- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Szóste urodziny Rockmetal.pl, Warszawa "Paragraf 51" 19-20.02.2003
miejsce, data: Warszawa, Paragraf 51, 19.02.2003
miejsce, data: Warszawa, Paragraf 51, 20.02.2003
Dawno, dawno temu, w czasach kiedy to dostęp do Internetu był ograniczony, a ilość oferowanych stron stanowiła dziesiątą, setną czy też tysięczną część tego, co dziś możemy zobaczyć, moją uwagę zwróciła jedna strona. Dość szybkie połączenie (a z pewna siecią telekomunikacyjną, to się liczyło), w miarę prosty wygląd i dobrze działający serwis koncertowy sprawiły, że wspomniany portal trafił w moje zaszczytne miejsce, czyli do tak zwanej działki "ulubionych". Dziś, mimo upływu kilku lat, serwis pozostał wierny swoim zamierzeniom z przeszłości, dzięki czemu na pewno nie stracił starszych czytelników, a z pewnością i zyskał nowych wielbicieli. Ugruntował też swoja pozycję wśród magazynów opisujących cięższą odmianę muzyki. W miarę mocna pozycja na stronach www została przełożona nad naszą szarą rzeczywistość, a tradycją stały się już urodzinowe koncerty. Organizowane już dwukrotnie (grały na nich między innymi Sacriversum i Quo Vadis), zawsze miały na celu spotkanie towarzyskie połączone z muzyką na żywo. Formuła szóstych urodzin troszkę się różniła od tych z poprzednich lat. Najważniejszymi zmianami to większa ilość zaprezentowanych zespołów, a także fakt, iż urodziny odbędą się w kilku miastach kraju. Na koncert warszawski zaproszono aż dziesięć kapel, z gwiazdami jak Ceti, grupy Grzegorza Kupczyka, czy Guess Why na czele, a do tego też zespoły konkursowe i goście specjalni.
Dzień pierwszy
Dość nieliczną garstkę fanów przywitał naczelny, główny pomysłodawca portalu, po czym przedstawił pierwszy zespół, Indukti, jednego ze zwycięzców konkursu organizowanego przez redakcję, który jest już kapelą dość dobrze znaną na warszawskich scenach rockowych. Ciekawa, a zarazem i ambitna muzyka, wzorowana na dziełach King Crimson połączonych z nowinkami technicznymi Toola zawsze interesująco wypadała na koncertach. Prawie pięćdziesięciominutowy występ wprowadził w "rockmetalowy" dwudniowy muzyczny maraton. Utwory długie, dobrze rozbudowane, z ciekawymi aranżami kierowane do każdego słuchacza - aż dziwnym jest, że zespół o takim potencjale nie może zostać zaprezentowany szerszemu gronie odbiorców. Skoro stacje radiowe nie chcą zaprezentować takiego zespołu, to w takim razie, kto dziś jest puszczany w różnego rodzaju audycjach?? Ech, dziwny ten kraj. Mimo wszystko, należy się cieszyć, że Indukti nie zapomina o swoich fanach i bardzo chętnie gra koncerty. Koncerty, które zawsze potrafią wzruszać, stworzyć atmosferę grozy, smutku czy radości. Bardzo dobre otwarcie koncertu.
Drugi zespół konkursowy na pewno każdego zaskoczył. Nachtwachen, bo o nim mowa, jednych rozśmieszył, innych zirytował. W sumie nic nowego, każdy ma swój gust. Ja ze swojej strony dodam, że bardzo przyjemnie było zobaczyć show przy dość ubogich możliwościach sceny. Dźwięk, w połączeniu z aktorskim występem szanownego pana wokalisty, wzbudzały uśmiech na mojej twarzy. Inaczej nie się nie dało, skoro frontman ubrany niczym student przed komisją podczas sesji egzaminacyjnej zwraca się do fanów "Szanowna komisjo". Widział już ktoś coś takiego? Wątpię. Szkoda tylko, że warsztat muzyczny jeszcze nie w pełni pozwala na pełne zrozumienie poczynań tego młodego zespołu. Mieszanka ciężkiego rocka z domieszką psychodelii nie zawsze trafiało do ucha tak jak powinna. Mimo wszystko każdy, kto może niech zobaczy Nachtwachen w akcji, a na pewno znajdą się fani odmienności tej formacji na tle innych gwiazd naszej sceny. A z pewnością szkoda by ten zespół został nie zauważony. Naprawdę szkoda.
Hedfirst w swojej dość niedługiej działalności zdążył zaskarbić sobie sympatię wielu zwolenników ciężkich rytmów. Dwie dobre demówki, szansa promocji wśród liderów hardcorowej sceny sprawiły, że nie bez powodu uważa się ten zespół za jedną z bardziej obiecujących kapel grających taką muzykę w naszym kraju. Mieszanka agresji Slayera, brzmienie gitar Sepultury zawsze powodowały gorącą atmosferę na koncertach. Niestety przyznać trzeba, że tym razem ciepło wytworzyła głównie sama muzyka i pięciu ludzi na scenie... Powód? Bardzo prosty, pod sceną praktycznie było pusto. Jakoś niewielu przybyłych na koncert próbowało wspomóc produkujących się na scenie muzyków Hedfirst. Do setu koncertowego włączono dwa premierowe utwory, dwa kawałki z porządnym kopem potwierdzające ciągły rozwój zespołu. Bardziej techniczne riffy, do tego szybkość i hardcore'owa swoboda grania sprawiają, że nowy materiał przy odrobinie szczęścia w promocji może wypuścić Hedfirst na szerokie wody. Oby. Póki, co zespół wie, na czym stoi i nie zanosi się na to, by poprzestał na tym co ma. I chwała mu za to.
Po trzech zespołach konkursowych na scenie pojawił się Eternal Tear. Doom metalowe granie zgromadziło pod sceną kilku długowłosych w celu rozruszenia swoich piór na głowach. Pech chciał, że Eternale miały zdecydowanie najgorszą akustykę tego dnia. Praktycznie usłyszenie czystego dźwięku graniczyło z cudem. Do tego doszły problemy ze sprzętem i tak wyszło, że "gość specjalny" więcej czasu spędził przy walce z maszyną niż nad tym, co potrafi najlepiej, czyli na grze. Szkoda, ale tak to już jest, gdy wydaje się, że wszystko powinno być w porządku, a tu nagle sprzęt siada i nic nie można zrobić. A jako, że czas naglił, to i Eternal Tear nie zaprezentował tego, co miał w planach.
W przerwie między występami gościa specjalnego a gwiazdą wieczoru odbył się konkurs. Do wygrania kilka koszulek i kaset sprawiło, że trójka dzielnych ochotników stanęła do boju. A ze pytania były z lekka tendencyjne, to cała trójka wyszła z konfrontacji z naczelnym zwycięsko.
Po krótkiej przerwie spowodowanej konkursami, przy wreszcie porządnie nagłośnionym "Paragrafie 51", na scenie pojawił się Guess Why. Nad tym zespołem to chyba jakąś klątwa leży, zawsze gdy grają w Warszawie, maja przed sobą mała grupkę publiczności. Ale jak to kiedyś ktoś powiedzial, najważniejsza jest nie ilość, a szczerość słuchaczy. Zespół prezentując materiał ze swoich dotychczas wydanych płyt, po każdym kawałku był nagradzany dość obfitymi brawami. Na bis też chłopaki wyszli bez długich nalegań. Zresztą nie mieli innego wyjścia. Godzina grania, nie powodowała żadnego zmęczenia na twarzy Perły i jego kompanów. Dowodem tego mogą być słowa, kończące występ "Kurwa, takiego koncertu jeszcze nie grałem". Ta wypowiedż chyba najlepiej opisuje poczynania gwiazdy pierwszego dnia urodzinowego koncertu. Zasłużona owacja i Guess Why zakończył swój występ, a także i pierwszy dzień.
Dzień drugi
Drugi dzień był już znacznie bardziej połączony gatunkowo, rządziło głównie granie heavy/hard rockowe. Jako pierwsi na scenie pojawili sie Dragon's Eye. I tu lekkie zdziwienie. Zaprezentowane same covery, to jest "Breaking The Law" (Judas Priest), "The Trooper" (Iron Maiden), "A tout Le Monde" (Megadeth), "Fighting The World" (Manowar), i "Paranoid" (Black Sabbath) nie wypadły żle, ale same przeróbki to jednak trochę za mało. Nie żebym miał coś przeciwko wykonywanym przez Dragonów coverom, ale czy nie lepiej byłoby zaprezentować własny materiał? W sumie idąc na koncert oczekiwałem utworów "Highlander", "As I raise My Sword", "Blindman" czy też "Chemistry Of Hearts". No cóż, jak zespół postanowił, tak zagrał. Szkoda. Na szczęście chłopaki grywają dość często i pewnie jeszcze nie raz będzie można usłyszeć ich sztandarowe utwore. Ale ten koncert mnie rozczarował.
Drugi zespół dnia to Outside. Muzyka najczęściej przypominała amerykańską scenę rockową, a praktycznie zostało to potwierdzone po kilku utworach, gdy zespół wykonał kawałek Guns 'N' Roses "Sweet Child Of Mine". Na uwagę zasługuje wokalista, chyba najjaśniejszy punkt zespołu, zdecydowanie miło się słuchało jego partii wokanych. Pozostali koledzy może nie odbiegali, ale liderem zdecydowanie jest śpiewający. Dawka mocnego, brudnego rocka wywarła na mnie dobre wrażenie. I o to chodziło.
Nazwa Pathology juz nie raz mi się obiła u uszy. A to były szanse, by zespół zagrał rok temu w Warszawie, a to można było wyczytać ciekawe recenzje demówki, ale na żywo ich jeszcze nie widziałem. Czterdziestominutowy set przekonał mnie, że występ Łodzian zasłużył na miano najlepszego koncertu całych urodzin. Wyszkolenie techniczne bardzo dobre, pomysły bardzo dobre, kontakt z publicznością bardzo dobry. Same superlatywy, ale tak naprawde było w rzeczywistości. W ogóle nie można się do niczego przyczepić... a na dodatek covery, między innymi Queensryche i Iron Maiden. Miejmy nadzieję, że muzycy Pathology nie spuszczą z tonu i nie rozmienią talent na drobne. Bo to co zostało nagrane na demowce, ma doskonale przełożenie na koncerty. I tak powinno być. Prawdę mówiąc było świetnie, takiego właśnie koncertu oczekiwałem na dwudniowych urodzinach. Radość jeszcze większa, że tą niespodziankę sprawił mi zespół heavymetalowy, który miejmy nadzieję rozrusza tą część naszej sceny. W każdym bądż razie Pathology jest na najlepszej drodze by to uczynić - wszystko na swoim miejscu, wokale, porządne solówki, nietuzinkowe riffy, perkusja dodająca uroku. Więcej takich koncertów panowie, zdecydowanie więcej.
Tak samo jak dnia pierwszego, tak i drugiego na deskach "Paragrafu" mógł się zaprezentować gość specjalny. Progmetalowo/gotycki Naamah już od pewnego czasu zmienia swoje oblicze, czego dobitnym przykładem był rozpoczynający koncert kawałek. Fascynacje technicznym łojeniem pokroju Dream Theater czy Death zdecydowanie prowadzą Naamah w innym kierunku niż to co zespół zamierzał grać na początku działalności. Ogólnie sam występ też można zaliczyć do udanych. Może nie była to taka perełka jak koncert poprzedników, ale też i Warszawiacy nie zeszli poniżej swojego poziomu, z którego nie schodzą od dawna. Na set złozyły się głównie kompozycje z debiutanckiej, długogrającej płyty "Ultima", Nie zabrakło "Eternal Tear" czy "Dyrygenta" (występującego na albumie jako "Stranger"). Występ zakończyl jeden z moich ulubionych kawałków, "Noli Me Tangere". Po zakończeniu publiczność odwdzięczyła się za występ brawami.
Po występie gościa specjalnego nastąpila przerwa. Czas jej został wypełniony konkursami, a także poczęstunkiem z urodzinowym tortem w roli głównej. Krótkie "Sto lat!" i życzenia spowodowały z pewnoscią lekki uśmiech naczelnego. Część konkursowa natomiast, podobnie jak i dnia poprzedniego, przebiegła sprawnie. Pytania nie były trudne, to i też prawie wszyscy uczestnicy zostali uhonorowani za wiedzę na temat muzyki czy działalności "rockmetalowej".
Występ wieńczący dwudniowe urodziny należał do weterana polskiej sceny heavymetalowej. Niegdyś gwiazda poznańskiego Turbo, dziś nagrywający płyty w Ceti, Grzegorz Kupczyk zaprezentował to, czego od niego wymagali fani. Ciężkie gitary, uderzające do przodu w polączeniu z piekielnym głosem wokalisty poderwały nieliczną już grupke słuchaczy do zabawy (było już nieco póżno). Set składający się z najnowszych dokonań pochodzących z płyt "Cień Anioła" i "Demony Czasu" zagrane z należytą precyzją, solówki Burzy odegrane z pasją, w tle klawisze Marihuany, a wszystko z mocnym podbiciem sekcji rytmicznej. Do tego genialny wokal Grzesia. Jakim cudem facet ten, przez te wszystkie lata nadal utrzymuje formę na takim poziomie? Nie zabrakło chyba największego utworu jakim jest "Lamiastrata". Po blisko godzinnym łojeniu koncert zakończono starym klasykiem Turbo, czyli "Sztuczne Oddychanie".
Podsumowując, dwudniowe urodzinowe spotkanie wypadło nie najgorzej, a najważniejsze, że zapowiadane zespoły wystapiły. Mankamentom niestety nie dało się zapobiec, momentami słabe nagłośnienie (zwłaszcza podczas występu Eternal Tear), czy też niska frekwencja sprawiły, że urodziny wyglądały tak a nie inaczej. Mimo to sądzę, że nie stracił w te dni zjawił się w "Paragrafie". Jedynie mogą żalować ci, którzy nie dotarli. A samemu portalowi można podziękować za urozmaicenie warszawskiego terminarza koncertowego, no i oczywiście i za te kilka już lat działalności. Stu lat Rockmetalu, stu lat!!!
Materiały dotyczące zespołów
- Guess Why
- Eternal Tear
- Hedfirst
- Nachtwachen
- Indukti
- CETI
- Naamah
- Pathology
- Outside
- Dragon's Eye