- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Pathology, Mess, Warszawa "Progresja" 22.10
miejsce, data: Warszawa, Progresja (stara lokalizacja), 22.10.2004
Piątkowy październikowy wieczór wydaje się być stworzony do pójścia na koncert, zwłaszcza jeśli wiadomo, że będzie to on dobry, a tak właśnie zapowiadał się występ Mess i Pathology w "Progresji". Oba zespoły grały już ze sobą na tej samej scenie w marcu bieżącego roku i oba zostały bardzo dobrze przyjęte przez publiczność, więc nic dziwnego, że postanowiono zrobić "powtórkę z rozrywki".
Jako pierwszy na scenie zainstalował się warszawski zespół Mess i zaprezentował nowoczesną muzykę z pogranicza rocka i metalu. Najlepsze wrażenie zrobiła na mnie wokalistka, Alena Jaszczenko, która oprócz ciekawej i charakterystycznej barwy głosu zademonstrowała także intrygujący ruch sceniczny i niewątpliwie najbardziej przyciągała uwagę zgromadzonej publiczności. Pozostali muzycy chyba nie chcieli przeszkadzać wokalistce, bo usunęli się w cień i zostali w nim do samego końca, praktycznie bez ruchu. Dziwi mnie to trochę, bo muzyka Mess jest dość żywiołowa i aż się prosiło, żeby gitarzysta bądź basista trochę poskakali. Generalnie koncert był udany, publiczność przyjęła zespół ciepło, a zwłaszcza singlowy kawałek "Nowy Dom" oraz cover z repertuaru 2TM2,3.
A potem nadszedł czas na łódzki zespół Pathology, którego największą wadą jest to, że za rzadko gra w Warszawie, bo innych jakoś nie udało mi się doszukać. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych zespołów na polskiej scenie muzycznej i absolutnie nie mogę zrozumieć dlaczego wciąż jest praktycznie nieznany - wiele osób po nazwie oceniło, że łodzianie grają death-grind ;). A szkoda, bo Pathology oferuje wysokiej klasy progmetalową muzykę, w której co prawda słychać klimaty znane z twórczości Fates Warning, Queensryche czy Symphony X, ale nie ma mowy o jakiejkolwiek wtórności, czy zżynaniu.
Koncert w "Progresji" potwierdził wszystkie zalety zespołu: świetnie rozumiejący się gitarzyści, doskonała perkusistka, dzięki której muzyka Pathology nabiera "kopa", charyzmatyczny basista z inklinacjami do bycia showmanem oraz obdarzony nieprzeciętnym głosem wokalista. To wszystko sprawiło, że koncert na długo pozostanie w pamięci - nawet właściciel klubu uznał go za jeden z najlepszych. Zgromadzona publiczność podzielała chyba jego zdanie, bo przez cały występ "Patologów" z entuzjazmem przyjmowała wszystko, co zaserwowali. A raczyli głównie własnymi kawałkami, pochodzącymi w większości z wydanego w 2002 roku dema. Usłyszeliśmy więc m.in.: "Solitary Dwarf", "The Point Of No Return" czy uwielbiany przez fanów "The Wishmaster", o który publiczność upominała się od samego początku. Doczekaliśmy się także kilku, porywająco zagranych coverów: "Sabbath Stones" (jak sama nazwa wskazuje z repertuaru Black Sabbath), queensryche'owe: "The Mission" (już tradycyjnie zadedykowane mojemu redakcyjnemu koledze Kaliszowi) i "Someone Else?" wykonane solo przez wokalistę Tomka Struszczyka (jak dla mnie najpiękniejszy moment wieczoru - poruszyło mnie chyba bardziej niż oryginał) i na deser - zagrany z czadem i mocą "Perfect Strangers" przy którym temperatura pod sceną osiągnęła stan wrzenia. Na więcej łodzianie nie dali się namówić, pomimo wyraźnej zachęty ze strony publiczności, która skandowała "Jeszcze siedem!" i nie bardzo chciała puścić zespół ze sceny. Sądzę, że po tym występie łódzka grupa wzbogaci się co najmniej o kilkunastu kolejnych fanów. Zarówno im, jak i wszystkim, którzy już wcześniej byli wielbicielami twórczości Pathology pozostaje oczekiwanie na płytę (która podobno ma zostać nagrana jeszcze tej jesieni) i na kolejną wizytę zespołu w Warszawie. Miejmy nadzieję, że wcześniej niż za kolejne pół roku.