zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

relacja: Paul Di'Anno, Thunderbolt, Pathfinder, Warszawa "Progresja" 8.11.2009

9.11.2009  autor: Brennarka Zakapiorka
wystąpili: Paul Di Anno; Thunderbolt; Pathfinder
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 8.11.2009

O koncercie Paula Di'Anno wiedziałam już od jakiegoś czasu, jednak kiedy na mieście pojawiły się plakaty promujące koncert, postanowiłam niezwłocznie kupić bilet. Już parę razy gig przeszedł mi koło nosa, bo ociągałam się z nabyciem wejściówki. Miał być to dla mnie drugi koncert Paula. Poprzedni, chyba z 2006 roku, wspominam bardzo pozytywnie i po tym spodziewałam się podobnych odczuć, no ale po kolei.

Thunderbolt, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski
Thunderbolt, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski

Supporty wypadły bardzo fajnie. Zarówno nasz rodzimy Pathfinder, jak i skandynawski Thunderbolt dali czadu. Pathfindera słyszałam po raz pierwszy. Mieszanka Dragon Force, Stratovariusa, Gamma Ray i diabeł wie czego jeszcze zrobiła wrażenie i przyjemnie nastroiła na dalszą część wieczoru. Może solówki nie były wypluwane z szybkością karabinu maszynowego, ale wszystko przed nimi. Wokalista wyrzucał z siebie coraz bardziej wyszukane nuty, udowadniając, że żaden dźwięk nie jest mu obcy. Pewnie występ wypadłby jeszcze lepiej, gdyby na sali było więcej ludzi. Mnie rozbroił delikwent, który pod sceną postawił sobie krzesełko i przez koncert przebrnął w pozycji siedzącej (chociaż blisko mu było do leżącej), wymachując radośnie górnymi kończynami.

Po Pathfinderze strzelił piorun, zapanowała ciemność i na scenę wtargnął Thunderbolt. Pomimo niskiej frekwencji panowie udowodnili, że są mistrzami. Zawsze wydawało mi się, że muzykom łatwiej nawiązać kontakt z bracią na dużych gigach, ale oni dali radę pomimo tego, że na sali było właściwie pusto. Garstka obecnych wspólnie stoczyła walkę z Tonym. Słychać, że na ich twórczość silny wpływ ma najdoskonalszy zespół świata, czyli Iron Maiden. Zarówno solówki, sekcja rytmiczna, jak i wokalista, który momentami brzmiał jak Bruce, udowadniają, że mamy do czynienia z muzykami z najwyższej półki. Szkoda, że zespół nie jest na tyle znany, aby robić koncerty na miarę Ironów. Jestem przekonana, że ze swoją energią rozwaliliby nie jeden stadion.

Paul Di'Anno, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski
Paul Di'Anno, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski

Po Uderzeniu Pioruna wszyscy z niecierpliwością oczekiwali gwiazdy wieczoru. Po kilkunastu, a może i kilkudziesięciu, ruskich minutach na salę wkroczyli muzycy z zespołu Paula Di'Anno. Standardowo rozpoczęli kawałkiem "The Ides of March", potem w uszy uderzyły dźwięki z "Wrathchild". Chyba każdy obecny na sali cieszył się jak głupi, śpiewał i tańczył. Sielanka nie trwała jednak wiecznie, bo Paul postanowił zwrócić uwagę dźwiękowcowi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby tę uwagę zwrócił raz, ale on ją zwrócił razy kilka. Dźwiękowiec wkurzył go do tego stopnia, że rozkazał muzykom zaprzestanie grania. Potem było już tylko gorzej. Przeszkadzała mu ilość ludzi na sali (tak na oko było nas około czterdziestu), to że ktoś śmie skandować "Charlott" i "Iron Maiden" w momencie, kiedy on chce coś powiedzieć między utworami. Na tym koncercie zobaczyłam drugą stronę Paula. Pewnie dla artysty tego formatu granie dla takiej garstki jest uwłaczające. Nie wiem jak reszta, ale przyszłam na koncert Di'Anno wyłącznie ze względu na kawałki Iron Maiden i jego solowa twórczość kompletnie mnie nie interesuje. Paul ze swoimi umiejętnościami i muzykami, których wynajął, nie umywa się do Żelaznej Dziewicy i dla własnego zdrowia psychicznego powinien zdać sobie z tego sprawę. Być może wcześniej dał znać, gdzie ma publiczność i dlatego na tym koncercie były takie puchy. Tutaj klasę pokazał Tony, który chyba dla poprawienia humoru Paula i uratowania atmosfery odśpiewał z nim "Running Free".

Występ Paula bardzo mnie rozczarował i było mi przykro, bo spodziewałam się czegoś więcej. Pozostaje liczyć na to, że w najbliższym czasie nasz kraj odwiedzi Iron Maiden i w ironowym głodzie nie połaszę się na prawie-IM. To postanowienie może złamać jedynie koncert pań z The Iron Maidens, ale na to chyba nie ma co liczyć.

Komentarze
Dodaj komentarz »
di'anno
to-masz (gość, IP: 195.26.24.*), 2009-11-12 17:08:21 | odpowiedz | zgłoś
Wybierałem się na ten koncert, ale na szczęscie nie dotarłem.Di'Anno widziałem dwa razy - raz w 2003 (chyba) w Proximie (to był fantastyczny koncert) i raz w 2006 w Progresji.Ten drugi koncert to była totalna beznadzieja - Paul z trudem przekrzykiwał gitary i bas, a cały zespól brzmiał jak punkowa, garażowa kapela parodiująca IM.Tak więc nie ma się co dziwić, że na kolejny występ w Warszawie przyszło tak mało ludzi.Opisane przez Ciebie zachowanie Paula pokazuje totalny brak klasy - przecież ci, co przyszli to jego fani.Czas już chyba na zasłużoną emeryturę - wóda i narkotyki zrobiły swoje. Na marginesie - koncert Blaze'a, na którym było może 150 osób (Progresja w lipcu br.) był rewelacyjny. Cóż znaczy poziom człowieka.....
Paul DiAnno
herriot (gość, IP: 213.108.152.*), 2009-11-11 11:52:00 | odpowiedz | zgłoś
Skrajnie niesprawiedliwa, stronnicza relacja! Gdzie setlista? Gdzie obiektywna ocena, szczegoły takie jak prawie godzinny poślizg i występ jakiegoś zupełnie niepotrzebnego zespołu jeszcze przed Pathfinderem? Paul DiAnno to nie jest Iron Maiden i trzeba sobie z tego nareszcie zdać sprawę - osobiście wcale się nie dziwię, że gość się denerwuje, gdy ludzie na koncertach chcą tylko kawałków z okresu Iron Maiden. Przeciez Paul to świetny wokalista, który już od grubo ponad 20 lat gra na własną rękę. I jego solowe utwory naprawdę warte są uwagi! Ja chodze na jego koncerty (ten był już czwarty), bo bardzo gościa lubię. Fani Iron Maiden, miejcie troche dystansu!
re: Paul DiAnno
Seth (gość, IP: 83.6.128.*), 2009-11-12 09:35:01 | odpowiedz | zgłoś
Co do Twojej opini na temat realcji i koncertu to bardziej ty popadasz w skrajna subiektywna ocene. Koncert byl slaby i gdzyby nie Thunderbolt to po prostu byloby nedznie. Paul wypadl co najmniej mizernie jako osoba i muzyk. Innym zespola nie przeszkadzaly ustawienia na scenie i brzmieli doskonale. A tu prosze co rusz fuck, przerwy, zachowuje sie jak na probie. "Kiepskiej baletnicy przeszkadza rabek u spodnicy" :)

Gdyby Paul chcial sie odciac od IM to nie uzywalbych ich czcionek w materialach pomocniczych itp. On nie gra heavy metalu, z reszta nigdy za heavy metalowca sie nie uwazal (punkowiec ? :)), wiec ciezko oczekiwac od fanow IM zeby tak samo byli zachwyceni jego solowymi dokonaniami. Dwie rozne bajki.

Co do samej osoby Paula to widac i slychac ze on juz na koncertach nie daje rady. Czas na emeryture ze swoja mloda zonka.
re: Paul DiAnno
mgr (gość, IP: 212.76.37.*), 2009-11-18 20:50:48 | odpowiedz | zgłoś
On od 20 lat tą samą setlistę gra, po co ją pisać. A relacja nawet za mało kopie po tyłku Paula, bieda trochę patrzeć na niego jak ledwo ciągnie te kawałki. Reszta muzyków lepiej je gra, dla niego to już nie te rejestry - powinien skupić się na własnej twórczości.

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?