- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Sabaton, Alestorm, Steelwing, Kraków "Studio" 8.11.2010
miejsce, data: Kraków, Studio, 8.11.2010
Sabaton - zespół, który zyskał niebywałą popularność wśród polskiej publiczności - po raz drugi w swej karierze odwiedził krakowski klub "Studio". Od momentu otwarcia bram, armia fanów szturmowała wejścia, aby zająć jak najlepsze miejsca. Było o co walczyć, bo ilość sympatyków szwedzkiej grupy powermetalowej była ogromna. Fani byli bardzo różni, od kilkunastolatków z rodzicami, po zatwardziałych starych rockandrollowców - na koncert ciągnęli wszyscy. Jeszcze zanim na scenie pojawił się pierwszy support, na sali koncertowej wrzało.
Sabaton, Katowice 10.11.2010, fot. Verghityax
Na pierwszy ogień poszedł szwedzki Steelwing, młody zespół promujący swą pierwszą studyjną płytę, "Lord of the Wasteland". Grupa świetnie rozgrzała publiczność, prezentując oldschoolowy heavy metal w stylu Iron Maiden. Skórzane wdzianka, przepaski na czole i piskliwy, wysoki głos wokalisty sprawiły, że wszyscy poczuli się, jakby znaleźli się z powrotem w latach 80. Zespół zagrał kilka kawałków, podziękował publiczności i szybko zwolnił scenę dla drugiego supportu, którym był szkocki Alestorm. Szkoci zagrali już dłużej niż Steelwing, a ich pirackie opowieści przypadły wielu do gustu. Mocny power metal, przeplatany folkowymi wstawkami Bowesa i niewiarygodnymi solówkami Evansa podniosły i tak już wysoką temperaturę w klubie.
Po bisie i zejściu Alestorm ze sceny, rozległy się skandowania "Sabaton" i robiące ostatnio furorę "gdzie jest krzyż". Zespół kazał na siebie długo czekać, przepinka trwała dobrą chwilę, w czasie której dźwiękowiec poczęstował publiczność "Seek and Destroy" oraz "The Final Countdown", temperatura rosła.
Po krótkim intrze Szwedzi z Sabaton wypadli na scenę prezentując na starcie energetyzujące "Ghost Division", po którym Broden przywitał się z publicznością swojskim "dobry wieczór Kraków!". Gitary grzmiały, perkusja galopowała, wokalista szalał po całej scenie, utrzymując bardzo dobry kontakt z publicznością. Grupa zaprezentowała większość swoich najbardziej znanych utworów, nie zabrakło "Primo Victoria", "Swedish Pagans", "Uprising" i "Aces In Exile". Broden wielokrotnie podkreślał, że uwielbia Polskę i że w niewielu krajach tak pamięta się własną historię. Na flagowy utwór, dzięki któremu wielu poznało i pokochało Sabatona, zespół kazał czekać aż do drugiego bisu. Mowa tu oczywiście o "40:1", podczas którego wokalista szalał po scenie z polską flagą, po czym rzucił się w tłum i poszybował w głąb sali niesiony na rękach fanów.
Sabaton, Katowice 10.11.2010, fot. Verghityax
Koncert był bardzo udany i myślę, że nie zawiódł nikogo. Energia, jaką wyzwolił Sabaton, była niesamowita. Zespół spotkał się z fanami po koncercie na afterparty, pozując do zdjęć i podpisując płyty oraz plakaty. Korzystając z jednodniowej przerwy, Szwedzi odwiedzili pobliski Auschwitz, po czym udali się w dalszą trasę - do Katowic, Łodzi i Rzeszowa.
Osobiście lubię Sabaton jak i COB:)
Więc oba zespoły są warte zainteresowania chocby w celu porównania...
Panowie ze Steelwing i Alestorm odpowiednio zagrzali publikę przed Sabatonem...A gwiazda wieczoru nie rozczarowała...Poza tym nie zgodzę się,że zachowanie zespołu jest wyreżyserowane...
Stałam przed samą sceną pocałowałam Rikarda i wcale nie czułam czegoś takiego :)
A poważnie, Sabaton bardzo w moich oczach zyskał normalnym podejściem do ludzi, zero gwiazdorstwa, pozerstwa, pełna profeska i szacunek dla ludzi którzy przyszli na koncert by ich posłuchac. A to, że Rikard wyszedł i normalnie z nami rozmawiał potwierdza to co napisałem.