarówno do Tankardu, jak i Alastora nie można się przyczepić. Dziwi mnie głos przedmówcy, bo Alastor zagrał naprawdę dobry koncert, a miał dość poważny kłopot tego dnia.
Nie zgadzam się więc z relacją autora, bo przedstawił on Alastor jako gwóźdź programu a Tankard jako wesołą ciekawostkę, wykazując się brakiem zrozumienia "old school thrash metal" o którym dużo krzyczał Gerre. Alastor "obdzielił" mnie tylko zalewającą sennością, z której momentalnie wybudził pierwszy riff Morning After, lepszy niż cały koncert Alastora.
Ale w sumie Tankard górą!