zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 26 grudnia 2024

relacja: Riverside, The Pineapple Thief, Paatos (10. urodziny Riverside), Warszawa "Stodoła" 29.05.2011

5.06.2011  autor: Meloman
wystąpili: Riverside; The Pineapple Thief; Paatos
miejsce, data: Warszawa, Stodoła, 29.05.2011

Rozpoczęło się punktualnie. O godzinie 19:00 na scenie ujrzeliśmy pierwszego gościa w postaci szwedzkiej formacji Paatos. Znam ich twórczość przede wszystkim z dwóch albumów ("Timeloss" i "Kallocain"), jeszcze z klawiszami w składzie, w tym przypadku jednak tego instrumentu nie było. Ekipa ta to czworo ludzi z wokalistką. Usłyszeliśmy zdecydowanie mocniejszą odsłonę grupy. Grali czterdzieści pięć minut.

Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman
Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman

O 20:00 na deskach mamy już drugiego gościa (nie mylić z supportem), czyli Anglików z The Pineapple Thief. Również czwórka artystów, tyle że w zespole instrumenty klawiszowe oraz niezwykle charyzmatyczny wokalista i gitarzysta, a jednocześnie lider Bruce Soord. Widziałem już tę kapelę w Polsce na pierwszej edycji "Inorock Festiwal" w 2008 roku (wtedy promowali wydawnictwo "Tightly Unwound"). Ale dzisiaj grał jakby inny zespół. Tam pokazali brzmienie spokojne, miejscami wręcz psychodeliczne i postrockowe. Natomiast w "Stodole" wstąpił w nich inny duch. Zaprezentowali zupełnie odmienne oblicze, czyli mocno, dynamicznie, sporo riffów i solówek. Wokalnie również nie było delikatnie. Przy ostatnim numerze Bruce'owi pękła struna, ale niemalże natychmiast pojawił się technik i podał mu drugą gitarę. Na zakończenie występu Soord zszedł z estrady i zagrał krótkie solo stojąc na barierce. Chwilę później brzmiące przesterowanym i wydłużonym riffem wiosło wręczył zaskoczonemu ochroniarzowi z fosy, a sam szybko umknął za kulisy. Grali - podobnie jak poprzednicy - w granicach czterdziestu pięciu minut.

Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman
Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman

Według planu Riverside mieli wejść na scenę o 21:10 i tak się stało. Tegoroczna trasa została zorganizowana z okazji dziesięciolecia istnienia zespołu, więc można było spodziewać się przekrojowego repertuaru. Gdy już cała czwórka umiejscowiła się przy instrumentach (na zestawie klawiszowym Michała tradycyjnie honorowe miejsce zajęła maskotka strusia), na początek podano nam "Beyond of Eyelids". Doskonałe na pierwszy ogień. Dalej powrót do prapoczątków, czyli "Out of Myself" z debiutanckiej płyty. Jednym z długasów była kolejna kompozycja, "Egoist Hedonist", gdzie słynną partię dęciaków zaintonowały nam klawisze. A potem "Stodoła" odśpiewała artystom "Sto lat".

Jubilaci przedstawili też swoje utwory z najnowszego krążka (mini album), który można było zakupić przed lub po koncercie, zatytułowanego "Memories in My Head". Najpierw trwające niemalże dwanaście minut "Living in the Past" w zasadniczej części, a później jeszcze jedno, równie długie na bis. Piosenkę też zagrali, bo tak podczas zapowiedzi Mariusz określił "Conceiving You". Jego kontakt z widownią był bardzo dobry. Nie mówił zbyt wiele, ale konkretnie i z poczuciem humoru. Wspomniał także o tym, że po dziesięciu latach zagościli wreszcie w klubie "Stodoła".

Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman
Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman

Publiczność swoje możliwości pokazała, wykonując wspólnie z wokalistą i pod jego kierunkiem refren w "Left Out", natomiast w "02 Panic Room" nastąpiła chwila ciszy, wywołana przez muzyków. Nadszedł także moment, w którym na koncercie tej grupy usłyszałem "Ultimate Trip" w całości od początku do końca. Do tej pory miałem możność odbierać ten kawałek na żywo w mocno skróconej wersji. Wreszcie na koniec popłynęły połączone ze sobą tematy "Second Life Syndrome" oraz "Parasomnia" w jednym długim utworze.

Podstawowy set trwał dziewięćdziesiąt minut. W pierwszym bisie nastąpiło porównanie najnowszej kompozycji "Forgotten Land" z nagraniem "Reality Dream III" (z drugiej płyty). Można było się domyślać, że przy jubileuszu na tym się nie skończy. Tradycyjne opuszczanie sceny przez kolejnych muzyków - jak to na początkach ich kariery bywało - przy "The Curtain Falls". Najpierw oddalił się Piotrek gitarzysta, dalej wyszedł Mariusz, potem Piotrek perkusista, a na końcu zniknął Michał. Powrócili rzecz jasna na ukłony.

Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman
Riverside, Warszawa 29.05.2011, fot. Meloman

Tak, i co by tu jeszcze dodać? No właśnie. Pomimo że podczas występu Riverside szukałem na sali miejsca, gdzie mógłbym usłyszeć dobre i selektywne brzmienie, niestety go nie odnalazłem. A szkoda.

Lista utworów (czas trwania 115 minut):

Beyond the Eyelids
Out of Myself
Egoist Hedonist
Living in the Past
Conceiving You
Ultimate Trip
Left Out
Loose Heart
02 Panic Room
Second Life Syndrome / Parasomnia

Bis nr 1

Forgotten Land
Reality Dream III

Bis nr 2

The Curtain Falls

Zobacz: zdjęcia Riverside (Warszawa 29.05.2011).
Przeczytaj: relacja autorstwa Jakuba "Rajmunda" Gańko.

Komentarze
Dodaj komentarz »
wrazenia dzwiekowe
snake80 (gość, IP: 95.41.56.*), 2011-06-15 16:11:15 | odpowiedz | zgłoś
dzwiek fatalny nestety. moim zdaniem niestety ciut za glosno. to nie byl koncert death metalowy
Dobre i selektywne brzmienie...
snajper (gość, IP: 109.243.42.*), 2011-06-06 10:15:36 | odpowiedz | zgłoś
...było jakieś 4-5m od barierek pod sceną, mniej więcej pośrodku. Każdy z instrumentów dało się bez większego wysiłku śledzić, nie było również zbyt głośno. Nigdy nie słyszałem w Stodole lepszego dźwięku. :)

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jaki był dla Ciebie - pod względem muzycznym - rok 2024?