- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Sceptic, Gortal, Mesmerized, Warszawa "Progresja", 03.04.2004
miejsce, data: Warszawa, Progresja (stara lokalizacja), 3.04.2004
Na koncert krakowskiego Sceptica do Progresji dotarłem nie bez problemu, ale najważniejsze, że stawiłem się do klubu punktualnie. Na wstępie pragnę polecić ten klubik wszystkim osobom lubującym się w mroczniejszych klimatach. Fakt, jest to niezłe "zadupie", ale sam lokal jest ogromnie przytulny i ma przyjazny nastrój.
Ale przejdźmy do samej muzyki. Jako pierwszy rozstawił się Mesmerized. Zespół przywalił dość ciężko, niezbyt głośno i trochę bez polotu. Ich muzyka - połączenie blacku i deathu prezentowała się nieźle, ale ludzie naokoło stali jak kołki. No tak, pierwszy zespół, więc ludzie stoją i gapią się popijając napój, którego ja nie uświadczyłem (z racji ograniczeń wiekowych). Dopiero pod koniec paru maniaków skoczyło pod scenę "pomoshować" głowami. W sumie niezłe, całkiem ciekawe, melodyjne, trashowe riffy i piekielny wokal.
Potem wjechała druga załoga, warszawski Gortal z tym samym wokalistą. Nie powiem, chłopaki są już obyci ze sceną, profesjonalni i chyba niezbyt stremowani. Wokalista musi mieć chyba struny głosowe ze stali, bo trochę się podarł już podczas pierwszego występu. Reszta kapeli zaprezentowała się porządnie (choć w tymczasowo zmienionym składzie), ludzie przyjęli ją znacznie cieplej, zaczęło się pogo i inne tego typu atrakcje z których wycofałem się w trosce o swoje życie ;-). Wracając do samego Gortala - chłopaki dołożyli dużo chaosu do swojej twórczości, łomot był ogromny (głównie przez brzmienie), szaleństwo pod sceną nie mniejsze. Było "sto lat" dla nowo narodzonej córeczki nieobecnego gitarzysty-tatusia. Zastąpił go "Laska z Polska", którego widziałem na wokalu w Devilyn. Nie wiem jak prezentuje się muzyka Gortal w wersji studyjnej, ale ta na żywo jak najbardziej mogła porwać fanów bezlitosnego łojenia. Zajebiście ciężko, szybko, ale mimo to sensownie... Co najważniejsze ludzie załapali Gortal od pierwszych chwil... Po ich bardzo dobrym i dodajmy nie najkrótszym secie, pozostało czekać na krakowski Sceptic.
Jacek Hiro - znakomity gitarzysta i lider Sceptica kręcił się po klubie już od paru godzin, zdobyłem nawet jego autograf (za co dziękuję). Już na próbie można było dostrzec różnice w brzmieniu - bardzo głośne gitary, doskonale brzmiące bębny. 19-letni perkusista kapeli to niebywały zawodowiec. Swoimi sztuczkami wywołał niemały aplauz już na wstępie. No i w końcu weszli: Jacek Hiro ze swoją bezgłówkową gitarą, wspomniany bębniarz, basista znany z Atrophia Red Sun, Vogg - gitarzysta z Decapitated (Hiro z kolei wspomaga kapelę Vogga), no i wokalista - nie kto inny jak znany skądinąd biegacz - Marcin Urbaś. Uderzyli pierwszym, tytułowym kawałkiem z doskonałego "Unbeliever's Script". Bardzo dobre, klarowne brzmienie z zajebistym pazurem i do tego precyzja na maksa! Każda sztuczka gitarowa była doskonale słyszalna a ludzie aż wpadli w szał! Świetne przyjęcie. Zespół czuł się na scenie bardzo dobrze, ruchy sceniczne i image także zachwycały... Profeska... Następnie mała gadka Marcina na temat zmian w Scepticu. Wokalista oznajmił, że będzie śpiewał na zmianę z koleżanką, chcąc w ten sposób przyzwyczaić fanów do tego, że gdy on nie będzie mógł, to zastępować go będzie Weronika. Następnie ruszyli z "Illusion Possessor", także świetnie zagranym. Wielka melodyka i energia a pod sceną kompletne szaleństwo i wrzawa po każdym kawałku. Zagrali większość numerów z nowego albumu, w tym doskonały "Soul Controller" z pauzami i świetnym zgraniem. Zgodnie z zapowiedzią, co parę numerów na scenę wchodziła Weronika - niepozorna dziewczyna z dreadami, która wrzeszczała nie gorzej od Urbasia. Usłyszeliśmy także doskonałe kompozycje z poprzednich albumów karkowskiej kapeli. Po kolejnej zmianie (czyżby nawiązanie do sztafety?) Urbaś rzucił swoją koszulkę w tłum. Oczywiście prawie ją złapałem ;-)
Skończyli bardzo punktualnie około godziny 22. W sumie krótki występ, ale bardzo udany. Jeden z lepszych, na jakich gościłem. Wspaniały klub, świetna kapela i ludzie naokoło. Czekam na kolejne spotkanie ze Sceptic. Empire Invasion Tour... Będzie się działo...
Materiały dotyczące zespołów
- Sceptic
- Gortal
- Mesmerized