- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Riverside, Maqama, Olsztyn "Nowy Andergrant" 20.04.2013
miejsce, data: Olsztyn, Nowy Andergrant, 20.04.2013
Nie było ich w Olsztynie przez cztery lata. Ale najważniejsze, że wrócili - i to w jakim stylu. Może "Nowy Andergrant" nie jest najlepszym lokalem do odbioru takiej muzyki: "Gramy w najśmieszniejszym miejscu na naszej obecnej trasie - tam za filarem stoi jeszcze jeden człowiek". Lecz nie o to chodzi, do klubu przybyła wielka rzesza zwolenników zespołu, padł rekord frekwencji i to się liczy najbardziej. A że było gorąco i duszno - no cóż, tak bywa. Będzie co wspominać. Nie będę owijał w bawełnę, to był wyśmienity koncert Riverside, a dla mnie już siódme spotkanie z zespołem. Pierwszy raz, właśnie tutaj 8 października 2004 roku (jako support - Amamor z Płocka). Było nas wtedy może z pięćdziesiąt osób. W czasie zapowiedzi Mariusz zapytał, kto z widowni pamięta ten występ, i kilkanaście rąk uniosło się do góry.
Riverside, Olsztyn 20.04.2013, fot. Meloman
Co do repertuaru, zagrali prawie cały nowy album, "Shrine Of New Generation Slaves". Rozpoczęli od nagrania, które go otwiera, czyli "New Generation Slave". Tyle, że zabrzmiało na wstępie trochę odmiennie, bo nie usłyszeliśmy tego sabbathowskiego, pełnego gitarowego riffu - dopiero później rozwinął się on do wersji bliskiej oryginałowi wśród wybuchających snopów świateł. Generalnie początek widowiska dosłownie mógł wbić w podłogę. Potem płynnie muzycy przeszli do "The Depth of Self Delusion". Porywająco zabrzmiało "Feel Like Falling", sentymentalnie "We Got Used To Us", ale chyba najlepiej ostatnia w zasadniczej części kompozycja "Escalator Shrine". Niesamowita potęga rocka przebijała przez ten utwór. Gdy w domu następnego dnia odtworzyłem go sobie - oczekiwałem tego soczystego i mocarnego rockowego brzmienia - takim, jak go zapamiętałem z koncertu (chodzi szczególnie o ostatnie cztery minuty). Ale z kompaktu już tak tego nie słychać. Świetnie - ale inaczej.
Riverside, Olsztyn 20.04.2013, fot. Meloman
Z ostatniego wydawnictwa pominięto tylko dwa kawałki: "Deprived" i "Coda". Program występu oscylował jeszcze wokół przedostatniej płyty, "Anno Domini High Defiinition", z której poszło "Driven To Destruction", "Egoist Hedonist" i na pierwszy bis fantastyczna piętnastominutowa wersja "Left Out" ze wspólnym śpiewaniem. Ze starszych tytułów usłyszeliśmy "02 Panic Room", a z nowszych "Living In The Past". Zasadniczą część imprezy zakończył numer "Escalator Shrine". W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na pewien istotny szczegół. Mianowicie, gdy już wybrzmiewały ostatnie akordy tego nagrania, światła zostały tak skierowane w publiczność, aby odwrócić uwagę od schodzących artystów. Tak więc, gdy opuścili niepostrzeżenie estradę z chwilą końcowych dźwięków, ujrzeliśmy pustą scenę już bez wykonawców. Przypomniał mi się sposób, w jaki opuszczali deski sceniczne na swoich pierwszych trasach, wychodząc pojedynczo jeden po drugim. To też była wtedy nowość. Riverside ciągle pobudza nas do myślenia. U nich nie ma przypadków. Zarówno w sferze scenicznego wizerunku na żywo, jak i przy dotychczasowych wydawnictwach fonograficznych. Spektakl rockowy w "Andergrancie" trwał prawie dwie godziny. W drugim bisie usłyszeliśmy balladę "Conceiving You" oraz hardrockowe "Celebrity Touch" z najnowszego longplaya. Żegnając się z widownią Mariusz wyraził nadzieję, że odwiedzą Olsztyn wcześniej niż za kolejne cztery lata.
Riverside, Olsztyn 20.04.2013, fot. Meloman
Pół godziny po skończonym widowisku artyści pojawili się wśród oczekującej sporej grupy fanów. Wtopili się w ten tłumek. Rozmawiali, podpisywali płyty i plakaty, pozowali do wspólnych zdjęć. Nadmienić trzeba również, że jako support tego wieczoru wystąpiła warszawska formacja Maqama, która w czterdziestopięciominutowym secie przedstawiła utwory ze swoich dwóch do tej pory wydanych albumów.