Po długiej przerwie, związanej z nagrywaniem płyty, folk-jazz-rockowa formacja Stilo znów zawitała do sal koncertowych. Od dawna czekałem na ich występ w Teatrze Małym, bo to miejsce, z jego fenomenalną akustyką wprost idealnie nadaje się na takie koncerty.

Dało się to słyszeć już od pierwszych taktów perkusyjnego wstępu - każdy bęben i talerz brzmiał doskonale, oddając całą subtelność i dynamikę gry Pawła Jedlińskiego. Po kilku chwilach dołączyła gitara basowa, a dalej reszta zespołu, wypełniając przestrzeń pięknymi dźwiękami. Pewną niespodzianką było odejście od zespołu Alpago Polata, którego częściowo zastąpił Marek Dutka, występujący gościnnie na debiutanckiej płycie Stilo, "Idą Czasy". Częściowo, bo choć Marek jest świetnym saksofonistą, bez nay'a i drewnianych łyżek Alpago ta muzyka brzmiała trochę mniej pełnie. Szczególnie dało się to odczuć w rozmarzonym "Gates Of Secrets", które w poprzednim składzie swój urok zawdzięczało w znacznej mierze właśnie partiom fletu.

Tym nie mniej, jak zwykle z resztą, muzyka Stilo całkowicie mną zawładnęła. Dzięki świetnemu nagłośnieniu dało się odczuć każdy artykulacyjny niuans, a tych jest bez liku. Nie ma tu miejsca na arogancką wirtuozerię i zabójcze tempa, jest za to niesamowita wrażliwość, dbałość o dźwięk, subtelność, dynamika... Obok przejmującej gry skrzypaczki, Sylwii Świątkowskiej, nie można przejść obojętnie i tym razem ponownie pokazała ona swoją wielką klasę. A włosy ze smyczka rwały się w oszałamiającym tempie. Solówki saksofonisty, bądź co bądź nowego w zespole, wpasowały się bardzo dobrze, a reszta zespołu, choć pozostawała nieco w tle (ale co to za tło!), w odpowiednich momentach pokazywała, swoje możliwości. Zespół bisował w sumie trzema utworami po gromkim aplauzie publiczności.

Stilo jest niewątpliwie jednym z najciekawszych zespołów w Polsce, a ten koncert był jednym z ich najlepszych. Ten zespół w tym miejscu był po prostu skazany na sukces.