- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Riverside, Disperse, Kraków "Rotunda" 9.10.2009
miejsce, data: Kraków, Rotunda, 9.10.2009
Riverside to jeden z niewielu polskich zespołów, które dorobiły się statusu gwiazdy zagranicą. I choć w Polsce mainstreamowy rynek zdaje się ich nie dostrzegać, na koncerty przychodzą tłumy miłośników rocka i metalu, nie tylko z kręgu muzyki progresywnej. Trasa promująca najnowszą płytę, "Anno Domini High Definition", nie mogła oczywiście ominąć Krakowa. Występ w klubie "Rotunda" zaplanowano na 9 października - ku rozpaczy tych, którzy wybierali się tego samego dnia do Zabrza na Tori Amos.
Riverside, Kraków 9.10.2009, fot. Kriz
Przed koncertem, muzycy spotkali się ze swoimi fanami w "EMPiKu". Choć wielu z nich zaskoczył brak Mariusza Dudy, spotkanie było udane i kto tylko chciał, mógł porozmawiać chwilę z zespołem, zrobić fotkę lub zdobyć autograf. Sympatię muzyków z miejsca zdobyła pewna urocza Agnieszka, która przyjechała na koncert z Kielc, a której dekolt ozdobiony podpisami prezentował się naprawdę intrygująco.
Koncert Riverside poprzedził występ znacznie mniej znanej grupy Disperse. Nie pomnę, ilu znajomych pytało mnie, w jakim wieku są te chłopaki. Faktycznie wyglądali bardzo młodziutko, co było powodem tego, że niektórzy słuchacze ostatecznie zdecydowali się nie stawiać im po koncercie piwa. A w powszechnej opinii było za co, bo jak na swój wiek zagrali dojrzale i ciekawie. Disperse cechuje jeszcze typowa dla młodych muzyków progresywnych skłonność do nadmiernego kombinowania, co szczególnie zauważalne było w porównaniu z koncertem głównej gwiazdy wieczoru, ale chłopaki powinny się wyrobić w ciągu najbliższych paru lat.
Przejdźmy jednak do tego, co pokazał Riverside. W porównaniu do skromnych rozmiarów muzyków Disperse, członkowie Riverside wydawali się wręcz gigantami. Potężnie też zaczęli, bo setlista okazała się naprawdę niezła. Częściowo ze względu na nagłośnienie, ale i z powodu innego podejścia zespołu do muzyki, od pierwszych dźwięków wszystko zabrzmiało bardziej przestrzennie. Miejsce chaosu, jaki dało się odczuć w muzyce Disperse, zastąpił ład i porządek, oczywiście biorąc pod uwagę całą skomplikowaną strukturę utworów progresywnej jakby nie było kapeli.
Riverside, Kraków 9.10.2009, fot. Kriz
Na dobry początek wybraliśmy się na wycieczkę po poprzednich płytach Riverside. Jako pierwszy wybrzmiał przebojowy "02 Panic Room", po którym usłyszeliśmy znakomitą suitę "Second Life Syndrome" z wplecionymi fragmentami "Schizophrenic Prayer". Potem było równie dobrze - reprezentująca album "Out Of Myself" długa kompozycja "The Same River" uznawana jest w końcu do dziś za jeden z najlepszych kawałków grupy, od którego wielu fanów, łącznie ze mną, rozpoczynało kiedyś swoją przygodę z tym zespołem. A potem było jeszcze piękniej. Wszystko za sprawą połączonych ze sobą piosenek "In Two Minds" i "The Time I Was Daydreaming". W "Rotundzie" z miejsca zrobiło się niemal bajkowo, a głos Mariusza Dudy i gitara Piotra Grudzińskiego zahipnotyzowały niemal wszystkich.
Tutaj wypada wspomnieć krótko o interakcji między zespołem a publicznością. Mariusz Duda dość szybko zadeklarował, że woli, aby do ludzi przemawiała przede wszystkim muzyka. Biorąc pod uwagę, że Riverside to najpopularniejszy polski zespół progrockowy, nie sposób uniknąć porównań do gwiazd, które kontakt z publicznością uznają za najważniejszy element scenicznego występu. Ale każdy lubi co innego i w zasadzie taka skromność też ma swoje plusy. Sama publiczność również zachowywała się dość powściągliwie, co akurat wiele osób ucieszyło, zwłaszcza porównując ten występ do kolejnego w Bielsku-Białej, gdzie zachowanie fanów mogło budzić spore kontrowersje. Braw jednak nie zabrakło i widać było, że ludzie bardzo dobrze znają repertuar grupy, a na kolejną jej wizytę w Krakowie (poprzednia miała miejsce 26 kwietnia 2009 roku w ramach koncertu charytatywnego dla Covana z Decapitated) czekali z niecierpliwością.
Drugą część koncertu stanowił album "Anno Domini High Definition", odegrany oczywiście w całości, czyli kolejno: "Hyperactive", "Driven To Destruction", "Egoist Hedonist", "Left Out" i "Hybrid Times". Klimatyczne intra poszczególnych piosenek mieszały się z szalonymi, rozimprowizowanymi partiami instrumentalnymi, którymi muzycy Riverside postanowili nas na "ADHD" obdarować jak jeszcze nigdy wcześniej. Na koncercie było to szczególnie widoczne i muszę przyznać, że mnie chwilami po prostu nużyło. Tutaj kłania się moja osobista opinia o tej płycie, która niestety nie podoba mi się aż tak, jak poprzednie wydawnictwa grupy. Zdecydowanie brakuje mi tu tak udanych pomysłów melodycznych, z jakimi mieliśmy do czynienia choćby na moim ulubionym krążku "Second Life Syndrome" czy debiutanckim "Out Of Myself". Dla mnie ta część występu zlewała się w jedną całość, choć biorąc pod uwagę jak najbardziej zadowolone miny zgromadzonych fanów, należałem raczej do mniejszości.
W pełni jednak wynagrodził mi to wszystko materiał, jaki muzycy przygotowali na bis. Trzeci i ostatni akt przedstawienia w krakowskiej "Rotundzie" odbył się po tradycyjnej przerwie. A cóż to było za przedstawienie! Nawet jeśli zespół wbrew zapowiedzi Mariusza Dudy grywał już wcześniej balladę "Stuck Between", zabrzmiała ona prześwietnie i dla mnie stanowiła jeden z najlepszych momentów całego koncertu. Zresztą koncertowa aranżacja tej piosenki okazała się bardzo ciekawa i chętnie usłyszałbym ją na jakimś singlu. Równie dobrze było podczas połączonych ze sobą kompozycji "Reality Dream II" i "Reality Dream III". To, co najlepsze, wydarzyło się jednak na sam koniec, już po drugim zejściu muzyków ze sceny. Jako pierwszy pojawił się na niej ponownie klawiszowiec Michał Łapaj. Kiedy rozpoczął grę od delikatnych muzycznych pejzaży, jasne stało się, że będziemy mieć do czynienia z czymś wyjątkowym. Długą, transową kompozycję "Rapid Eye Movement" z singla "Schizophrenic Prayer" znała tylko część zgromadzonych na sali fanów, ale zachwyciła ona chyba bez wyjątku wszystkich. Mi klimat, jaki zapanował na sali, najbardziej skojarzył się z pierwszymi występami w naszym kraju Porcupine Tree, które dziś pamiętamy głównie dzięki koncertowej płycie "Coma Divine". Co ważne, na scenie dało się wyczuć nie tylko ten sam nastrój, ale i tę samą klasę muzyków.
Riverside, Kraków 9.10.2009, fot. Kriz
Zapalone światła dały znak, że koncert dobiegł końca. Mało kto miał ochotę wychodzić z sali po tak świetnych bisach, ale na więcej liczyć się raczej nie dało. Część fanów pozostała na zaplanowanym w klubowym barze afterparty, gdzie według zapowiedzi miał również pojawić się na jakiś czas zespół, inni udali się do knajp na mieście lub rozeszli po domach. Wielu zdążyło się już umówić na kolejny koncert Riverside w Krakowie. Pewnie spotkamy się tam znów, bo na taki zespół zawsze warto się wybrać.
Myślę, że zamiast szydzić z zazdrości lepiej się zorientuj dyletancie. Riverside nie jest gwiazdą wielkiego formatu, ale gra za granicą i przyciaga zagraniczna publiczność. Polskie zespoły rockowe które to robią są niesty ty tylko trzy. Oni, Vader i Behemoth. To jakos niewiele z tych stu tysięcy. juz widze te tłumy na Comie, Closterkeller czy Acid Drinkers gdyby np. zagrali gdzieś w innym kraju niz Polska. Pffff... jasne
Zobacz inne relacje
Riverside, Disperse, Iluzjon, Warszawa "Progresja" 18.10.2009
autor: Do diabła
Riverside, Division By Zero, Poznań "Eskulap" 1.10.2009
autor: Voodoo_child
Riverside, Gdynia "Ucho" 28.09.2009
autor: Jędrzej Sołtysiak
Riverside, Disperse, Olsztyn "Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych" 26.09.2009
autor: Meloman