zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

relacja: Riverside, Division By Zero, Poznań "Eskulap" 1.10.2009

6.10.2009  autor: Voodoo_child
wystąpili: Riverside; Division By Zero
miejsce, data: Poznań, Eskulap, 1.10.2009

Po nagraniu świetnej płyty "Anno Domini High Definition", formacja Riverside ruszyła w trasę promującą nowy materiał. Z wypowiedzi członków grupy wynikało, iż zbliżające się koncerty będą miały nieco inną formułę, niż te dotychczas grane przez zespół. Dodatkowym smaczkiem była również zapowiedź przedstawienia na żywo całości materiału z "ADHD". Wypowiedzi te podgrzały, już i tak gorącą, atmosferę oczekiwania na poszczególne koncerty.

Zanim jednak Riverside zaprezentował się na scenie poznańskiego klubu "Eskulap", swój krótki, czterdziestominutowy występ dał zespół Division By Zero. Grająca progresywny metal grupa supportująca gwiazdę wieczoru zwracała uwagę swoim zaangażowaniem oraz muzycznymi zdolnościami, zwłaszcza ekspresją gry perkusisty Mariusza Prętkiewicza. Występ był ciężki, zawierający rozmaite muzyczne, grane na basie i klawiszach, smaczki. Choć zespół miał na sali grupę swoich fanów, to pozostała część kilkusetosobowej publiczności nie do końca dała się porwać zaprezentowanej muzyce. Jakkolwiek by jednak nie spojrzeć na ów występ, to rozgrzał on przybyłych do klubu fanów Riverside.

Po godzinie 21 na scenie pojawiła się niezwykle ciepło przyjęta gwiazda wieczoru. Po chwilowej zabawie dźwiękami zaczęły rozlegać się pierwsze takty utworu "02 Panic Room", od razu podchwycone i oklaskiwane przez zgromadzoną publiczność. Już od samego początku występu dało się odczuć profesjonalne podejście grupy, dobre nagłośnienie, przygotowanie oraz niesamowitą atmosferę, w muzycznym uniesieniu współtworzoną przez ludzi chłonących dźwięki muzycznego spektaklu. Następnie zaprezentowali ponad piętnastominutowy "Second Life Syndrome", z wplecionymi pod koniec fragmentami "Schizophrenic Prayer". Całość zaprezentowała się majestatycznie i podniośle, jednak mimo wszystko pozbawiona była obecnej na płycie esencji w postaci ładunku tajemniczości i melancholii. Mariusz Duda oznajmił, iż woli, by zespół bardziej przemawiał do publiczności za pomocą swojej muzyki, niż za pomocą zapowiedzi między utworami. Na początku wyglądało, że zespół deklaracji zamierza dotrzymać, jednak po jakimś czasie wokalista nawiązał spontaniczny kontakt z publicznością.

Potem usłyszeliśmy dwie kompozycje z debiutanckiego albumu - długi i pełen muzycznego kolorytu "The Same River" oraz, wsparty przez Mariusza gitarą akustyczną, nastrojowy "In Two Minds". Ciekawy dobór materiału, zważywszy na fakt, iż publiczność zdawała się oczekiwać na inne, bardziej znane utwory z pierwszego albumu grupy.

Niewątpliwie kulminacyjną częścią koncertu były puszczone z taśmy klawiszowe dźwięki, otwierające najnowsze studyjne dokonanie Rivrside. Publiczność tylko na to czekała, czego wyrazem były gorące i entuzjastyczne owacje. "ADHD" prezentowała się po prostu wyśmienicie, z jeszcze większym polotem, kombinowaniem oraz dawką pozytywnej energii. To wyraźnie ożywiło zgromadzonych na sali, którzy oczekiwali właśnie takiego grania. Zespół był w szczytowej formie. Bez wątpienia najlepiej zagrał spokojniejszy nieco, przeplatany zmianami nastroju "Left Out". Mariusz Duda otrzymał porcję pełnych radości oklasków w trakcie grania basowego wstępu do tego utwory. Będąc pod wrażeniem zachwytu, przestał na chwilę grać, w sposób ujmujący uśmiechnął się i ukłonił, po czym rozpoczął swoją partię od nowa. Moment ten był świetną ilustracją otwartości i kontaktu zespołu z publicznością, działającego także w drugą stronę.

Następnie formacja przystąpiła do prezentowania utworu "Stuck Between". Po pierwszej zwrotce, zaśpiewanej przy akompaniamencie obecnego na albumie "Voices In My Head" ambientowego podkładu, do gry włączył się cały zespół, odkrywając przed publicznością nowe, ciekawe oblicze piosenki. Później było muzyczne szaleństwo w postaci połączonych ze sobą drugiej i trzeciej części instrumentalnej opowieści "Reality Dream", po czym muzycy zeszli ze sceny. Przywołani ponownie przez gorące oklaski publiczności, zaprezentowali jeszcze transowy "Rapid Eye Movement" i zakończyli swój występ.

Chociaż koncert trwał dobre dwie godziny, to po jego zakończeniu pozostał wyraźny niedosyt. W końcu słuchanie Riverside w takiej formie to czysta przyjemność, która mogłaby trwać bardzo długo. Wypada nam tylko cieszyć się z tego, iż mamy taki zespół, który po zakończeniu polskiej trasy koncertowej pojedzie prezentować swój najnowszy album oraz znakomitą formę w innych krajach Europy.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?