zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

relacja: Stratovarius, Warszawa "Proxima" 15.12.2000

26.12.2000  autor: Arise
wystąpili: Stratovarius
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 15.12.2000

Ja poproszę więcej takich koncertów! Każdy, kto miał przyjemność znaleźć się w Proximie 15 grudnia, doskonale wie o czym mówię. Mam też małą prośbę: organizatorzy, jeśli macie zamiar zmieniać godzinę i program koncertu, dopilnujcie, aby wszyscy zainteresowani o tym się dowiedzieli! Na szczęście większość ludzi przybyła na zmienioną godzinę, ale o odwołaniu występu Heavenly i Silent Force dowiadywała się dopiero na miejscu. Jeśli ktoś chciał odpuścić sobie supporty, trafił na koniec występu gwiazdy...

Stratovarius zobaczyliśmy na scenie punktualnie o 19:00. Zaczęli ostro, pierwszym kawałkiem z najnowszej płyty "Infinitive" - "Hunting high and low" i... ludzie wręcz oszaleli. Mimo, że wokalista Timo Kotipelto nie zdążył się jeszcze zmęczyć, już mógł sobie odpocząć - publiczność wręcz wykrzykując tekst odwaliła za niego całą robotę. Następnie zaprezentowali "Millennium", także z nowej płyty. Najwyższy był czas na jakiś starszy hicior - padło na "The kiss of Judas" (z "Visions"), podczas którego Timo już całkowicie podporządkował sobie publikę, nawiązując z nią typowy dialog: "Jeeee-Jeeee, Aaaa-Aaaa"... W tym momencie już mało kto zdołał ustać w miejscu. Przez cały koncert Stratovarius wręcz powalał swoim perfekcjonizmem: Timo Tolkki solówkami, Jens Johansson klawiszami, a wokalista mógłby śmiało konkurować z samym Dickinsonem, ba, jak dla mnie to czystością śpiewu nawet go przewyższał.

Dane nam było usłyszeć głównie kawałki z nowej płyty, między innymi "Phoenix", tytułowy "Infinitive" oraz, jak nam wokalista się pochwalił, uwielbiany w Brazylii "A milion light years away". Oczywiście nie mogło się obyć bez starszych utworów: z "Fourth Dimension" ("Twilight Symphony") i "Episode" (chyba najszybszy kawałek tego wieczoru - "Speed of light"). Po wyproszonym przez publiczność "Black Diamond", po około siedemdziesięciu minutach zespół opuścił scenę. Ale to nie mogło się tak po prostu zakończyć. Podczas dwukrotnego bisu usłyszeliśmy jeden z największych hitów zespołu - "SOS" z "Destiny", a także "Forever", "Paradise" oraz niemal jazzowe popisy wokalne Timiego.

Mimo zgrzytu na początku (i tak w zasadzie brak supportów był niezauważalny), mojego współczucia dla tych, którzy załapali się jedynie na końcówkę, dla mnie ten występ będzie jednym z najlepszych w moim obfitującym w koncerty życiu...

P.S. Dla nie wtajemniczonych: czas koncertu został ograniczony (co spowodowało odwołanie supportów) z powodu zaplanowanej na późny wieczór dyskoteki...

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?