- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Paul Di'Anno, Thunderbolt, Pathfinder, Warszawa "Progresja" 8.11.2009
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 8.11.2009
O koncercie Paula Di'Anno wiedziałam już od jakiegoś czasu, jednak kiedy na mieście pojawiły się plakaty promujące koncert, postanowiłam niezwłocznie kupić bilet. Już parę razy gig przeszedł mi koło nosa, bo ociągałam się z nabyciem wejściówki. Miał być to dla mnie drugi koncert Paula. Poprzedni, chyba z 2006 roku, wspominam bardzo pozytywnie i po tym spodziewałam się podobnych odczuć, no ale po kolei.
Thunderbolt, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski
Supporty wypadły bardzo fajnie. Zarówno nasz rodzimy Pathfinder, jak i skandynawski Thunderbolt dali czadu. Pathfindera słyszałam po raz pierwszy. Mieszanka Dragon Force, Stratovariusa, Gamma Ray i diabeł wie czego jeszcze zrobiła wrażenie i przyjemnie nastroiła na dalszą część wieczoru. Może solówki nie były wypluwane z szybkością karabinu maszynowego, ale wszystko przed nimi. Wokalista wyrzucał z siebie coraz bardziej wyszukane nuty, udowadniając, że żaden dźwięk nie jest mu obcy. Pewnie występ wypadłby jeszcze lepiej, gdyby na sali było więcej ludzi. Mnie rozbroił delikwent, który pod sceną postawił sobie krzesełko i przez koncert przebrnął w pozycji siedzącej (chociaż blisko mu było do leżącej), wymachując radośnie górnymi kończynami.
Po Pathfinderze strzelił piorun, zapanowała ciemność i na scenę wtargnął Thunderbolt. Pomimo niskiej frekwencji panowie udowodnili, że są mistrzami. Zawsze wydawało mi się, że muzykom łatwiej nawiązać kontakt z bracią na dużych gigach, ale oni dali radę pomimo tego, że na sali było właściwie pusto. Garstka obecnych wspólnie stoczyła walkę z Tonym. Słychać, że na ich twórczość silny wpływ ma najdoskonalszy zespół świata, czyli Iron Maiden. Zarówno solówki, sekcja rytmiczna, jak i wokalista, który momentami brzmiał jak Bruce, udowadniają, że mamy do czynienia z muzykami z najwyższej półki. Szkoda, że zespół nie jest na tyle znany, aby robić koncerty na miarę Ironów. Jestem przekonana, że ze swoją energią rozwaliliby nie jeden stadion.
Paul Di'Anno, Szczecin 6.11.2009, fot. Krzysztof Kucharski
Po Uderzeniu Pioruna wszyscy z niecierpliwością oczekiwali gwiazdy wieczoru. Po kilkunastu, a może i kilkudziesięciu, ruskich minutach na salę wkroczyli muzycy z zespołu Paula Di'Anno. Standardowo rozpoczęli kawałkiem "The Ides of March", potem w uszy uderzyły dźwięki z "Wrathchild". Chyba każdy obecny na sali cieszył się jak głupi, śpiewał i tańczył. Sielanka nie trwała jednak wiecznie, bo Paul postanowił zwrócić uwagę dźwiękowcowi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby tę uwagę zwrócił raz, ale on ją zwrócił razy kilka. Dźwiękowiec wkurzył go do tego stopnia, że rozkazał muzykom zaprzestanie grania. Potem było już tylko gorzej. Przeszkadzała mu ilość ludzi na sali (tak na oko było nas około czterdziestu), to że ktoś śmie skandować "Charlott" i "Iron Maiden" w momencie, kiedy on chce coś powiedzieć między utworami. Na tym koncercie zobaczyłam drugą stronę Paula. Pewnie dla artysty tego formatu granie dla takiej garstki jest uwłaczające. Nie wiem jak reszta, ale przyszłam na koncert Di'Anno wyłącznie ze względu na kawałki Iron Maiden i jego solowa twórczość kompletnie mnie nie interesuje. Paul ze swoimi umiejętnościami i muzykami, których wynajął, nie umywa się do Żelaznej Dziewicy i dla własnego zdrowia psychicznego powinien zdać sobie z tego sprawę. Być może wcześniej dał znać, gdzie ma publiczność i dlatego na tym koncercie były takie puchy. Tutaj klasę pokazał Tony, który chyba dla poprawienia humoru Paula i uratowania atmosfery odśpiewał z nim "Running Free".
Występ Paula bardzo mnie rozczarował i było mi przykro, bo spodziewałam się czegoś więcej. Pozostaje liczyć na to, że w najbliższym czasie nasz kraj odwiedzi Iron Maiden i w ironowym głodzie nie połaszę się na prawie-IM. To postanowienie może złamać jedynie koncert pań z The Iron Maidens, ale na to chyba nie ma co liczyć.
Gdyby Paul chcial sie odciac od IM to nie uzywalbych ich czcionek w materialach pomocniczych itp. On nie gra heavy metalu, z reszta nigdy za heavy metalowca sie nie uwazal (punkowiec ? :)), wiec ciezko oczekiwac od fanow IM zeby tak samo byli zachwyceni jego solowymi dokonaniami. Dwie rozne bajki.
Co do samej osoby Paula to widac i slychac ze on juz na koncertach nie daje rady. Czas na emeryture ze swoja mloda zonka.
Materiały dotyczące zespołów
Zobacz inną relację
Paul Di'Anno, Thunderbolt, Pathfinder, Zabrze "CK Wiatrak" 7.11.2009
autor: Verghityax