- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Quo Vadis, Szczecin "DK Słowianin" 24.04.1998
miejsce, data: Szczecin, Słowianin, 24.04.1998
24.04.98 odbyła się imprezka firmowana przez chłopców z Quo Vadis z okazji dziesiątej rocznicy powstania ich grupy. (Twarz Skaya'i przypomina twarz dziecka i pasuje do wieku zespołu, ale tylko jego).
Na początku wystąpili goście, jako pierwszy zagrał zespół Forte, zaskoczył publiczność swoją świeżością, bo oto dziesięcioletnie dziewczynki szalały na scenie, lepiej niż inne później pojawiające się zespoły. Cóż młodość i energię czerpią z życia. Następnie pojawił się jakiś inny zespól, ale jego nazwy nie pamiętam, ale pamiętam, że było czuć garaż i nic poza tym. Po jakimś czasie pojawił się Moonlight. Nie pamiętam, czy była to bezchmurna noc, na zewnątrz raczej nie było księżyca, ale w Słowianinie zaczęło się dziać. Niewielka publika (kilkadziesiąt osób) zaczęła szaleć i tak było przez kilkadziesiąt minut. Nie miałem nawet ochoty przyjrzeć się, jak zachowują się na scenie osoby z zespołu. W chwili, gdy doznałem urazu głowy (po bliskim kontakcie z jakimś osobnikiem) oddaliłem się od sceny.
Potem przyszedł czas na Quo Vadisów. Najpierw prezenciki: ogromna podobizna kota Sylwestra (tego z kreskówek), jakiś liścik od prezydenta Szczecina w podziękowaniu za twórczość i inne tam. Jednak najbardziej zaskoczył ubiór chłopaków, autentyczne fraki i cylindry na głowach. W tych strojach wytrwale grali przez pierwszą część koncertu, nawiązującą do historii zespołu. Oczywiście nie zabrakło oblewania wraz z publiką jubileuszu. Kto chciał, mógł zamoczyć się w szampanowym deszczu lub wraz z zespołem skosztować tego trunku. Na drugą część chłopcy się przebrali i rozpoczęli od dźwięków wojny, czyli "Wojownik". Potem "Naród" z pomocą Moonlight i tak, szalejąc w firmowych radioaktywnych strojach, dobrnęli do końca. Grali może ze dwie godziny. Cały czas Skaya miał wyraźnie na coś ochotę (cały czas wysuwał język), tylko nie wiem, czy ktoś się zgodził. Ich wygląd we frakach to była komiczna sprawa. Niemniej najmniej zrozumiałą rzeczą była dla mnie część z Hitlerem, nie wiem co mówił (nie znam na tyle niemieckiego), ale wrzeszczał niebywale. Był to kawałek zapowiadany na nową płytę. Koncert był niezły (nie tylko ich zresztą, dziewczynki z Forte wszystkich rozwaliły), życzę im kolejnych jubileuszy.