- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Rapid Eye Movement Tour 2007 (Riverside), Warszawa "Progresja" 19.10.2007
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 19.10.2007
Do warszawskiej "Progresji", która tego dnia gościć miała progresywne Riverside, dotarłem dopiero w okolicach godziny 21:45. Nie zobaczyłem więc ani progrockowego Leafless Tree, ani Totentanz. Pierwotnie koncert miał się odbyć 12 października, jednak ze względu na problemy zdrowotne wokalisty Mariusza Dudy został przesunięty o tydzień.
Już w wejściu usłyszałem dźwięki "Beyond The Eyelids", szybko więc pozbyłem się okrycia wierzchniego i udałem od razu na salę koncertową, która dosyć szczelnie zapełniona była przez przybyłych tego dnia fanów. Po "Beyond The Eyelids" zespół przywitał się z publiką. Pomimo spóźnienia, dużo mnie na szczęście nie ominęło. Następnie usłyszeliśmy "Rainbow Box" i "I Turned You Down", po których Mariusz prowokował fanów do bardziej aktywnego uczestnictwa w koncercie, twierdząc że warszawska publiczność podobno jest publicznością najlepszą i że tego dnia na pewno to jeszcze udowodni. Dalej zespół zagrał przekrój utworów ze swoich wszystkich trzech długogrających płyt - "Ultimate Trip", "Conceiving You", "Loose Heart", "Parasomnia", instrumentalne "Reality Dream", chyba najbardziej żywiołowe, zwieńczone "stopą" "Volte-Face", "Second Life Syndrome" czy spokojne "I Believe", po którym zszedł ze sceny.
Wywołany przez publikę zagrał jeszcze dwa utwory - singlowy "02 Panic Room", którym w moim odczuciu podkreślił, że zawartość "Rapid Eye Movement" wypada zdecydowanie lepiej na koncertach niż na albumie, i chyba najbardziej znany "Out of Myself". Mariusz powiedział jeszcze, że wspomniany singiel sprzedał się już w takiej liczbie egzemplarzy, że Riverside powinien dostać za niego złotą płytę, której wręczenia kapela spodziewała się właśnie na tym koncercie, ale czego się niestety nie doczekała. Na nieszczęście występujące od początku bisów problemy techniczne gitarzysty Piotra Grudzińskiego spowodowały, że zespół grał dwa ostatnie numery praktycznie bez gitary i że pomimo nawoływań publiki na tym zakończył koncert. Wywoływani warszawiacy na koniec wyszli już bez instrumentów, przeprosili za zaistniałą sytuację oraz podziękowali za liczne przybycie i wspólną zabawę.
Koncert trwał około półtorej godziny, trudno jednak mówić o niedosycie - usłyszeliśmy najlepsze i najbardziej znane utwory, a choroba Mariusza na szczęście jest już przeszłością i bardzo dobrze wywiązał się on ze swoich obowiązków wokalnych. Brzmienie przed samą sceną było idealne, jedynie w bocznych rejonach sali dało się słyszeć za bardzo wysunięty do przodu bas. Oświetlenie i scenografia były mocno stonowane i klimatyczne, ale dzięki temu doskonale pasowały do muzyki Riverside. Dał się za to niestety zauważyć przesyt warszawiaków coraz liczniejszymi koncertami organizowanymi w stolicy - liczne próby Mariusza nawiązania kontaktu z publiką często (lecz na szczęście nie zawsze) pozostawały niemalże niezauważone.
Materiały dotyczące zespołów
- Riverside
- Leafless Tree
- Totentanz
Zobacz inną relację
Riverside (Rapid Eye Movement Tour 2007), Wrocław "Od Zmierzchu do Świtu" 1.10.2007
autor: Maurycy Nowakowski