zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 22 grudnia 2024

relacja: Paradise Lost, Samael, Carnal, Warszawa "Stodoła" 1.12.2009

4.12.2009  autor: Krzysiek "kksk"
wystąpili: Paradise Lost; Samael; Carnal
miejsce, data: Warszawa, Stodoła, 1.12.2009

Pomimo tego, że okazji do zobaczenia Samaela i Paradise Lost w naszym kraju było do tej pory całe mnóstwo, bilety na warszawski koncert tych kapel zostały niemal całkowicie wyprzedane. Trudno powiedzieć, czy fanami kierował bardziej sentyment, czy rzeczywista sympatia i uwielbienie. Dla mnie czynnikiem motywującym do przejścia się 1 grudnia 2009 r. do "Stodoły" były ostatnie płyty tych dwóch zespołów - Samael nagrał płytę dobrą, ale mocno kontrowersyjną, a Paradise Lost całkiem udanie powrócił do korzeni, nagrywając swój najlepszy album od co najmniej dobrych kilku lat. Chciałem się więc przekonać, jak te "wynalazki" wypadną na żywo.

Paradise Lost, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski
Paradise Lost, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski

Przed "gwiazdami" na scenie miał przyjemność zaprezentować się jeszcze rodzimy Carnal, promując wydaną we wrześniu płytę "Re Creation". Z tej też płyty pochodziły wszystkie, poza bodajże jednym, zagrane tego wieczoru numery. Było singlowe "Insolence", był (już chyba obowiązkowy) cover The Sisters of Mercy "More", było odegrane na koniec "Between Greed And Fear". Okazało się, że postawienie na "Re Creation" było strzałem w dziesiątkę - Carnal zaprezentował się naprawdę profesjonalnie. Nie dość, że materiał obronił się sam, to muzycy byli naprawdę rewelacyjne nagłośnieni i nie okazali ani cienia tremy, pozwalając zaprocentować zdobytemu do tej pory bogatemu doświadczeniu. Na dodatek wybrali bardzo dobry moment na zakończenie koncertu, zostawiając fanów (a przynamniej mnie) w naprawdę sporym niedosycie.

Carnal, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski
Carnal, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski

Po dosyć krótkiej przerwie na scenie pojawił się Samael. Zaczęli bardzo ambitnie, bo od numeru, który spokojnie mógłby znaleźć się na samym końcu setu - od pochodzącego z albumu "Passage" utworu "Rain". Przy takim repertuarze dosyć trudno wybrzydzać, ale uwagę zwróciły dwie sprawy. Po pierwsze - brzmienie, które było nieczytelne i przy którym dosyć często ginął tak ważny przecież i charakterystyczny dla muzyki Szwajcarów wokal. Po drugie - perkusja, której większość partii została odegrana z syntezatorów. Niestety, o ile w produkcjach studyjnych są momenty, kiedy się ten patent sprawdza, tak koncertowo wypada to zdecydowanie słabiej. Owszem, Xy miał do dyspozycji mały, prawdziwy zestaw perkusyjny, za którym dwoił się i troił, czasami skacząc wysoko do góry tuż przed uderzeniem (co nota bene wyglądało dosyć efektownie), ale i tak brakowało dźwięków perkusji z prawdziwego zdarzenia.

Samael, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski
Samael, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski

Szwajcarzy na szczęście zagrali dosyć przekrojowy materiał - od "Into The Pentagram" i "Baphomet's Throne" do "Solar Soul", "Reign of Light" czy chociażby "Slavocracy". Na nieszczęście (przynajmniej moje) z "Above" było jedynie "Black Hole". Trudno oceniać, jak wypada na żywo ostatnia płyta Samaela przez pryzmat jednego numeru, ale biorąc pod uwagę nie najlepsze brzmienie i masę dźwięków emanującą z "Black Hole", to ten akurat utwór dobrze nie wypadł. Może dlatego też zabrakło innych z "Above"? Trudno powiedzieć, ale szkoda, że warszawiakom nie było dane się o tym przekonać osobiście.

Szwajcarzy przywieźli ze sobą skromny telebim, na którym prezentowali różnego rodzaju wizualizacje - dodatek na pewno ciekawy, lecz na pewno nie tego kalibru, co chociażby wizualizacje i filmiki, które można było zobaczyć na koncertach np. Ministry. Samael, tak jak i Carnal, również dobrze wybrał moment zakończenia koncertu, zostawiając u fanów niedosyt. Szkoda, że tak słabe było nagłośnienie - przez to było "tylko" dobrze, a mogło być przecież bardzo dobrze.

Paradise Lost, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski
Paradise Lost, Warszawa 'Stodoła' 2009, fot. W. Dobrogojski

Po przerwie, tym razem nieco dłuższej, na scenie pojawili się smutasy z Paradise Lost. Ostatnio ich forma koncertowa pozostawiała wiele do życzenia, liczyłem jednak na to, że za nagraniem porządnej płyty pójdzie również porządna sceniczna prezencja. Wybiegając nieco do przodu - na pewno jest lepiej, choć do ideału nadal wiele brakuje. Brzmienie było przyzwoite, Holmes nie fałszował aż tak, jak to czasami miał w zwyczaju, a i repertuar był niczego sobie (chociaż na zapytanie rzucone z tłumu fanów o coś z "Gothic", wokalista odpowiedział, że nie ma na to najmniejszych szans). Podobnie jak na Samael za sceną zawisł telebim, na którym od czasu do czasu pojawiały się minimalistyczne, bardzo skromne wizualizacje.

Jak wypadły na żywo utwory z niezłej "Faith Divides Us - Death Unites Us"? Całkiem nieźle, lecz zadziwiająco nie miały startu do starszych klasyków, takich jak "Pity The Sadness", "Erased", "Enchantment" czy "One Second". Co ciekawe, tak jak Samael zaczął od "Rain", tak Paradajsi swój najbardziej rozpoznawalny kawałek "As I Die" zagrali gdzieś w jednej trzeciej swojego koncertu. Na bis usłyszeć jeszcze można było tytułowy numer z ostatniej płyty, "Last Time" i "Say Just Words".

Milly Evan spisał się wzorowo dzielnie zastępując nieobecnego Grega Mackintosha, a w kilku utworach zespół wspomogły gardła licznie zgromadzonych fanów. Wprawdzie nie obyło się bez małych wpadek (takich jak np. zbliżenie statywu mikrofonu w stronę śpiewającej publiki przez Holmesa, który najwidoczniej zapomniał, że sam mikrofon trzyma w drugiej ręce), a publika była dość statyczna, ale mimo wszystko miło było popatrzeć na Paradise Lost, który ponownie zaczął prezentować w miarę przyzwoity poziom sceniczny.

Wieczór pierwszego grudnia można spokojnie uznać za udany. Zastanawia fakt, dlaczego to akurat Carnal miał najlepsze brzmienie, a nie np. Samael, przy którego muzyce powinna to być przecież sprawa mocno priorytetowa i który z nieco lepszym nagłośnieniem zostawiłby daleko w tyle swoją, było nie było, konkurencję. Mam również wrażenie, że obie "gwiazdy" potraktowały swoje sztuki nieco rutynowo. Ale może to i dobrze, bo dzięki temu Polacy z Carnal wcale nie pozostali w tyle za mocno renomowanymi gośćmi, prezentując świeżość, której również trochę zabrakło ich kolegom po fachu. A samo brzmienie nie popsuło przecież na tyle ogólnego wrażenia, aby nie móc stwierdzić, że publika zgromadzona tego dnia w "Stodole" miała okazję uczestniczyć w trzech naprawdę dobrych koncertach trzech uznanych zespołów.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Nagłośnienie zepsuło klimat
Cossacc (gość, IP: 78.88.70.*), 2009-12-19 13:08:08 | odpowiedz | zgłoś
Wypowiem się może tylko odnośnie Paradise Lost bo to na ich koncert tam przybyłem.

Ja nie wiem czy z piwem przesadziłem czy jakiś inny czynnik wpłynął ujemnie na moje wrażenia słuchowe ale ja tam słyszałem hałas a nie muzykę. Paradise Lost ujęło mnie ostatnim albumem i słuchając go w domu na bardzo przyzwoitym sprzęcie naprawdę cieszyłem się z każdego dźwięku a w Stodole no cóż klimatu nie poczułem dźwięki ciężkie do odróżnienia granie typowo siłowe. Po wyjściu z klubu jeszcze długo miałem przysłowiową "watę w uszach". Jestem zawiedziony i to bardzo mam nadzieję że jeszcze uda mi się usłyszeć PL na dobrze nagłośnionym koncercie.
Brzemienie w Sodole
rudy_kot (gość, IP: 83.14.88.*), 2009-12-13 10:38:21 | odpowiedz | zgłoś
Ten klub to stodoła nie tylko z nazwy. Na tym koncercie akurat nie byłem, ale w Stodole prawie zawsze kapele nie brzmią, bo ta sala do dyskotekowego bum-bum. Jedyny jej atut to wielkość. Akustycznie jest poniżej krytyki (jeszcze gorsza jest Proxima). Nie dziwie się, że kapele z Zachodu nie zabrzmiały. Ja tam na każdym koncercie jestem zawiedziony jeśli chodzi o brzmienie. Żeby nie wspomnieć takiej wpadki ichniejszego akustyka z urodzin Vadera - na przodach jedynie perka i wokal a bas i gitary jednie z pieców, nic nie słychać a za konsolą nikogo nie ma:( Szkoda, że Progresja za mała na takie koncerty, bo ma super akustykę. Tam się przyłożyli do tego! Ściany wygłuszone, konsola nie stoi pod ścianą - to są warunki w których kapele mogą dobrze zabrzmieć!
PL
whoracle (gość, IP: 94.75.87.*), 2009-12-09 09:34:05 | odpowiedz | zgłoś
Paradise Lost to się nadaje do sylwestra w polsacie. Ten koncert był poniżej jakichkolwiek oczekiwań. Co taki zespół jak PL może pokazać po występie Samaela?? Proponuje nową trasę Doda Nergal PL...
Za krótko!!!!
TomekDziki68 (gość, IP: 213.158.197.*), 2009-12-05 16:25:37 | odpowiedz | zgłoś
A ja jestem zawiedziony długością koncertu Paradise Lost i z tego względu mam pewien niedosyt!!Godzina i 10 minut to delikatnie mówiąc jakiś żart.Nie potrafię zrozumieć dlaczego muzycy w te sposób nas lekceważą. Niestety ten problem dotyczy coraz częściej także innych zespołów. Obawiam się, że niedługo dojdziemy do czasów przedzeppelinowych i koncerty będą trwały niecałą godzinę! Samo granie jak dla mnie było ok.
Samael!
hubidoc (gość, IP: 89.73.15.*), 2009-12-05 10:07:18 | odpowiedz | zgłoś
Jak zwykle nie zawiodłem się na Samaelu ale nie było tak mrocznie jak 5 lat temu w Od Nowie,Paradise Lost-wielki sentyment- ale widać było po publice że to Samael był najbardziej oczekiwanym zespołem.As i Die było rewelacyjne.-
Koncertoo
Malinkas (gość, IP: 89.108.222.*), 2009-12-04 18:09:28 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobry koncert. Co do dobrania składu to strzał w dychę!!

Samalel > Carnal > Paradise lost

Niestety mam wrażenie że PL tego wieczoru wypadł najsłabiej:-(

Materiały dotyczące zespołów

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy abonament do muzycznego serwisu streamingowego to dobry prezent świąteczny?