- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Sabaton, Stratovarius, Turbo (Always Remember Tour 2009), Warszawa "Amfiteatr Bemowo" 31.08.2009
miejsce, data: Warszawa, Amfiteatr Bemowo, 31.08.2009
Sabaton to kapela dla Polski wyjątkowa. Wszystko dzięki utworowi "40:1", gdzie Szwedzi wychwalają bohaterstwo polskich żołnierzy w bitwie pod Wizną. To właśnie tam, od 6 do 10 września 1939 roku, 720-osobowa załoga pod dowództwem kapitana Władysława Raginisa dzielnie odpierała ataki XIX Korpusu Pancernego. Na jednego Polaka przypadało 40 Niemców... 70-tą rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej Sabaton postanowił uczcić trasą "Always Remember Tour", która swój początek miała w stołecznym "Amfiteatrze Bemowo" mieszczącym się przy ulicy... Raginisa.
Turbo, Warszawa 31.08.2009, fot. Lazarroni
Gdy pojawiłem się na miejscu, grał już pierwszy support - rodzime Turbo. Na dzień dobry mogłem więc wysłuchać obu części "Kawalerii Szatana". Polacy zaprezentowali się co najmniej poprawnie, prezentując solidną dawkę klasycznego heavy metalu. Brzmienie było dobre, reakcje publiki również odpowiednie, zabrakło mi jednak trochę energii scenicznej. Było nieco zbyt statycznie, do czego przyczynił się również ubrany w niebieskie dżinsy i białą koszulę nowy, ale całkiem nieźle sprawujący się wokalista - Tomek Struszczyk. Na koniec usłyszeć można było jeszcze "Szalonego Ikara" i "Żołnierza Fortuny". Grupa, pomimo skandowania fanów, nie bisowała - muzycy wyszli jedynie na scenę dziękując za ciepłe przyjęcie i tłumacząc się ograniczeniami nałożonymi przez organizatora.
Stratovarius, Warszawa 31.08.2009, fot. Lazarroni
Drugim rozgrzewaczem był Stratovarius. Już przed koncertem, wnioskując po koszulkach coraz liczniejszej publiki, można się było spodziewać bardzo dobrego przyjęcia Finów. Reakcje śpiewających, skandujących i klaszczących fanów przerosły chyba nawet oczekiwania kapeli - twarze muzyków niemalże przez cały czas prezentowały na przemian radość i zaskoczenie. Zresztą nie pozostali oni dłużni, często komplementując publikę i imponując żywiołowością. Tytuły, które udało mi się wyłapać, to m.in. "Winter Skies", "Higher We Go", "Eagle Heart" czy zagrane na koniec "Black Diamond". Niestety Stratovarius kompletnie mnie do siebie nie przekonał - jak dla mnie było zbyt melodyjnie, zbyt słodko i sztampowo, a przez to momentami nawet nudno. Zabrakło takiego prawdziwego metalowego kopa... Dodatkowo irytował fakt, że część partii gitary solowej odgrywana była z syntezatora.
Sabaton, Warszawa 31.08.2009, fot. Lazarroni
Sabaton zaczął od intra "Sun Tzu Says" i "Ghost Division". Już tym pierwszym utworem Szwedzi pokazali, że nieprzypadkowo to właśnie oni zagrali tego wieczoru jako ostatni. Zanim jednak przekonali wszystkich niedowiarków (byli tacy?), uporać się musieli z... awarią prądu. A zrobili to naprawdę perfekcyjnie, tylko podkreślając swoją klasę. Zamiast zejść ze sceny i przeczekać najgorsze, muzycy zostali angażując się w rozmowy z publiką. Mało tego - dwa razy złapali się za bary i chóralnie, razem z fanami, odśpiewali całkowicie a capella fragmenty "Primo Victoria" i "40:1". Po takim początku dalsza część koncertu nie miała prawa wypaść słabo.
Energią sceniczną i spontanicznością Sabaton całkowicie przyćmił występ dwóch supportów, a starczyłoby tego zapewne na jeszcze kilka innych kapel. Wokalista Joakim Broden dwoił się i troił w swoim bitewnym tańcu, dobitnie podkreślając swoimi ruchami niemalże każdy wygrywany przez gitarzystów riff. Fantastyczna reakcja fanów, bardzo dobre brzmienie (chociaż po bokach i pod samą sceną było już nieco gorzej) i efekty pirotechniczne (ognie, wybuchy) dopełniły całości. Atmosfera była luźna, radosna, niemalże przyjacielska, o czym świadczyły pojedyńcze okrzyki publiki "I love you" czy rzucony do Brodena przez jedną z fanek stanik. Nie zabrakło jednak i chwil poważniejszych, jak ta, w której lider Szwedów napomniał o mającej się za kilkadziesiąt minut rozpocząć rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej. Jak ta, w której podkreślił bohaterstwo Polaków walczących z niemieckim, a potem i sowieckim wrogiem. I jak ta, gdy podczas "40:1" tło, na którym prezentowane było logo Sabatona, zostało zmienione na biało-czerwone, a fani wymachiwali flagami prezentującymi narodowe barwy. Wokalista raz za razem podkreślał, że mają w Polsce najlepszych fanów i nigdzie nie spotkali się jeszcze z takim przyjęciem - na jego twarzy widać było autentyczne niedowierzanie. Pozostaje jedynie żałować, że jak zapewne słusznie wspomniał Broden, większość zgromadzonych poznała Sabaton dopiero po wydaniu albumu "The Art of War". Szwedzi na szczęście zagrali dość przekrojowo, prezentując m.in. "The Art of War", "Panzer Battalion", "Clifs of Gallipoli", "Union (Slopes of St. Benedict)", "Purple Heart", "40:1", wieńczące koncert "Metal Machine" czy moje ulubione "Attero Dominatus" i "Primo Victoria".
Sabaton, Warszawa 31.08.2009, fot. Lazarroni
Sabaton podkreślił swoją koncertową klasę, na którą składa się mieszkanka profesjonalizmu i spontaniczności. Kto nie widział, ten jeszcze ma okazję nadrobić - Szwedzi w ramach "Always Remember Tour" w Polsce grają jeszcze pięć koncertów. Pozostaje również czekać na nową płytę, zapowiedzianą już przez sam zespół na wiosnę 2010, na której ma pojawić się ponownie jakiś polski akcent. Osobiście jestem jeszcze ciekaw, jak Sabaton wypada koncertowo poza polskimi granicami, bo wydaje mi się, że to może być już nieco inna bajka...
Zobacz zdjecia z "Always Remember Tour 2009" w Warszawie: Sabaton, Stratovarius, Turbo.
Drugi raz zaliczyłam parę tygodni temu na festiwalu Summer Breeze w Niemczech i tutaj odbiór publiki też był jak najbardziej pozytywny. Sama przytargałam polską flagę machając nią dumnie, a polskiej ekipie, która była bliżej sceny udało się podać flagę wokaliście.
A że polska publiczność jest specyficzna... Cóż o tym przekonało się już wiele zespołów:) W Finlandii zadano mi pytanie "Co w Polsce jest takiego, że wszystkie zespoły tak chętnie tam przyjeżdżają i nagrywają koncerty na potrzeby dvd?" Odpowiedziałam "Polska publiczność" "Czym zatem różni się od zachowania innych nacji?" "Hmm to ciężko wytłumaczyć, jeśli chcesz się przekonać - przyjedź do Polski i sam sprawdź" - rzekłam;)
P.S. Czy ktoś z Was naprawdę przejmuje się komentarzami delikwentów, którzy "bohaterstwo" piszą przez "ch"? Bo mi to naprawdę zwisa...
nie zgadzam się recenzją koncertu Stratovariusa. Nie znałem dotąd tego zespołu, ale pamiętałem, ze koledzy mieli bardzo dobrą o nim opinię. Dlatego z radością odebrałem fakt, że będą grali z Sabatonem. Występ Stratovariusa absolutnie przekroczył moje oczekiwania. Super wokal i doskonali instrumentaliści. Joergowi lepiej wprawdzie wychodzi granie niż łapanie podrzuconych pałeczek ;-)
Do tego muzycy byli bardzo otwarci do fanów. Aż żałowałem, że robiłem za kierowcę i nie mogłem napić się piwa z basistą i gitarzystą w parku....
Z rozmów z innymi uczestnikami przeprowadzonymi w autobusie na dworzec (oczywiście prawie wszyscy wsiedli nie na tym przystanku, co trzeba i pojechali na ostatni przystanek, potem z powrotem) wnioskuję, że zarówno Turbo, jak i Stratovarius zyskał rzesze nowych fanów. No a Sabaton jak to Sabaton - było na co popatrzeć, czego posłuchać. Szkoda tylko, że dopiero na tym koncercie coś się 'ruszyło', czego efektem była cała masa ludzi regularnie lądujących za barierką... :)
Materiały dotyczące zespołów
- Sabaton
- Stratovarius
- Turbo
Pozdrawiam...