- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Samael, Furia, Bloodthirst, Wrocław "Alibi" 27.11.2015
miejsce, data: Wrocław, Alibi, 27.11.2015
Zadziałał na mnie marketingowy chwyt, że Samael w całości zaprezentuje swoje wielkie dzieło "Ceremony of Opposites" (1994); wybrałem się na koncert do Wrocławia. Na kilka dni przed imprezą do wiadomości publicznej podana została informacja, że dwa z czterech koncertów zorganizowanych przez Knock Out Productions w Polsce wyprzedały się. Wyprzedany koncert był właśnie we Wrocławiu. Dziwiłoby mnie, gdyby w takim dużym mieście nie uzbierało się te 500 osób, które może ugościć "Alibi". Cena biletu - 80 zł - to taka akurat na Samaela; sądzę, że organizator ładnie sobie na tych koncertach zarobi, a fani nie będą kręcili nosem, że drogo.
Samael, Warszawa 28.11.2015, fot. Lazarroni
Dotarliśmy do Wrocławia przed czasem. Pół godzinki stania przed klubem, a potem (po otwarciu drzwi) heja do baru na rozgrzewającego ciało i duszę drinasa - wódkę ze spritem niemieszaną. No i tak się miło piło, że zapomniałem, że na koncert przybyłem. Bloodthirst oglądałem jednym okiem spod baru. Kiedyś widziałem ich przed Katem i uważam, że chłopcy dają radę. Już wtedy czuli się na scenie pewnie, obecnie mają chyba więcej luzu, co przekłada się na przyjemny odbiór.
Bloodthirst, Kraków 26.11.2015, fot. Verghityax
Z szumiącą głową powlokłem się na Furię. Zespół z Katowic kazał długo na siebie czekać. Ale jak już zaczęli, to powiało lodem. Furia gra odmianę black metalu, w której paradoksalnie nie ma wiele furii, raczej trupioblade dźwięki, długie partie jednostajnych, powtarzalnych akordów przedzielone okresami "burzotwórczymi". Wszyscy muzycy pojawili się na scenie w corpse paintingu, co podkreślało całościowy muzyczno - wizualny przekaz, jaki chcieli osiągnąć. Wokalista podczas koncertu nie przemówił do publiczności ani słowem, jak chłopcy weszli, tak i zeszli. Cóż, jaki imidż, taka postawa na scenie. Ale koncert podobał się, bo ludzie wiwatowali na cześć Furii. Pod sceną nawet rozpętała się prawdziwa masakra, bo kilku osiłków dość brutalnie się rozpychało między ludźmi. Sam raz nawet oberwałem, ale nie pozostało to bez odzewu... Ale zabawa porządna. Serio.
Furia, Kraków 26.11.2015, fot. Verghityax
No to jak wiara już była porządnie rozgrzana, to przyszedł najwyższy czas na Samaela. To ciekawe zjawisko - w latach 90. miał naprawdę udane płyty, oryginalne brzmienie, oddanych fanów i własny wkład w rozwój muzyki metalowej. Obok Tiamat, Moonspell, My Dying Bride i tym podobnych wynalazków Samael znalazł pomysł na siebie. Pamiętam, że w tamtym okresie, kiedy wielkie zespoły heavymetalowe i thrashmetalowe przeżywały kryzys, ludzie zwrócili się albo w kierunku sceny norweskiej, albo właśnie w kierunku klimatycznego metalu. Rajcowały nas te zespoły, a Samael osiągnął wręcz status kultowy. Kiedyś na koncercie kumplowi na tyle odjebało, że cały występ spędził na klęczkach przed głośnikiem. Ale później role się odwróciły: mistrzowie z lat 80. przypomnieli sobie, jak gra się dobry metal, a klimatyczni się pogubili. Pogubili się do tego stopnia, że do dzisiaj niektóre zespoły są ledwie własnym cieniem. Samael jest tak mniej więcej po środku. Nie wiem, jak traktować tę trasę. Czy jako podreperowanie budżetu, czy jako poszukiwanie inspiracji do dalszych działań. Ale powiedzmy, że jest to sprawa Szwajcarów.
Samael, bilet i kostka Michaela Lochera, Wrocław 27.11.2015, fot. Mikele Janicjusz
Samael od razu zaczął od zapowiadanej prezentacji "Ceremony of Opposites". Zagrali wszystko po bożemu od początku do końca, choć podczas koncertu miałem wrażenie, że czegoś mi tam zabrakło. Niestety, zdarzają mi się takie jazdy na koncertach. Co poradzić? (Nie pić!). Ale śmieszne. Po ostatnim w tej części występu kawałku tytułowym nastąpiła krótka przerwa - muzycy na chwilę opuścili scenę.
Resztę koncertu wypełniły rzeczy nowsze niż album z 1994 roku. I chyba to spowodowało, że po koncercie wyszedłem ogłupiony. Nie umiem powiedzieć, czy mi się podobało, czy nie. Podobała mi się pierwsza część oraz postawa muzyków na scenie. Natomiast duży niedosyt pozostał w kwestii najważniejszej, bo muzycznej. W drugiej części mogliśmy (na szczęście) usłyszeć numery z albumu "Passage" (1996): "Jupiterian Vibe", "Rain" i "My Saviour". Ale przeważało to, czego już nie chwytam: "Antigod", "Of War" oraz "Luxferre".
Samael, Warszawa 28.11.2015, fot. Lazarroni
W czym problem? Zabrakło mi czegokolwiek z debiutu, ale rozumiem, że ze względu na stylistykę trudno byłoby im dopasować kawałki z "Worship Him" (1991). Nie było też ani jednego reprezentanta "Eternal" (1999), a przecież są tam też doskonałe piosenki na koncert. Nie dźwigam, czemu na tej trasie nie mogło być normalnej perkusji, a reszta z taśmy. Odbiór koncertu byłby całkiem inny. Wreszcie brzmienie, które w "Alibi" nigdy nie jest idealne. Zespół zrezygnował z tylnych głośników - całą ścianę zajął "parapet" Xytrasa i namiastka perkusji, z której tylko czasami muzyk korzystał. Dawało to jakiś chujowy efekt, bo muzykę słyszałem za sobą, a nie przed sobą. Jak widać, nie zawsze popłaca wpierdalanie się do pierwszego szeregu.
Wśród pozytywów znalazłaby się postawa muzyków. Ujął mnie za serducho Vorph w tym swoim industrialnym fartuszku. Nie był szczególnie rozgadany, ale chyba nie tylko mnie zaskoczyła spora ilość polskich słów, którymi nas powitał. Sprawiał wrażenie autentycznie zadowolonego, kiedy publiczność skandowała nazwę "Samael". A powtarzało się to wielokrotnie. Jego brachol Xy bardzo żywiołowo obsługiwał instrument klawiszowy, jak również perkusję. Ale najbardziej starali się dla publiczności basista Drop i gitarzysta Makro. Ten ostatni - szacunek - cały koncert grał w skórzanych rękawiczkach i w ciekawym makijażu: połowę twarzy pomalował na czarno, a połowę na biało.
Oczekiwania miałem o wiele większe i chyba z tego powodu nie mogłem powiedzieć po koncercie: to było to.
Materiały dotyczące zespołów
- Samael
- Furia
- Bloodthirst
Zobacz inne relacje
Samael, Furia, Bloodthirst, Gdańsk 29.11.2015
autor: Martha Łączkowska
Samael, Furia, Bloodthirst, Kraków 26.11.2015
autorzy: Verghityax, Katarzyna "KTM" Bujas