- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Porcupine Tree, Bydgoszcz "Filharmonia Pomorska" 15.05.1999
miejsce, data: Bydgoszcz, Filharmonia Pomorska, 15.05.1999
Porcupine Tree: trasa promująca album "Stupid Dream"
Skład: Steven Wilson - vocals, guitar, acoustic guitar; Richard
Barbieri - keyboards, special effects; Colin Edwin - bass; Chris Maitland
- backing vocals, drums & percussion
Porcupine Tree, czyli Drzewo Jeżozwierza, zdobyło wśród polskiej publiczności całkiem sporą popularność. Przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę, że muzyka przez nich grana jest zdecydowanie niekomercyjna. Dwa lata temu w Filharmonii Pomorskiej na pierwszym koncercie grupy Stevena Wilsona było sporo wolnych miejsc. Miałem wtedy miejsce około 10 rzędu, a mogłem usiąść w 2 rzędzie pośrodku. W tym roku nie było już wolnych miejsc i musiałem zadowolić się (zgodnie z biletem) 4 rzędem, jednak nieco z boku.
Zanim jednak można było wejść na salę, konieczne okazało się odczekanie 45 minut, w zwiąku z "niewielkim" opóźnieniem. Nieznacznie popsuło to wspaniałe nastroje fanów, tym bardziej, że w filharmonii nie można było kupić niczego do picia. Jedyną rozrywką, poza rozmowami ze znajomymi, było stoisko Rock-Serwisu, oblegane jak zwykle za każdym razem. W czasie wpuszczania publiczności na salę i w trakcie oczekiwania na PT, z głośników płynął jednostajny, ciągły, syntezatorowy dźwięk. W końcu jednak kwadrans przed 21:00 grupa zjawiła się na scenie.
Steven Wilson pojawił się boso, ale w zdecydowanie krótszych włosach niż dwa lata temu i w ciemnych okularach. Zaczęli grać. Skoro była to trasa promująca nowy album, to musiały być nowe propozycje. Usłyszelismy niemal w całości repertuar płyty "Stupid Dream", przeplatany starszymi kompozycjami. Były "Radioactive Toy" i "Nine Cats" z "On The Sunday Of Life", nie zabrakło fragmentów "The Sky Moves Sideways", uszłyszeliśmy też m.in. obie fazy "Waiting" z "Signify" gdzie wokalnie Wilsona wspomagał Chris Maitland. Czego zabrakło? Osobiście zawiedziony byłem brakiem kompozycji "Sleep Of No Dreaming" i "Always Never". Szczególnie brakowało mi tej pierwszej, w której największe wrażenie robiło na mnie wyciszanie krzyczącego głosu Wilsona za pomocą zwiększania odległości od mikrofonu. Prosta, acz nieczęsto spotykana technika.
Ludzie, którzy przybyli na koncert, bawili się wspaniale. Impreza trwała prawie dwie godziny. Ochrona w zasadzie nie miała wiele do roboty. Usunięto z pobliża sceny tylko jedną dziewczynę, której wydawało się, że jest na techno party. Po koncercie na szczęście nie musiałem spieszyć się na pociąg. Jeszcze w Poznaniu załapałem się na wolne miejsce w samochodzie z wyjątkowym towarzystwem osób o podobnych gustach muzycznych.
Cóż, było wspaniale. Koncert tak długo oczekiwany, nie przynióśł zawodu. Wilson po dwóch bisach, żegnał się słowami "Do zobaczenia w przyszłym roku", oczywiście po angielsku. Czyżby oznaczało to, że jest zadowolony z przyjęcia Porcupine Tree w Polsce? - chyba tak... na pewno tak. Tak sobie myślę, że rok bez Porcupine Tree na żywo to jeszcze wytrzymam, cichym życzeniem byłoby jednak, aby pojawili się wtedy również w Poznaniu.